Świat nigdy nie był spokojną Arkadią, gdzie wszyscy się kochali.
zobacz więcej
Wiara w moc słowa jest nadal żywa między innymi na Podkarpaciu. Widziałam ostatnio ciekawą scenkę w sklepie w Przemyślu. Jedna pani powiedziała do sprzedawczyni: „O, jaką ma pani piękną bluzkę, ale tfutfu, żeby nie zauroczyć”. A ta odpowiedziała, że jak ją kiedyś sąsiadka pochwaliła, to wszystko zaczęło jej z rąk lecieć. Trzecia pani podeszła i mówi, że to samo zrobiła jej sąsiadka, kiedy ona była w trakcie przygotowywania makaronu. Wyraziła słowa uznania, że taki piękny i cieniutki makaron, że ona tak nie potrafi zrobić i od tego czasu przez dwa lata ta pani nie była w stanie jeść makaronu. Zaczęła jeść dopiero wtedy, kiedy jej sąsiadka zmarła. Panie wierzyły więc, że nie warto kogoś chwalić, bo można rzucić na niego urok. Że słowa wypowiedziane w nieodpowiednim momencie mogą odebrać komuś dobro.
Są jeszcze jakieś inne metody na odczynianie uroków, oddalanie złorzeczeń czy przekleństw?
Na przykład jest to rzucanie węgielków lub zapalonych zapałek na wodę, czyli łączenie wody z ogniem. To jest taki gest kreacyjny dlatego, że ogień to jest pierwiastek męski, a woda to pierwiastek żeński. Łączenie jednego z drugim tworzy nowy byt, nową jakość.
I zawsze wtedy liczy się rzucane zapałki na wspak, czyli od tyłu – od dziewięciu do jednego. Na końcu odmawia się modlitwę „Ojcze Nasz” lub „Zdrowaś Mario”, po czym osobie zauroczonej daje się tej wody do popicia. Jeśli jest w kubku, to zauroczony musi się jej napić z trzech stron. A później resztę wody wylewa się w miejsce, gdzie nikt nie chodzi.
Można też pójść na skróty. Otóż jeśli czujemy, że osoba przechodząca obok nas ma złe spojrzenie i po tym zaczynamy się czuć słabo, to najprostszym sposobem jest pomyśleć sobie: „Twoje oczy w mojej dupie” (śmiech). I to ma ochronić nas najszybciej.
Wierzy się, że uroki najbardziej szkodzą dzieciom. Mogą nawet doprowadzić do ich śmierci. Dlatego każda matka zna sposoby na radzeniem sobie z nimi. Często wysysa złą energię między brwiami dziecka. W tym czasie modli się i wypluwa. Albo oblizuje czoło. Ślina jest substytutem wody, a woda jest kreacyjna, innymi słowy stwarza na nowo.
Na Bojkowszczyźnie zapisałam kilkadziesiąt sposobów odczyniania uroków. Bo niemal każda gospodyni ma swój własny sposób. To są metody, które są również znane polskiej medycynie ludowej. Ludzie wierzą, że to działa. Kiedy ktoś choruje, zrobi wiele rzeczy, żeby sobie pomóc. I jest to silnie zakorzenione w naszej ludzkiej naturze.
Uprawianie magii czy zaklęć jest oficjalnie zakazane przez Kościół. Duchowni zwalczają też przesądy i zabobony, ich zdaniem stoi za tym nie Bóg, ale szatan.
Kobieta, która leczy ludzi, bardzo przestrzega postu, bardziej niż zwykły człowiek. Są dni w roku, kiedy od wschodu do zachodu słońca nie je i nie pije. W Wielki Post nie tylko nie je mięsa, ale też nabiału. I głęboko wierzy, że ma w sobie moc od Boga. Uważa, że byłoby grzechem tego nie wykorzystać w dobrym celu. Ma zatem poczucie obowiązku leczenia.