Noc z 9 na 10 listopada 30 lat temu. Wiedzą państwo, co to za rocznica?
O północy otwarto granice między NRD a RFN. Oznaczało to kres ideologicznego i ekonomicznego podziału kraju. Czyli koniec komunizmu. Niestety, nie każdy był tego świadom – niektórzy epokowe wydarzenie po prostu przespali. Dopiero w ciągu dnia docierało do nich, co się stało.
Za wizualny symbol ostatecznej klęski znienawidzonego systemu uznano zburzenie berlińskiego muru. I tak oto po 28 latach istnienia ściany dzielącej miasto na części wschodnią i zachodnią, przejścia w niej zostały udrożnione. Przestały obowiązywać niemiecko-niemieckie paszporty. Tym samym zniwelowano podział Niemiec na dwa wewnętrznie „wrogie” kraje.
Jak zarobić na ścianie
Cóż to był za spektakl!
Otwarcie przejść granicznych w Berlinie relacjonowano w telewizji. Ludzi ogarnęła euforia, padano sobie spontanicznie w objęcia, wiwatowano, w knajpkach częstowano darmowym piwem.
Zaraz też do stolicy Niemiec zaczęli przybywać goście ze wszystkich stron świata, pragnący uczestniczyć w bezprecedensowym wydarzeniu. Przejścia graniczne w murze okazały się za ciasne, żeby przepuścić wszystkich chętnych. Niektórzy próbowali przebić się na zachodnią stronę przez samowolnie wykonane wyłomy (które straż graniczna usiłowała początkowo naprawiać, łatać). Nic z tego. Ludzka fala była niepowstrzymana.
Dziury rosły, tłumy przelewały się przez coraz to poszerzane przejścia oficjalne i te wyrąbane spontanicznie.