Aktorka daje nam lekcję
Takiej kobiecości nie najpewniejszej siebie, borykającej się ze swoimi ułomnościami i kompleksami, czasem nabijającej się z siebie samej. Język publicystyki nie bardzo pasuje do opisania tego wszystkiego. Ale przecież pani Ewo, pani nam daje wielką lekcję. Czego? Jak napiszę, że humanizmu, zaszeleszczę papierem. A jednak…
Aktorka nie ułatwia nam chwilami życia. Umie śpiewać kilkoma głosami, ale ponad delikatność przedkłada ostre, parodystyczne tony. Na liryzm przychodzi czas bardzo chwilami. Tym większy przeżywamy szok, kiedy śmieszna Amy siada na podłodze, a jej ruchy wyrażają rezygnację. Czy dzięki tym paradoksom my staniemy się bardziej empatyczni?
Osobną wartością jest sama muzyka. Jakub Lubowicz jest kierownikiem muzycznym, aranżuje wszystkie utwory i gra na fortepianie, Dawid Lubowicz - na skrzypcach, Fryderyk Młynarski – na perkusji; Marcin Murawski na gitarze basowej i kontrabasie. Ona nie pierwszy raz z nimi pracuje i to się czuje.
Dostajemy żywiołową wiązankę jazzu, folku, muzyki środka (którą ja nazywam „muzyką muzyką”). Chwilami te dźwięki opowiadają nawet same. Główna bohaterka znika na dłuższą chwilę ze sceny aby się przebrać.
Porównanie jej do Masiny przyszło mi do głowy podczas pisania tego tekstu. Natychmiast nasuwa się pytanie – a co z kinem? Dlaczego związki z tym rodzajem sztuki okazały się przypadkowe i wątłe? Ale kiedy oglądam tę mistrzynię tragikomedii na scenie i na muzycznej estradzie, myślę, że ona się żywi kontaktem z publicznością. Że mamy ją dla siebie. Co piszę życząc naturalnie aby znalazła swoją drogę także i do dużego ekranu.
– Piotr Zaremba
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy