To nie był pierwszy raz, gdy o. Gużyński nawoływał do dymisji biskupa. „Arcybiskupie Głódź, twój czas się skończył” – powiedział w maju tego samego roku, występując na antenie radia Tok Fm (będącego własnością spółki Agora, a więc blisko związanego z „Gazetą Wyborczą”). W tym przypadku przyczyną rezygnacji miały być słowa abp. Głódzia, który na pytanie, czy widział film braci Sekielskich o pedofilii w Kościele, odparł, że „nie ogląda byle czego”. – Chłop zachował się, jakby go granatem od brony oderwało – dosadnie komentował reakcję hierarchy dominikanin.
Były przeor klasztoru dominikanów w Łodzi (2012-2015) – przedtem duszpasterz młodzieży i akademicki w Poznaniu i Rzeszowie – niewątpliwie budzi wiele kontrowersji. Nie sposób mu odmówić odwagi, która jednak czasem zamienia się w brawurę. Jest barwny i wyrazisty, troskę o Kościół wyraża w sposób bezkompromisowy, nie biorąc jeńców, i można się zastanawiać, czy taka retoryka zawsze dobrze służy Kościołowi. Jest bystry i elokwentny, lubi „jechać po bandzie”, więc pewnie niejeden katolik słuchając tyrad o. Gużyńskiego zastanawiał się, czy kapłan nie postradał zmysłów.
Przy tym wszystkim nie brak mu poczucia humoru. I dystansu do siebie – cechy tak bardzo dziś deficytowej. „Kapelan TVN-u” – zażartował niegdyś, przedstawiając się.
Juventus w ogłoszeniach parafialnych
Z zawodu o. Paweł Gużyński jest technikiem budowy dróg i mostów.
– O. Paweł posiada także ogromną wiedzę dotyczącą wielu innych dziedzin i chętnie się nią dzieli z ludźmi, którym służy, pozostając przy tym bardzo skromnym. Nie wspomina też prawie wcale o swojej działalności opozycyjnej w młodości, chociaż został za to uhonorowany i odznaczony i miałby do tego prawo – mówi Tygodnikowi TVP o. Tomasz Nowak OP, przeor klasztoru dominikanów w Łodzi.
Zanim został duchownym, o. Gużyński grał również w futbolowej drużynie Elany Toruń. Piłka nożna jest jego wielką pasją. Ma słabość do włoskiej Seria A i Juventusu Turyn. „Starej damie” kibicuje od 1982 roku, kiedy do zespołu dołączył Zbigniew Boniek.
– Czasami zdarza się [obejrzeć mecz na stadionie], ale tylko dlatego, że dobrzy ludzie, przyjaciele coś zasponsorują. Bo ja jako zakonnik nie mam na to pieniędzy. Ale czasami moi przyjaciele dzwonią i mówią: „fundniemy ci bilet, zabierzemy na mecz”. I wtedy się bardzo cieszę – mówił dominikanin w piłkarskim programie Cafe Futbol.
I dodał, że dla niego wspaniałym doświadczeniem kibicowskim („może nawet najsilniejszym”) były mistrzostwa świata w 2006 roku. Gdy Azzurri wygrali turniej, o. Gużyński był właśnie we Włoszech. – To było coś cudownego, jak oni potrafią się tym cieszyć – wspominał.
Duchowny zdradził, że kiedy odprawia mszę świętą, to w informacjach parafialnych ma zwyczaj... zapowiadania meczów zespołu z Turynu. – Na koniec żartuję sobie po piłkarsku. Mówię w ogłoszeniach, że będzie msza, potem o innych uroczystościach… Zapraszamy na to, na tamto… I w pewnym momencie: a w niedzielę wieczorem będzie mecz Juventusu. Proszę oglądać, 20:45.
Dominikanin lubi zresztą nie tylko futbol z Półwyspu Apenińskiego. – Świetnie gotuje i to szczególnie potrawy włoskie, co w klasztorze męskim jest ważnym atutem, a zwłaszcza w Łodzi, gdzie gotujemy sobie sami – dodaje o. Nowak.