Jeśli chodzi o tęsknotę Anatolija za Związkiem Sowieckim widzę tu raczej rys charakterystyczny dla jego pokolenia. Ludziom sowieckim odbierano wiele w imię walki o świetlaną ideę. Ich słabość, strach, nędzne warunki życia, rekompensowało poczucie współtworzenia Imperium. Kiedy ono upadło zostali z poczuciem niepowetowanej straty. A Kaszpirowski ma jeszcze dodatkowy powód do cierpienia: uważa, że w 1989 roku, wykorzystując ogromną popularność mógł odwrócić bieg historii. Wyrzuca sobie, że tego nie zrobił.
W archiwach KGB nie figuruje?
Przeciwnie. Natomiast przyjęło się uważać, że KGB mu szkodziło. W jakimś stopniu zdaje się to potwierdzać fakt, że czekiści stali za wielką karierą jego głównego konkurenta, niejakiego Allana Czumaka, byłego dziennikarza partyjnej prasy, który podobno uwierzył, że potrafi leczyć jakąś tajemną energią.
Niepokornego Kaszpirowskiego zdjęto z anteny, i przez następne lata to Czumak uzdrawiał z ekranów jak Sowiety długie i szerokie. Jego główną przewagą nad rywalem był niesłychanie łagodny charakter, pełne oddanie przełożonym.
Nie od rzeczy było też to, że w odróżnieniu od Kaszpirowskiego Czumak podczas swoich występów w ogóle się nie odzywał, nie zaistniała, więc obawa o to, że powie coś nie po myśli kierownictwa. Jego „metoda” polegała na machaniu rękami. W milczeniu!
Pal sześć telewizję, ale emitowano także przekomiczne seanse Czumaka w radiu. I wierz tu słuchaczu, że „mag” siedzi gdzieś w odległym studiu! Jednakże naród ufał i obstawiał radioodbiorniki naczyniami z wodą, którą Czumak rzekomo swoją energią zamieniał w środek leczniczy. W świecie postsowieckim po 1990 roku cieszył się on znacznie większą popularnością od Kaszpirowskiego. „Wodę czumakową” dodawano nawet do zacieru, żeby uniknąć ewentualnego zatrucia. (sic!)
Cerkiew zachowała się wobec Kaszpirowskiego znacznie bardziej wstrzemięźliwie od Kościoła...
Myślę, że Cerkwią kierował zdrowy rozsądek i przywiązanie do własnej nauki. Frapujące jest natomiast, dlaczego Kościół katolicki w Polsce tak bardzo ufnie i gościnnie podchodził do Kaszpirowskiego. Seanse odbywały się przecież w najważniejszych świątyniach naszego kraju, od Bazyliki Mariackiej w Gdańsku aż po Jasną Górę.
Akuszerkami jego sukcesu w Polsce byli dziennikarze: Halina Aczkasowa z TVP2 i reporter łódzkiego tygodnika „Odgłosy” Mirosław Kuliś.
Oboje po trochu. Ona sprawiła, że mieliśmy Kaszpirowskiego w telewizji, zaś on organizował jego występy poza ekranem. Zarobione w ten sposób ogromne jak na tamten czas pieniądze, pozwoliły Kulisiowi założyć tygodnik „Angora”, wydawany do dziś w imponującym nakładzie.
Czy Kaszpirowski miał jakiś wpływ na wybory polityczne Polaków?