Jej modelowym przykładem jest seria produkcji filmowych poświęconych telewizji „Fox News”. To dość charakterystyczne, że to jedyne bardzo potężne medium wyłamujące się z liberalno-oligarchicznego chóru, nagle okazuje się siewcą wszystkich nieszczęść: od manipulacji po molestowanie. Podczas gdy wszystkie te problemy są zupełnie obce kolegom i koleżankom z konkurencji, szczególnie ze szlachetnej CNN.
W Europie ten młyn propagandowy obsługiwany jest od lat przez dominującą większość w Parlamencie Europejskim i Komisji Europejskiej. Każdy, kto się wyłamuje jest dziś – kiedyś tak jednak tego argumentu nie używano – porównywany do najgorszych, z Hitlerem na końcu. To właśnie tym, którzy nie śpiewają w jedynie słusznym chórze, ma sprzyjać informacyjne rozpasanie – dlatego wreszcie trzeba zrobić z nim porządek. Tak, by żaden tabloid, żadna telewizja, żaden ośrodek badawczy, nie szkodził tezom autoryzowanym przez europejską oligarchię polityczną żyjącą z kolejnych ofensyw ideologicznych. A także przez czapkującą jej większość mediów.
Spora część elit polityczno-medialnych, także w Polsce, nauczyła się korzystać z tego mechanizmu przy każdej okazji – wycinki lasu w ramach walki ze szkodnikiem, redukcji populacji zwierząt związanej z chorobą, budowie kanału, kłótni o formę głosowania. Wszystko to w oczekiwaniu, że „Europa” przyjdzie z pomocą i ogłosi, że to niezgodne z „europejskimi zasadami”.
Oczywiście, wsparte jest to umacnianiem odbiorcy przekazem, że żyje w dzikim, nieoświeconym społeczeństwie łatwo poddającym się manipulacji. W pierwszej połowie kwietnia pojawiły się chociażby informacje o rzekomych atakach na lekarzy, lekarki, pielęgniarki.
Za każdym razem identyczne. Nie sam przesyłający, ale jakiś jego znajomy słyszał, że nienawistni sąsiedzi a to oblali lekarce drzwi farbą, a to pobili pielęgniarkę, a to sanitariuszy obrzucili butelkami. Podchwyciły to, owszem, media, ale nigdy żadna z tych ofiar nie pojawiła się pod nazwiskiem. A w takiej sytuacji doświadczeni dziennikarze wiedzą, jak jest naprawdę. Anonimowe źródła narodziły się pod palcami opisujących je redaktorów.
Kto powiedział Jahwe
Obie opisane przeze mnie powyżej grupy dziś mogą wyrządzić dużą szkodę, większą niż zwykle. Negacjoniści, często wywodzący się z szeroko pojętej prawicy, choć nie zawsze, są groźni bezpośrednio, bo wysyłają ludzi na ulicę. W Polsce są na to za słabi, ale gdzie indziej – szczególnie w USA – mogą. Gospodarka dzięki nim nie ruszy, ale wirus, owszem, poszaleje.
Strażnicy politycznej poprawności, głównie przedstawiciele medialnego i w Europie politycznego mainstreamu, są niebezpieczni, bo niszczą kapitał społeczny, podważając zaufanie pomiędzy ludźmi. A także pomiędzy narodami, bo dają do zrozumienia, że niektóre z nich, jak Polacy albo mieszkańcy Colorado, są bardziej dzikie niż inne. Ale szkodzą także wtedy, gdy ogłaszają niebezpieczny postulat cenzury, oczywiście w formie 2.0.