Historia

Akceptowano je w kurortach, podczas uprawiania sportów i… w łóżku. Kiedy kobiety zaczęły nosić spodnie

Wzorcowa „la garconne” z czasów art déco miała też podobne jak chłopak zawodowe ambicje oraz zamiłowanie do sportów, a także prowadziła swobodny styl bycia. Co do stroju, to manifestowała seksualność i prowokowała nogami w jedwabnych pończochach, wystającymi spod kusej spódniczki. Międzywojenna modnisia pogardzała też gorsetem i robiła, co mogła, żeby biust zminimalizować do zera, podobnie jak biodra.

Sytuacje ekstremalne – wojny, kataklizmy, zarazy – przyspieszają rozmaite procesy społeczne oraz wynalazczość w zakresie każdej dziedziny. Również w modzie.

W czasie pandemii większość z nas nosi się wygodnie, by nie powiedzieć – niedbale. Zauważyłam, że kobiety w sukienkach stały się rzadkością. Dominują spodnie w najróżniejszych formach: szerokie przykrótkie, obcisłe legginsy, zminimalizowane do szortów ledwie zakrywających pośladki. I nikt na tak ubrane panie nie rzuca anatemy, nikt nie wykpiwa, nie broni wejścia do żadnego lokalu. I to jest największa zdobycz feminizmu.

Wyklęte za stój

Jednym z zarzutów – a była ich prawie setka – jakie postawiono Joannie d’Arc podczas procesu, jak wiadomo, niekorzystnie zakończonego dla oskarżonej, był jej męski ubiór. No, ale to było w roku 1431 i między Anglią a Francją toczyła się wyniszczająca wojna, nazwana potem stuletnią. Dziewica Orleańska miała dobry powód, żeby ściąć włosy i przywdziać zbroję. Jednak w pokazowym procesie o politycznym podłożu żadne argumenty nie miały znaczenia. Joanna spłonęła, lecz nie jej legenda.

I choć historycy oraz teologowie raczej nie zajmują się modą, to trzeba powiedzieć otwartym tekstem: od Joanny zaczęła się historia implantacji męskiej garderoby do damskiej szafy.


„Jak ja nienawidzę tej baby! Jest głupia, prostacka i gadatliwa”, wściekał się Charles Baudelaire na samo wspomnienie George Sand. Za co tak jej nie lubił? Głównie miał za złe, że zachowywała się i ubierała jak facet. Do tego była rozwódką, uprawiała męski zawód: dziennikarz; pisała powieści z godną pozazdroszczenia łatwością i w ten sposób zarabiała na utrzymanie siebie, dzieci, a czasem i kochanków. Jawnie uwodziła mężczyzn, zmieniała ich jak rękawiczki (z tych najsłynniejszych, zaliczyła Alfreda de Musset, Prospera Mérimée, Franciszka Liszta i Fryderyka Chopina). Na dodatek paliła cygara i przeklinała. I wisienka na torcie: używała męskiego pseudonimu – George, czyli Jerzy.
„Głupia, prostacka i gadatliwa" – francuski poeta Charles Baudelaire, choć sam skandalista, nie miał dobrego zdania o George Sand. Portret pisarki w męskim stroju znajduje się w paryskim muzeum Carnavalet. Fot. Culture Club/Getty Images
Naprawdę nazywała się Amantine Aurore Lucile Dupin; miała „mocne” geny (praprawnuczka Augusta II Mocnego z nieprawego łoża) i takiż charakter. Po raz pierwszy założyła męski strój przed premierą dramatu „Antony” Aleksandra Dumasa. Podczas spektaklu spodziewano się ostrych reakcji, może nawet zamieszek. Więc pani Dupin asekuracyjnie ubrała się w surdut, kamizelkę i spodnie – żeby w razie czego wmieszać się w tłum i umknąć przed burdą.

Na premierze skandalu nie było, jednak nowy kostium tak się jej spodobał – a wypada dodać, że była atrakcyjną kobietą i dobrze się w nim prezentowała – iż postanowiła nosić go jak najczęściej. I oto rebeliantka stała się symbolem romantyzmu…

Gdy prekursorka sufrażystek zeszła z tego świata, garnitur i smoking na kilkadziesiąt lat wróciły na tradycyjne – czyli męskie – ramiona. Był wszak wyjątek, który stanowiła inna francuska artystka. Tym razem chodzi o Sarah Bernhardt, największą gwiazdę scen paryskich.

Smukła jak chłopak, wielokrotnie wcielała się w męskie role. W kostiumach złożonych z surduta i spodni poczuła się tak komfortowo, że z teatru przeniosła go do stroju codziennego, co uznano za godną jej sławy ekstrawagancję.

Kolejna diva w smokingu i cylindrze, z papierosem w dłoni – to Marlena Dietrich (polecam do wglądu film „Maroko” z 1930 roku), złośliwie określana jako „najlepiej ubrany mężczyzna w Hollywood”.

Niemiecka aktorka lansowała styl dandysa, natomiast jej amerykańska konkurentka i niemal równolatka Katherine Hepburn nosiła się jak robotnik – w szerokich spodniach z podwyższonym stanem, wpuszczoną do środka koszulą i sznurowanych, ciężkich buciorach. Podobno sukienkę z własnej woli założyła raz – na swój ślub.

W ich ślady poszła bodaj największa legenda kina – szwedzki sfinks, czyli Greta Garbo. Jej image był dziełem hollywoodzkiego projektanta kostiumów Adriana Gilberta, lecz ten zmaskulinizowany wizerunek (spodnie, płaskie buty i założona na bakier fedora) stał się jej wyróżnikiem także poza planem.

Kobiety wyzwoliły się z jedwabiu, małolaty – z garniturów. Co kryzysy dają modzie?

Gdy w 1935 roku „Vogue” prezentuje zdjęcia dwóch mieszkanek Manhattanu ubranych jak kowbojki, denim zaczyna się wspinać na modowy szczyt.

zobacz więcej
Nie można też zapomnieć o „Królowej Krystynie” (1933 rok) z Garbo w roli biseksualnej władczyni, ubranej w męski XVII-wieczny strój. Piękny był z niej paź…

Z haremu na rower

Wydawało by się – nic bardziej kontrastującego z emancypacją niż wschodnie hurysy. A jednak! Tureckie kobiety u siebie w kraju stojące znacznie poniżej mężczyzn w społecznej hierarchii, stały się przykładem dla jednej z najbardziej postępowych dam Ameryki Północnej, prekursorki feminizmu za prezydentury Abrahama Lincolna.

Niejaką Amelię Bloomer, żarliwą wojowniczkę o prawa dla kobiet, pionierkę dziennikarstwa kobiecego, zainspirował artykuł (nawiasem mówiąc, w piśmie wydawanym przez jej męża) o strojach Turczynek. Szarawary! Uznała je za ubiór praktyczny, pozwalający na znacznie większy ruchowy komfort niż pętające się przy kostkach, wielowarstwowe spódnice elegantek.

W 1851 roku w periodyku dla pań zatytułowanym „The Lily” madame Bloomer zaczęła lansować modę na szerokie i długie pantalony, bufiasto zebrane tuż nad kostką. Dodajmy, że pani Amelia walczyła też z ciasno sznurowanym gorsetem, przekonując czytelniczki do czegoś w rodzaju luźnej tuniki sięgającej kolan. Nie da się ukryć, nie był to ubiór dodający kobiecie gracji. Toteż na zwolenniczki „bloomerek” (tak nazwano te nowe spodnie) spadł grad dowcipasów i karykatur. Śmiano się jednak dopóty, dopóki nie nastał rowerowy szał. Pod koniec XIX wieku boomerki zdobyły uznanie nawet w oczach tradycjonalistów.

Spodnie bajadery pozwalały niewiastom zachować skromność podczas szybkiego pedałowania, podczas gdy uniesione wiatrem spódnice odsłaniały aż za wiele… Z czasem tuniko-sukienka zaczęła się skracać, aż zamieniła się w bluzkę z żakietem, zaś szarawary przeobraziły w pumpy kończące się nad zgrabną łydką.
Harem zainspirował też pewnego króla – króla francuskiej mody z przełomu stuleci. Paul Poiret otworzył dom mody w 1903 roku, szokując kreacjami jak z tysiąca i jednej nocy. Jego znakiem firmowym stały się spodnie-bajadery i spódnico-spodnie. Nie całkiem wymyślił je sam – zapatrzył się na kostiumy z Baletów Rosyjskich. Niestety, niewiele niewiast miało figurę baletnicy. Większość fanek Poireta, zakładających fałdziste tuniki do bufiastych spodni przypominała piec z orientalnym dekorum. Jednak spódnico-spodnie wielokrotnie powracały na modową arenę, zawsze przywiane wiatrem ze wschodu.

Chłopczyce w zastępstwie

Po tym kataklizmie nic już nie było jak dawniej: pierwsza wojna zmieniła świat, zdziesiątkowała populację mężczyzn. Kobiety musiały ich zastąpić na wielu stanowiskach, w rozlicznych rolach.

Emancypacja nabrała przyspieszenia na każdym polu. Wtedy narodził się typ dziewczyny zwanej chłopczycą. W 1922 roku ukazała się powieść Victora Margueritte’a „Chłopczyca”, której bohaterka obcięła krótko włosy i domagała się równouprawnienia dla przedstawicielek swojej płci.

Wzorcowa „la garconne” z czasów art déco miała też podobne jak chłopak zawodowe ambicje oraz zamiłowanie do sportów, a także prowadziła swobodny styl bycia. Co do stroju, to manifestowała seksualność i prowokowała nogami w jedwabnych pończochach, wystającymi spod kusej spódniczki. Międzywojenna modnisia pogardzała też gorsetem i robiła, co mogła, żeby biust zminimalizować do zera, podobnie jak biodra.

Od słowa „la garconne” pochodzi garsonka – oficjalny, nieśmiertelny kostium kobiety pracującej wśród samców, których nie powinna rozpraszać wdziękami. Ten powściągliwy image obowiązuje kobiety biznesu do dziś.

Wracając do przeszłości – główni projektanci szalonych lat jazzu: Coco Chanel, Elsa Schiaparelli, Jean Patou lansowali spodnie przede wszystkim na rekreacyjne potrzeby. Bez oporów zaakceptowano je w kurortach, podczas uprawiania sportów i…w łóżku. Jedwabne lub wełniane piżamy należały do niezbędnego wyposażenia elegantki tamtej epoki – kobiety wyzwolonej, podróżującej po świecie i sypiającej nie tylko z własnym mężem.

„Nuklearna wyrocznia” w drodze na emeryturę

Rocznie zarabia 2 mln dolarów. Jej opinie wynoszą osobowości mody na piedestał lub zrzucają w przepaść.

zobacz więcej
Ale babę w portkach na ulicy wielkich miast długo uważano za widok gorszący. Jeszcze w latach 50. XX wieku do eleganckich lokali dama w spodniach nie miała wejścia.

Aż do czasu, kiedy Yves Saint Laurent zastąpił małą czarną – czarnym smokingiem dopełnionym białą koszulą i muszką. Od 1966 roku, kiedy na wybiegu pokazały się wystylizowane na dandysów, androgyniczne modelki, skończył się spodniowy ostracyzm. Do sprawy przyłożył się też Helmut Newton, fotografując chłopczyco-wampy w eleganckich „garniakach” w prowokacyjnie erotycznych sytuacjach.

Dwa lata później scenę mody i życia zrewolucjonizowali młodzi. Pojawili się nowi idole: muzycy rockowi, modelki i malowniczo odziane dzieci-kwiaty. Wszyscy (lub prawie wszyscy) w dżinsach identycznych dla obydwu płci. I problem przestał istnieć.

– Monika Małkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.