Na początku była prawdziwa historia podwójnego zabójstwa. Duchowny wydobył dziecko z łona swojej kobiety. Ochrzcił je i zamordował.
zobacz więcej
Spodziewałem się śmierci Jeana Raspaila, i nie chodzi tylko o sygnały, jakie pojawiały się w minionych tygodniach o jego coraz gorszym stanie zdrowia. Ostatnia książka, którą wydał, czyli „Miłosierdzie” była, w moim przekonaniu, jego testamentem i pożegnaniem z czytelnikami. Była też najbardziej wprost katolicką z wszystkich powieści pisarza (pisałem o niej obszernie w
TYGODNIKU TVP, nr 57).
Nie wydaje się, by było w tym cokolwiek z przypadku. Autor sięgnął po napoczęty i porzucony maszynopis sprzed czterech dekad, po historię kapłana, który zabił swoją kochankę i ich wspólne, nienarodzone dziecko, najpierw je chrzcząc. Uzupełniając tę narrację o historię Jerome’a des Aulnaisa – alter ego pisarza – dokonał rozrachunku z własnym życiem.
Ów główny bohater i narrator powieści waha się na kartach książki, czy podjąć spowiedź z całego życia. Raspail w wywiadzie, jakiego udzielił w 2015 roku księdzu de Tanouarnowi mówił: „Spowiadałem się ze trzy czy cztery lata temu… Było jak w książce, w „Miłosierdziu”: nie spowiadałem się nie wiem, od jak dawna… ze trzydzieści lat! Spowiadam się więc tu, w kościele św. Franciszka Salezego. Zrobiłem porządek w sercu i myślę sobie: jest Wielkanoc, pójdę do Komunii. Przychodzę w Wielkanoc rano, a w czasie Komunii proboszcz, ks. Gollnisch, stoi na górze schodów i rozsyła siedmiu czy ośmiu „cywilów” do rozdawania Komunii po kościele. Powiedziałem sobie: ja tak nie mogę, nie będę zaczynał na nowo w takich warunkach, nie chcę. I wszedłem na schody, gdzie czekał ksiądz. Mówię mu: Udzieli mi ksiądz Komunii? Osłupiał, ale udzielił. Przecież nie mógł odmówić! Odszedłem i więcej nie wróciłem.” („Wiara nie jest w sumie czymś skomplikowanym”, tłum. Monika Grądzka-Holvoote, „Christianitas”, nr 59/2015, s. 106).
Ten bezpośredni związek pomiędzy tekstem powieści a życiem autora wręcz nakazuje zatrzymać się i zastanowić nad problemem, który on sam wskazuje i który jest jedną z centralnych kwestii powieści Raspaila, czyli realnością łaski Bożej.
Doświadczenie wojennego tchórzostwa
Celowo zostawiam na boku najlepiej rozpoznawany przez czytelników „Obóz świętych”, który ceni się jako proroctwo wobec zagrożenia inwazją imigrantów. Można uznać, że owa flotylla płynąca znad Gangesu – który wciąż się przywołuje w publicystycznych kontekstach – ma znaczenie drugorzędne. Jest rodzajem literackiego testera, który ma pokazać głębię degeneracji cywilizacji Zachodu.