Anton Denikin urodził się w rodzinie carskiego oficera, wprawdzie z matki Polki, ale to ojciec ukształtował chłopca i wybrał dla niego karierę wojskową. Anton jako późne dziecko (ojciec miał 64 lata w chwili jego urodzenia) pamiętał 70-letniego Denikina seniora, który nie mógł wysiedzieć na emeryturze i zgłosił się na wojnę rosyjsko – turecką. Wyniesiony z domu wielkoruski patriotyzm Antona mógł być wyrażony w rozmowach z Polakami w płynnej polszczyźnie i to była jedyna różnica pomiędzy nim a innymi rosyjskimi generałami i oficerami w sprawie polskiej.
Jeden język, jedna stolica, jeden władca
Rosyjskie kręgi decyzyjne, armia, inteligencja i sfery artystyczne były od połowy XIX wieku kształtowane przez ideologię panslawizmu. Ideologia, wymyślona w Czechach jako słowianofilstwo podkreślające jedność kulturową i językową Słowian, w wersji szowinistyczno – wielkoruskiej szybko opanowała umysły warstw wyższych cesarstwa.
Panslawizm umocnił się po przegranej przez Rosję wojnie krymskiej i szczególnie po powstaniu styczniowym. Panowało przekonanie, że Polacy rozbijają jedność Słowian w obliczu zagrożenia germańskiego, a to zdrada.
Nie chodziło o sytuację bieżącą. Prusy kanclerza Otto von Bismarcka były w sojuszu z Rosją i pozwalały nawet armii rosyjskiej ścigać powstańców na swoim terytorium. Zagrożenie miało bardziej fundamentalny charakter, kulturowy i cywilizacyjny. Zachód zagrażał słowiańszczyźnie, czyli w tej koncepcji Rosji, bo był fundamentalnie inny, a najbliżej na zachodzie byli właśnie Niemcy.
Piewcy panslawizmu, Michaił Katkow i Nikołaj Danilewski nauczali, że Słowianie powinni mówić jednym językiem – nietrudno zgadnąć którym, pewne niezgodności budziło zagadnienie, czy miejscowe narzecza będą miały jakąś rację bytu we wspólnym państwie Słowian, czy nie. Co do polskiego, to był pomysł zapisywania go cyrylicą. Słowianie powinni być prawosławni, więc zdrajcą idei słowiańszczyzny jest ten naród, który przyjął chrześcijaństwo nie z Bizancjum, lecz z Zachodu. Katolicyzm był uważany za indywidualistyczny, prawosławie, a z nim idealizowane staroruskie obyczaje, było wspólnotowe. Prawosławną wspólnotą powinien, oczywiście, władać car Wszechrusi jako już władający trzecim Rzymem, bezpośredni spadkobierca drugiego, czyli Konstantynopola. Zachód się skończył, jest duchowo pusty i społecznie zgniły, a prawdziwa cywilizacja, misja dla świata i wiara jest nad Newą i Moskwą.
Ideologia ta opanowała dwór Aleksandra III i była naczelną myślą polityczną także jego następcy. Była tym, co mieli w głowach urzędnicy i oficerowie, oprócz przepisów i regulaminów swojej służby. Panslawizm stanowił o stosunku rosyjskich elit rządzących do narodów nierosyjskich w granicach Imperium.