Grecja, która nie chce wpuścić tłumu imigrantów, tym razem jest przez UE chwalona. Kilka lat temu zasłużyłaby na naganę.
zobacz więcej
Kolejnym przejawem reislamizacji jest rozbudowa sieci szkół średnich znanych jako Imam Hatip, łączących kształcenie ogólne z nauczaniem religijnym. Szkoły te, niegdyś nie dające prawa wstępu na uczelnie, zrównano też w prawach ze świeckimi liceami. Prezydent otacza je szczególną opieką i nic w tym dziwnego, bo sam jest absolwentem Imam Hatip.
Dzwonek alarmowy
Religijne przekonania Recepa Erdogana stoją również za takimi decyzjami, jak zniesienie zakazu noszenia przez kobiety chust na uczelniach, w szkołach i urzędach (wojna o jego utrzymanie toczyła się przez kilka lat, ale kemaliści przegrali ją z kretesem) czy podniesienie podatków na alkohol. Sam prezydent nie tylko nie bierze alkoholu do ust, ale zaleca Turkom, by tak jak on zechcieli częściej sięgać po ajran, tradycyjny turecki napój mleczny. Wśród przeciwników czy tylko prześmiewców zyskało mu to złośliwy przydomek „Pan Ajran”.
Nie udało mu się natomiast przeprowadzić pomysłów takich jak likwidacja koedukacyjnych akademików czy wprowadzenie zmian legislacyjnych o proweniencji islamskiej, na przykład kary za cudzołóstwo czy przepisu mówiącego, iż mężczyzna ma sprawować opiekę nad kobietą jako istotą słabszą. Za to najnowszy legislacyjny pomysł, czyli oparcie inspekcji skarbowej na zasadach koranicznych, odebrano jako otwarty przejaw reislamizacji.
Najsławniejszą wypowiedzią Erdogana, zahaczającą o sferę religijną jest deklaracja, w której mówił o swym wielkim marzeniu: pragnie, by w Turcji wyrosło „pokolenie ludzi pobożnych”. Czy może się ono spełnić? Otóż, jak się okazuje, raczej nie. Badania przeprowadzone przez stambulską firmę badawczą KONDA przyniosły rezultaty, które przynajmniej dla prezydenta powinny stać się prawdziwym dzwonkiem alarmowym.
Okazuje się, że między 2008 i 2018 rokiem – a był to, przypomnijmy, czas, gdy AKP, skutecznie rozbiwszy opozycję, miała już pełnię władzy – odsetek obywateli deklarujących się jako osoby religijne spadł z 55 do 51 proc., a osób przestrzegających obowiązkowych postów – z 77 do 65 proc. Odsetek kobiet okrywających włosy wzrósł, mimo wielkiej o to batalii, o zaledwie 1 punkt procentowy, z 52 do 53 proc. „Dzisiejsza Turcja może wydawać się bardziej islamska niż kilkadziesiąt lat temu, ale gdy patrzymy na tkankę i kształt społeczeństwa, okazuje się, że nadal jest ona krajem w głębi duszy świeckim” – mówił telewizji Al-Dżazira Ihsan Eliacik, określony przez nią jako liberalny teolog islamski. To oznacza, że marzenia rzadzących i oczekiwania rządzonych mimo wszelkich zabiegów jednak się ze sobą rozmijają.
Na parę dni przed „godziną zero” Recep Erdogan odwiedził świątynię Hagia Sofia, by osobiście ocenić stan przygotowań. Po wyjściu nie zwlekając udał się na plac Taksim, na budowę meczetu. Tak oto połączyły się ze sobą dwie sprawy o prawdziwie symbolicznej wymowie. O stanie ducha prezydenta mówi to więcej niż wszelkie deklaracje. Ale o przyszłości Turcji mimo wszystko niewiele.
– Teresa Stylińska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy