„Chcę podziękować Grecji za to, że jest naszą europejską aspidą” – słowa Ursuli von der Leyen, wygłoszone parę dni temu w miejscowości Kastanies przy granicy z Turcją, odnotowano głównie dlatego, że użyła greckiego słowa, które znaczy „tarcza”. Tymczasem bardziej niż zabieg lingwistyczny znamienne jest to, że Grecja, która nie chce wpuścić tłumu imigrantów szturmujących jej granice, jest przez eurokratów chwalona, choć dawniej zasłużyłaby sobie raczej na ostrą krytykę i naganę.
Być może słowa przewodniczącej Komisji Europejskiej miały uspokoić i dowartościować Greków. Czy tak się stało? Chyba nie, pewnie dlatego, że Grekom w ogóle nie jest to potrzebne. Wiedzą, kim są i co dali światu.
Nic dziwnego, że ateński dziennik „Kathimerini” w zaledwie trzyzdaniowym komentarzu redakcyjnym lodowato przypomniał, że Grecja, tak mocno opierając się napływowi uchodźców i migrantów, faktycznie chroni przed nimi północ Europy. I Europa powinna to docenić. Euros i Lesbos (rzeka i wyspa – red.) są jej granicami.
Rozwiązanie sytuacji, jaka panuje na granicy Turcji z Grecją, a także w mniejszym stopniu, z Bułgarią, tak czy inaczej nie będzie łatwe. Bo jest to sytuacja dramatyczna.
Najlepszy dowód, że w ostatni wtorek, trzy dni po nagłym wybuchu kryzysu migracyjnego, w Kastanies stawiła się w komplecie cała brukselska „wielka trójka”. Poza VDL, jak dla wygody jest nazywana szefowa Komisji Europejskiej, pojawili się także Charles Michel i David Sassoli, przewodniczący Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego plus Andrej Plenković, premier Chorwacji, która w tym półroczu kieruje Unią. Wszyscy oczywiście po to, dać wyraz solidarności z obleganą Grecją.
Ale co właściwie owa solidarność oznacza? Konkretną pomoc w zabezpieczeniu greckiej granicy, która – co bardzo podkreślają władze w Atenach – jest zarazem granicą Unii? Wsparcie polityczne? A może nic ponad słowa?
Grecja: nie wpuścimy nikogo
Ursula von der Leyen trafiła jednak w sedno. Grecja rzeczywiście jest dziś jak twarda tarcza chroniąca Europę przed kolejnym imigracyjnym najazdem.