TYGODNIK TVP: Niektórzy amerykańscy komentatorzy przyrównują to, co dziś się dzieje w Stanach Zjednoczonych do średniowiecznych, chłopskich buntów. Czy podziela pan ten pogląd?
PROF. TOMASZ ŻYRO: Porównania są zazwyczaj zwodnicze. Bunty średniowieczne wymierzone były przeciwko strukturze feudalnej, np. żakeria (bunt ludu francuskiego w1358 r. pod przywództwem Jacques'a le Bonhomme, stąd jacquerie, żakeria – przyp. red.) skierowana była przeciwko uciskowi fiskalnemu wywołanemu kryzysem ekonomicznym i klęskami wojennymi.
Kiedy spojrzymy na społeczeństwo amerykańskie, które, jak mówił Alexis de Tocqueville, jest społeczeństwem demokratycznym – co oznacza, że suwerenność ludu jest zasadą organizującą życie społeczne i polityczne – to oczywiście porównanie to nie ma sensu. To, co dzisiaj widzimy to bunt przeciw bogactwu, które zostało bardzo ostro uwydatnione przez proces globalizacji. Społeczeństwo amerykańskie, które jest głównym nośnikiem globalizacji, wcale tak dobrze na tym nie wyszło – szczególnie klasa średnia oraz podklasa, której istnienie socjologowie zauważyli w latach 70. i 80. XX wieku.
Podklasa? Co to za grupa?
Underclass to nie proletariat, w powszechnym rozumieniu, ale ludzie, którzy gwałtowanie ubożeją wobec obiektywnych czynników politycznych i społecznych. Na to nakłada się segregacja w postaci, np. zamkniętych osiedli czy enklaw bogactwa, jak na nowojorskim East Endzie, tworzonych przez bogatą ludność, która wykupuje mieszkania czy posesje. Mieszkający tam dotychczas ludzie nie są w stanie wytrzymać gwałtowanego wzrostu cen wynajmu i także się deklasują.
Można zatem powiedzieć, że społeczeństwo USA staje się coraz bardziej zhierarchizowane, gdzie coraz węższa grupa ludzi przejmuje coraz większy kapitał?
Oczywiście, tak. Pisał o tym wybitny socjolog Charles Murray w książce „Struktura dzwonu”. Społeczeństwo amerykańskie było zawsze definiowane przez klasy średnie. Jedna z klasyfikacji socjologicznych mówi o wyższej klasie średniej, średniej klasie średniej i niższej klasie średniej – zatem, wedle wzorca Arystotelesa, bogactwo było rozproszone, a demokracja miała solidne fundamenty. Problem powstał wtedy, gdy klasy średnia średnia i średnia niższa zaczęły odczuwać skutki zubożenia, kiedy ludzie nagle odkryli, że nie są w stanie utrzymać dotychczasowego poziomu życia i zamiast pracować na jednym etacie, muszą wziąć drugi lub desperacko dorabiać. Można powiedzieć, że to był szok kulturowy.
Zubożenie gospodarstw domowych klasy średniej jest faktem, który globalizacja tylko wyostrzyła. Ludzie wykształceni na uniwersytetach stanowych czy college’ach (community colleges) dostrzegli, że wiele dóbr jest dla nich niedostępnych, że zostali zdeklasowani, znajdują się poniżej przyzwoitego poziomu życia.