Wrzos wyprawił bliskich do Zaleszczyk. Via Rumunia, Turcja, Malta i Maroko w grudniu 1939 roku zakotwiczyli w Nowym Jorku. Tymczasem na jego szlaku wrześniowym kolejnymi przystankami były Tarnopol, Czortów i Kołomyja. Graniczny most na Czeremoszu w Kutach przeszedł 17 września, na wieść o agresji sowieckiej. Zgubił wtedy notes z zapiskami ze swej wojennej odysei.
Polski już nie odwiedził
Prasie rumuńskiej opowiadał o sytuacji w Polsce posiłkując się wyłącznie pamięcią. Gdy relacje o barbarzyńskiej postawie niemieckich najeźdźców trafiły do mediów światowych ich autor spacerował już po Polach Elizejskich. Gen. Władysław Sikorski wraz z kamarylą widzieli w nim piewcę sanacji. Ofert pracy w polskiej prasie emigracyjnej nie dostał.
Żeby uniknąć bezczynności poleciał do neutralnej Portugalii. W Lizbonie spędził ponad dwa lata, funkcjonując jako prasowy freelancer. Nauczył się języka, obserwował eksodus uciekinierów z ogarniętego pożogą kontynentu.
Język portugalski okazał się być przydatny bardziej, niż Wrzos mógł oczekiwać. W styczniu 1942 roku opuścił Europę przyjmując propozycją kierowania w Brazylii Aliancką Agencją Prasową. Piastował tę funkcję cztery lata. Rozczarowany rezultatami II wojny światowej dla Polski zerwał z dziennikarstwem, stwierdził, że „rozpamiętywanie przeszłości na emigracji nie prowadzi do niczego". Od czasu do czasu dawał się namówić na zwierzenia sekcji polskiej Radia Madryt i londyńskiego „Dziennika Polskiego”.
Korespondował w przedwojennymi znajomymi po piórze: braćmi Mackiewiczami, braćmi Zbyszewskimi, Mieczysławem Grydzewskim, Ferdynandem Goetlem, Sergiuszem Piaseckim, Józefem Łobodowskim… Zarabiał pracą tłumacza w latynoamerykańskich filiach europejskich koncernów samochodowych oraz banków.
W 1958 roku opublikował bedeker dla turystów odwiedzających Brazylię. 4 lata później wydał książkę o zamordowanym prezydencie tego kraju, Juscelino Kubitschku, mającym (po matce) czeskie korzenie.
Polski już nigdy nie odwiedził, chociaż bywał w Europie. Małżeństwo zawarte w roku 1945 z Amerykanką Catheriną O’Donnel rozpadło się po paru latach. Żona z córką Gustawą wyjechały do USA.
U schyłku życia, gdy zmagał się z nieuleczalną chorobą nowotworową i postępującym artretyzmem, przyznano mu honorowe obywatelstwo Rio de Janeiro. Do wynurzeń namówił go wtedy peerelowski dziennikarski wagabunda Olgierd Budrewicz, ale ponoć na druk rozmowy w „Życiu Warszawy” nie przystała cenzura.
As dziennikarstwa II RP przeżył 69 lat. W ceremonii pogrzebowej na cmentarzu w Rio żałobników liczono na palcach jednej ręki. Co stało się z archiwum zmarłego – nie wiadomo.
– Tomasz Zbigniew Zapert
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Bibliografia: