Kapłaństwo katolickie coraz bardziej zasłużenie zyskuje tam miano gay profession, a wszyscy duchowni geje znani ze skandali, które wywołali, stanowią jedynie wierzchołek góry lodowej. Jest to tym łatwiejsze do ustalenia, że w Stanach Zjednoczonych Federalne Biuro Śledcze (FBI), czyli najpotężniejsza agencja wywiadowcza państwa, rutynowo zajmuje się obserwacją osób duchownych ze względu na ich aktualne lub potencjalne znaczenie społeczne.
W Ameryce Południowej, w Watykanie, a także w szeregu innych krajów Europy bywa niestety bardzo podobnie, a nawet jeszcze gorzej.
Natomiast najgorszą opinię pod tym względem mają służby dyplomatyczne Watykanu. Jest tak zwłaszcza dlatego, że praca w nuncjaturach rozrzuconych w różnych krajach świata daje szczególną okazję łatwiejszego do ukrycia swobodnego życia homoseksualnego. Tak było choćby w przypadku włoskiego księdza Battisty Ricca, który podczas swojej pracy w nuncjaturze w Urugwaju stał się znany z niesłychanie rozpustnego, orgiastycznego życia homoseksualnego, doprowadzając nim do niesłychanego skandalu. Nie przeszkodziło mu to w wielkiej karierze w Kościele.
Dzisiaj jest jedną z najważniejszych osób w Watykanie, odpowiedzialnym za Bank Watykański oraz dyrektorem Domu św. Marty, czyli watykańskiego hotelu dla biskupów i kardynałów. Homomafia potrafiła go bardzo skutecznie obronić i promować.
Podobnie było w przypadku polskiego hierarchy (pochodzącego z mojej Archidiecezji Krakowskiej), księdza arcybiskupa Józefa Wesołowskiego, nuncjusza na Dominikanie, który stał się znany z szukania seksualnych przygód z biednymi młodzieńcami tego kraju. Jak widać, także watykańscy dyplomaci dopuszczają się przestępstw w krajach, w których pracują.
Gdy tego rodzaju dyplomata obejmuje nową placówkę, uczciwi biskupi mówią: „musimy chronić przed nim chłopców i kleryków.” To bardzo smutne świadectwo. W ten sposób Kościół zamienia się w swoje przeciwieństwo, a największy wpływ na pracę Episkopatu oraz na mianowanie nowych biskupów zaczynają mieć osoby, które działają wbrew podstawowemu nauczaniu oraz normom antropologicznym i moralnym Kościoła.
Jednak umieszczanie tego typu ludzi na kluczowych miejscach w Kościele powoduje, że homomafia może się tym łatwiej multiplikować, odnawiać i ekspandować. Może biskupstwa i inne odpowiedzialne funkcje traktować jak łup, który tylko im albo przede wszystkim im się należy. To oznacza, że na najwyższe stanowiska w Kościele zostają promowani ludzie, którzy właśnie najmniej do tego się nadają. A wtedy im wyżej w Kościele, tym gorzej. Wtedy w wielu jego wysokich kręgach tacy duchowni mogą stanowić nawet większość. Wtedy na samych szczytach Kościoła zaczyna panować potworna obłuda i zakłamanie, wtedy Kościół zaczynać gnić od samej głowy, samego swojego „mózgu”.