– Zapraszam cię na tydzień z całą rodziną do Marbelli. Masz wszystko opłacone.
Cały Gil. Nigdy nie wiesz, czy będzie chciał cię zastrzelić, czy zaproponuje darmowe wakacje. Oczywiście zaakceptowałem jego ofertę. Prezydent Atlético był wtedy burmistrzem miasta, a tak naprawdę jego panem i władcą. W Marbelli, tak jak w gabinetach na Vicente Calderón, też nikt nie wiedział, co mu nagle strzeli do głowy. Krążą historie, że gdy był w złym humorze, chodził po mieście i… wyzywał prostytutki oraz bezdomnych. Kiedyś prezes klubu z Composteli powiedział, że mieszkańcy Marbelli są głupcami, skoro wybrali Jesúsa na burmistrza. Gil ruszył na niego z pięściami i wyprowadził cios, wywołując kolejny skandal. (…)
Ja też w końcu podpadłem prezydentowi. W rundzie wiosennej sezonu 1994/95 w jednym z wywiadów Gil powiedział, że jego koń biega szybciej niż piłkarze. Rzeczywiście miał pięknego białego rumaka, z którym – jak głosi legenda – dyskutował godzinami o futbolu i konsultował dymisje trenerów. Po skandalicznych słowach Gila odpowiedziałem na łamach mediów, że zapraszamy konia na trening. „Założymy mu koszulkę i będzie strzelał gole” – zaproponowałem.
Stwierdziłem ponadto, że Gil nie atakuje tylko swojego konia i nowego krokodyla. Nie wiem, czy to ostatnie szczególnie go nie dotknęło. Prezydent dostał ponoć zwierzę od samego Fidela Castro. Wtedy gad mierzył tylko 40 centymetrów, ale za parę miesięcy miał urosnąć do siedmiu metrów. Gil opowiadał, że nieposłusznych piłkarzy będzie mu rzucał na pożarcie. Pewnie wyobrażał już sobie, jak Furia – tak nazwał swojego ulubieńca – pałaszuje Koseckiego, ale zanim do tego doszło, musiał oddać gada. Krokodyl był z gatunku tych pod ochroną, sprawą zainteresował się Światowy Fundusz na rzecz Przyrody i Gil nie miał wyboru. Rozstanie nastąpiło z wielką pompą – przy okazji meczu z Barceloną w Pucharze Króla. Prezydent przyniósł krokodyla na stadion i przekazał go odpowiednim służbom.
Gdy zażartowałem z jego zwierzaków, Gil nie wytrzymał.
– Kosecki, qué pasa? Co się dzieje? To ja mam gadać, ty masz grać!
– Prezesie, ale my przecież chcemy jak najlepiej.
– Eh, polaco, polaco…
Dostałem jeszcze od Gila na łamach mediów: „Nie obchodzi mnie, co mówi ten matoł. Ten głupiec… Jak mogę bardziej kochać zwykłego najemnika od konia? Co on pokazał w Atlético? Gdzie są jego gole? Niech bierze swoje pieniądze i wraca do Polski. Im szybciej odejdzie, tym lepiej”.
– Dariusz Faron, Dariusz Dobek
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Publikacja za zgodą wydawcy, tytuł i śródtytuły od redakcji.