Historia

Polaków powinny łączyć nie preferencje partyjne, lecz poczucie cywilizacyjnej wspólności

„Rozkosz miłości nie jest rozkoszą konsumpcji, jak przyjemność zjedzenia lodów, ani przyjemnością wydzielniczą, lecz czymś gatunkowo odmiennym – jej źródłem, jej esencją jesteśmy my sami” – pisał Stanisław Piasecki. I cytował Karola Irzykowskiego: „Dziecko to jest nowy czynnik, który miłość komplikuje, osłabia lub wzmacnia, czyni na nowo zagadką”.

Stefan Kisielewski w „Abecadle Kisiela” opowiada o pewnym incydencie, który się rozegrał w styczniu roku 1934 w filharmonii warszawskiej. Odbywał się w niej koncert. W jego przerwie „wyszedł na estradę czarno ubrany pan i powiedział, iż ma do przekazania ważną wiadomość, że został zawarty wieloletni pakt o nieagresji między Polską a III Rzeszą Niemiecką”.

„I wtedy nagle w pierwszych rzędach – wspomina Kisielewski – rozległ się straszny gwizd i tupanie, patrzę, że woźni wynoszą jakiegoś człowieka, który gwiżdże i szarpie się”.

Owym awanturnikiem okazał się krytyk literacki i publicysta Stanisław Piasecki. Robiąc w takich okolicznościach wielki raban zademonstrował on nie tylko swój temperament, ale i określoną tożsamość ideową. Piasecki należał do młodego pokolenia zwolenników Narodowej Demokracji. Niemcy zaś – jak czytamy w „Abecadle Kisiela” – uważał za wroga Polski, z którym nie wolno się układać.

Był barwną i wyrazistą postacią. Sylwetkę jego warto przybliżyć w 120. rocznicę urodzin, którą obchodzimy 15 grudnia 2020 roku.

W dorosłość wchodził u progu polskiej niepodległości. W latach 1918-1919 uczestniczył w walkach przeciw Ukraińcom o Lwów, a w 1920 w wojnie polsko-bolszewickiej. Studiował na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Uniwersytetu Poznańskiego i w tamtym czasie został członkiem Młodzieży Wszechpolskiej.

Dziełem życia Piaseckiego jest wydawany w latach 1935-1939 tygodnik „Prosto z Mostu”, którego był redaktorem naczelnym. To związane z endecją czasopismo brało udział w ostrych sporach politycznych i światopoglądowych lat 30. Ale nie było to zabetonowane ideologicznie medium. Wśród osób publikujących w nim znalazły się i takie, które nie popierały Narodowej Demokracji, jak Kazimiera Iłłakowiczówna (w latach 1926-1935 sekretarka Józefa Piłsudskiego), Józef Czapski czy Witold Gombrowicz.
Stanisław Piasecki, urodzony 15 grudnia 1900 roku we Lwowie, rozstrzelany 12 czerwca 1941 w Palmirach. Fot. Wikimedia
W „Prosto z Mostu” było miejsce na dyskusje wokół nowych prądów w literaturze, teatrze, sztukach plastycznych, muzyce. Głos w tych debatach zabierali między innymi: Bolesław Miciński (kierownik działu literackiego do roku 1938), Tytus Czyżewski czy Jerzy Waldorff. Czasopismo nadążało za fermentem w kulturze światowej. Było ono otwarte na zjawiska awangardowe.

Z dzisiejszej perspektywy bulwersują jednak zamieszczone na łamach „Prosto z Mostu” teksty dotyczące stosunków polsko-żydowskich. Brutalna antysemicka retoryka była w tym tygodniku na porządku dziennym. W czasopiśmie można było przeczytać, że Żydzi panoszą się w polskiej polityce i oddziałują rozkładowo na polską kulturę.

Obecnie, mając w pamięci zwłaszcza Holokaust, takie tezy brzmią złowieszczo. Piętnując wszelkie – w tym przypadku antysemickie – stereotypy nie można jednak wpadać w pułapkę ahistoryzmu i prezentyzmu. Trzeba brać pod uwagę świadomość ówczesnych Polaków. Koszmar, który się potem wydarzył podczas okupacji niemieckiej, był wcześniej wśród nich powszechnie nie do wyobrażenia.

Jednocześnie należy zauważyć, że w II Rzeczypospolitej Żydzi stanowili silną, choć niejednolitą, mniejszość etniczną. Posiadali mocną pozycją w rozmaitych segmentach polskiego społeczeństwa i ze swojej przewagi – choćby stanowiąc nadreprezentację w prestiżowych profesjach – korzystali. Do ówczesnych konfliktów narodowościowych – nie tylko tych między Polakami a Żydami – nie powinno się zatem przykładać prymitywnych schematów, wedle których większość społeczeństwa to zawsze oprawcy, a mniejszość – ofiary.

Zresztą antysemityzm w międzywojniu nie był domeną jednego środowiska politycznego – Narodowej Demokracji. Przybierał też rozmaitą postać. W kręgach lewicowo-liberalnej inteligencji szydzono z wyznawców judaizmu jako nosicieli obskurantyzmu i zacofania w sposób, który dziś uznano by za politycznie niepoprawne zachowanie (zresztą w podobnym stylu żartowano tam z homoseksualistów nazywając ich „dziubasami”). I dopuszczali się tego również ludzie wywodzący się z rodzin żydowskich.

Przykładem może być liberalny tygodnik „Wiadomości Literackie”, którego redaktorem naczelnym był Mieczysław Grydzewski. Wyśmiewanie „handełesów” nie uchroniło jednak tego czasopisma przed atakami „Prosto z Mostu”. Tacy nacjonaliści jak Piasecki, wytykali publicystom z „Wiadomości Literackich” żydowskie pochodzenie, upatrując w nim źródło ich liberalnych, kosmopolitycznych i pacyfistycznych poglądów.

Ten miecz jednak okazał się obosieczny. Żydówką bowiem była… matka Piaseckiego. Pod koniec lat 30. jego antagoniści – między innymi Julian Tuwim – czynili z tego faktu użytek, próbując kompromitować publicystę w oczach antysemitów.

Orła zamienili na sierp i młot. Zdradę nazwali przyjaźnią. Polscy literaci, artyści po 17 września 1939

Kolaboranci, wyznawcy i towarzysze drogi na terenach zajętych przez ZSRS.

zobacz więcej
A jednak takie doświadczenia nie skłoniły Piaseckiego do tego, żeby przemyśleć swoje nastawienie do Żydów. Wydaje się, że zmiany w tej sprawie nie przyniósł również początek okupacji. Szokująca jest opinia Piaseckiego, wyłożona na łamach konspiracyjnego czasopisma „Walka”, które zaczął wydawać w grudniu 1939 roku w suterenie stołecznej filharmonii. Otóż stwierdził on, że Żydom w getcie warszawskim nie dzieje się krzywda i nawet znajdują się w sytuacji uprzywilejowanej.

Z tej haniebnej opinii się nie wycofał. Być może też dlatego, że nie zdążył. W grudniu 1940 roku został przez Niemców aresztowany za aktywność konspiracyjną. Wpierw przez kilka miesięcy przebywał w siedzibie gestapo w alei Szucha, gdzie go torturowano, a potem znalazł się na Pawiaku. 12 czerwca 1941 roku został rozstrzelany w Palmirach.

Konstanty Ildefons Gałczyński, przyjaciel Piaseckiego z czasów „Prosto z Mostu”, poświęcił mu pośmiertny wiersz „Okulary Staszka”. Oto jego fragment:

Błądził jak ludzie, co mają za dużo siły.
Łachudry nie błądzą. On był jak lira.
Strzał w struny. I dobrze za błąd zapłaciły
okulary zakrwawione w Palmirach.


W obliczu Holokaustu sprawdzian natomiast zdali inni – znani w międzywojniu z antysemickich wypowiedzi – publicyści „Prosto z Mostu”: Jan Mosdorf (zginął w obozie w Auschwitz w roku 1943), Zofia Kossak czy Jan Dobraczyński. I nie chodzi tu o to, czy zmienili oni swoje zapatrywania na tak zwaną kwestię żydowską. Ludzie powinni być rozliczani przede wszystkim ze swoich czynów, a w tym przypadku osoby te z narażeniem własnego życia niosły Żydom pomoc.

Kossak i Dobraczyński zostali później uhonorowani przez Yad Vashem medalami Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Być może gdyby Piasecki nie został aresztowany, dalej działał w konspiracji i przeżył okupację – do tej dwójki by dołączył.

Można przecież przyjąć założenie, że podzieliłby stanowisko Frontu Odrodzenia Polski – tajnej organizacji katolickiej – wyrażone w głośnym apelu „Protest!” z roku 1942. Autorką tego dokumentu była Zofia Kossak. Choć nie omieszkała ona w nim nazwać po raz kolejny Żydów politycznymi wrogami Polski, to zarazem gorąco apelowała o ratowanie ich jako bliźnich zagrożonych biologicznym unicestwieniem.

Swoją drogą – wracając do międzywojnia – trzeba podkreślić, że mimo obecnego na łamach „Prosto z Mostu” antysemityzmu o charakterze ekonomicznym i kulturowym, czasopismo to odrzucało rasizm biologiczny, który był istotnym elementem niemieckiego narodowego socjalizmu. Gdy mowa była o wrogach Polski związani lub sympatyzujący z endecją publicyści tygodnika wymieniali z jednej strony liberalizm, z drugiej zaś – dwa „totalizmy”: czerwony i brunatny.

Nie oznacza to jednak, że będąc oponentami nazizmu – głównie z uwagi na jego niemieckość – potępiali oni wszelkie nacjonalistyczne ruchy w Europie. Można tu przywołać choćby głośny reportaż Jerzego Waldorffa „Wódz młodej Belgii” z roku 1936. W tekście tym autor nie krył swojego, wręcz niezdrowego, podziwu dla Leona Degrelle’a, przywódcy belgijskiego ruchu Christus Rex, przyszłego kolaboranta z III Rzeszą, który walczył w szeregach Legionu Walońskiego u boku Niemców na froncie wschodnim.
„Portret Zofii Kossak-Szczuckiej” z 1934 roku pędzla Czesława Kuryatty. Fot. NAC/IKC
Jeśli chodzi o linię „Prosto z Mostu”, istotny był jego rys pokoleniowy. Młodość autorów tygodnika sprzyjała radykalizacji ich postaw, co przekładało się nie tylko na brawurę i zaczepność tego, co pisali. Znamienne było to, jak traktowali oni katolicyzm.

Warto bowiem przypomnieć, że poglądy ojców założycieli Narodowej Demokracji – w tym samego Romana Dmowskiego – wyrastały z pozytywizmu. Na przełomie XIX i XX wieku łączyli oni nacjonalizm ze świeckością, a Kościół katolicki postrzegali wyłącznie jako instytucję przydatną w wychowywaniu Polaków.

Tymczasem Stanisław Piasecki i jego redakcyjni koledzy – wśród nich choćby wspomniany Jan Mosdorf czy Wojciech Wasiutyński – podchodzili do katolicyzmu dużo poważniej. Wiarę w Boga traktowali jako coś dla nich istotnego. Zapatrzeni byli w kulturowe dziedzictwo średniowiecznej Christianitas. W konsekwencji redefiniowali nacjonalizm nadając mu cechy uniwersalizmu. Biologiczne pojmowanie narodu odrzucali.

Na uwagę zasługuje tekst Piaseckiego „Imperializm idei” z roku 1935. Odniósł się on w nim do kwestii egoizmu narodowego. Uznał go za XIX-wieczny relikt. Do tego dorzucał argument: „Jeśli moje poczucie narodowe jest najdroższym, co mam na świecie, nie ma takiego dobrego prawa, które pozwoliłoby mi gwałcić to poczucie u innych”.

Rolę narodu autor określał mianem „piastuna misji cywilizacyjnej”. Krytykował defensywność i minimalizm polskiego patriotyzmu.

„Trzeba – wyjaśniał Piasecki – mieć ambicję stania się ośrodkiem przebudowy, stworzenia takiego wkładu w strukturę cywilizacyjną ludzkości, który by pozostał i wtedy, po długich wiekach, kiedy Polski może nie będzie, ale zostanie cywilizacja polska. Jak dziś żyje cywilizacja rzymska i nasza papuzia duma z wasalstwa wobec niej”.

Teraz te marzenia Piaseckiego o imperialnej potędze Polski brzmią anachronicznie, a może nawet trącą kabotyństwem i groteskowym patosem. Po drugiej wojnie światowej terytorialny kształt Polski znacząco się zmienił, a jej ludność została etnicznie i klasowo ujednolicona. Z kolei aspiracje i priorytety III RP w jednoczącej się Europie są inne niż II RP zagrożonej zgnieceniem przez III Rzeszę i Związek Sowiecki. W epoce globalizacji i cyfrowej rewolucji stają zaś przed Polakami coraz to nowe wyzwania – w międzywojniu nieznane.

Czy jest jednak w dorobku redaktora naczelnego „Prosto z Mostu” jakaś myśl, która pozostaje dla nas aktualna? Odpowiadając na to pytanie warto sięgnąć po dwa teksty Piaseckiego.

Pierwszy z nich to opublikowana jeszcze w roku 1933 na łamach czasopisma „ABC Literacko-Artystyczne” recenzja powieści Aldousa Huxleya „Nowy wspaniały świat”. Publicysta był zachwycony przenikliwością dystopijnych wizji brytyjskiego pisarza. Swój tekst zatytułował „Nowy wspaniały świat życia ułatwionego i technokracji”.

Tropiciele masonów.
Specjalna grupa finansowana przez prymasa Polski

Komórka antymasońska Episkopatu stworzyła siatkę wywiadowczą i posługiwała się metodami przedwojennych służb specjalnych. Jej informatorami mieli być m.in. Władysław Bartoszewski i Wiesław Chrzanowski. Zespół doszedł do wniosku, że wolnomularze wywierają olbrzymi wpływ na życie polityczne w Polsce.

zobacz więcej
Huxley kreślił obraz odległej przyszłości, w której nastąpiła standardyzacja człowieka jako gatunku. Społeczeństwo jest zorganizowane tak doskonale, że nie musi się ono zmagać z żadnymi udrękami, doskwierającymi ludziom choćby dziś.

Taki stan rzeczy ma jednak swoją cenę. Pod nadzorem naukowców jest intymne życie każdej osoby, ponieważ władze ściśle kontrolują przyrost ludności. Nie ma naturalnej prokreacji.

„Dzieci – streszcza i komentuje książkę Piasecki – w specjalnych, alraunicznych laboratoriach, po prostu wybutelkowuje się, według zapotrzebowania i w kilku zasadniczych typach ludzkich. Żyworództwo, słowa takie jak: matka, ojciec, urodziny – należą do słów najnieprzyzwoitszych. Wielką również nieprzyzwoitością jest, gdy jakaś dziewczyna zbyt długo chodzi z jednym i tym samym chłopcem. Psuje to jej doszczętnie opinię. Jak można tak źle się prowadzić! Przecież hasłem nowego, wspaniałego świata jest: każdy należy do każdego. Zupełna wolność seksualna”.

Można zatem wysnuć wniosek, że Huxley, który przecież uchodzi za jednego z prekursorów lewackiej kontrkultury lat 60. (w swoich utworach afirmował odmienne stany świadomości wywoływane narkotykami), paradoksalnie przewidział konsekwencje rewolucji seksualnej XX wieku – z takimi jej „zdobyczami”, jak normalizacja przez zideologizowanych psychiatrów i psychologów rozmaitych dewiacji oraz polityczne narzucanie społeczeństwom nowej moralności.

Skądinąd Piasecki odnotowuje w swoim tekście, że „Nowy wspaniały świat” znalazł się w Polsce na celowniku obyczajowych libertynów. Kpi z Antoniego Słonimskiego, który w „Wiadomościach Literackich”, zarzucił powieści Huxleya, że jest prymitywna i jednostronna, „nudna i antypatyczna”. Wyraził się także o niej: „Niefortunna satyra na rzeczy nieistniejące”.

Obyczajowym libertynom dostało się też w innym tekście Piaseckiego – również zamieszczonym w roku 1933 na łamach „ABC Literacko-Artystycznego”– „Szpila w zielony balonik”. Autor odnosi się w nim do książki „Beniaminek. Rzecz o Boyu-Żeleńskim” Karola Irzykowskiego.

I znów pojawia się wątek sporów o przemiany obyczajowe, jakże żywych w XXI stuleciu. Szwarccharakterem tekstu Piaseckiego jest Tadeusz Boy-Żeleński.

Zasłynął on nie tylko jako felietonista i tłumacz, ale i zaangażowany w debatę publiczną orędownik „praw kobiet”, w tym prawa do aborcji. Książka Irzykowskiego to pamflet o nim.

Piasecki autorowi „Beniaminka” przyznaje rację. Stwierdza: „Polemizując z Boyem i Słonimskim w sprawie propagandy regulacji urodzin, [Irzykowski] wskazuje znów na dno metafizyczne miłości. Tamci chcieliby uczynić ze stosunków płciowych grę towarzyską. Irzykowski czyni uwagę, że miłość wytrzebiona ze skutków, jest czymś w rodzaju kradzieży”.
Karykatura Tadeusza Boya-Żeleńskiego autorstwa Zdzisława Czermańskiego z 1926 lub 1927 roku. Fot. NAC/IKC
Następnie w tekście Piaseckiego padają dwa smakowite cytaty z „Beniaminka”: „Rozkosz miłości nie jest rozkoszą konsumpcji, jak przyjemność zjedzenia lodów, ani przyjemnością wydzielniczą, lecz czymś gatunkowo odmiennym – jej źródłem, jej esencją jesteśmy my sami”. „Dziecko to jest nowy czynnik, który miłość komplikuje, osłabia lub wzmacnia, czyni na nowo zagadką. Metafizyka? Z pewnością tak samo, jak śmierć”.

Przy czym trzeba nadmienić, że Irzykowski nie reprezentował tej samej opcji politycznej, co Piasecki. Autor „Beniaminka” (choć przez jakiś czas publikował w „Prostu z mostu”) był związany ze środowiskiem Polskiej Partii Socjalistycznej. „Wiadomości Literackie”, na łamach których Irzykowski zresztą też drukował swoje teksty, usiłowały go za krytykę Boya dezawuować. Dorabiały mu gębę sojusznika endecji. Sprawę tę porusza Piasecki w konkluzji swojego tekstu. Nie bez satysfakcji zauważa, że w II RP zawiązał się antyboyowski front ponad podziałami partyjnymi: „Wali w Boya z czasopisma »Zet« sanator [zwolennik sanacji, Jerzy] Braun, wali w »Beniaminku« socjalisty Irzykowski, nasze, endeckie fuzje też nie podpierają kątów”.

Dla Stanisława Piaseckiego była to sprawa „poczucia wspólności cywilizacyjnej”. I to jego stanowisko obecnie pozostaje aktualne. Nad Wisłą spadkobiercy Boya są bowiem teraz bardzo aktywni. Szermują oni bluźnierczymi i wulgarnymi hasłami, a te zdradzają ich intencje – chodzi o wysłanie osób opornych wobec walca feministycznego i tęczowego postępu na śmietnik historii.

Polakom, którym nie po drodze z feministkami i tęczową subkulturą, pozostają więc dwa wyjścia: dać się zmarginalizować lub forsowanej lewackiej agendzie stawić czoła. Tym jednak, co powinno ich łączyć, nie są preferencje partyjne, lecz właśnie „poczucie wspólności cywilizacyjnej”.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Źródła:

• Stanisław Piasecki „Prosto z Mostu. Wybór publicystyki literackiej”, słowo wstępne – Maciej Urbanowski, Wydawnictwo Arcana, Kraków 2003
• „Pressje”, Teka 38 Klubu Jagiellońskiego: Prześniony nacjonalizm
• Maciej Urbanowski „Paradoksy żydożerców”, „Rzeczpospolita – Plus Minus”, 1-2 lipca 2016
Stanisław Piasecki
Zdjęcie główne: "Prosto z mostu". Fot. POLONA
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.