„Nikt nie jest samotną wyspą” – jak podkreślił pisarz i poeta ks. Thomas Merton. Co najgłębiej na kontynencie europejskim odczuwają ponoć – nomen omen – wyspiarze. Samotność doskwierała nam już na długo przed pandemią COVID-19 i bez rozprzestrzeniającego się po świecie SARS-CoV-2, a w Wielkiej Brytanii ma nawet od 2018 roku swojego ministra, odpowiedzialnego za walkę ze zjawiskiem osamotnienia Wyspiarzy.
Jak donosił wtedy „New York Times”: „Badania wykazały, że Wielka Brytania ma poważny problem z samotnością. Według raportu Komisji Jo Coxa
[3] ds. Samotności z 2017 r., ponad dziewięć milionów ludzi w tym kraju czuje się często lub zawsze samotnych. Ta kwestia skłoniła w środę premier Theresę May do powołania ministra ds. samotności”. Oczywiście Brexit sprawił (statystycznie, to zbadano stosownym sondażem), że 50-latkowie i starsi czują się nawet bardziej samotni, niż przed Brexitem!
[4]
Minister ds. samotności została Tracey Crouch, brytyjska sekretarz ds. sportu i społeczeństwa obywatelskiego. – Dla zbyt wielu ludzi samotność jest smutną rzeczywistością współczesnego życia – powiedziała wtedy premier May w specjalnym oświadczeniu. – Chcę zmierzyć się z tym wyzwaniem dla naszego społeczeństwa i dla nas wszystkich, abyśmy podjęli działania w celu rozwiązania problemu samotności doświadczanej przez osoby starsze, opiekunów, tych, którzy stracili bliskich – ludzi, którzy nie mają z kim rozmawiać ani dzielić się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami – dodała.
I istotnie, wedle wszelkich danych, także tych z uruchomionej w internecie strony kampanii rządowej, mającej przeciwdziałać temu zjawisku
[5], samotność była wówczas uznawana za „śmiertelną chorobę” najbardziej dotykającą Brytyjczyków (wskazywano na jej korelacje z samobójstwami, chorobami wieńcowymi, depresją, nowotworami etc.). Czy strukturalna walka z nią za pośrednictwem internetu to dobry pomysł, czy raczej działanie z pogranicza absurdu i groteski, której nie powstydziliby się „chłopcy” z Latającego Cyrku Monty Pythona?