Cywilizacja

Teraz wszystko zależy od Georgii. A Trump wciąż w składzie porcelany

Jeśli w najbliższy wtorek Demokraci obsadzą pozostałe dwa fotele w Senacie, zdobędą w praktyce niekontrolowaną władzę nad najpotężniejszym mocarstwem świata. I będą mogli swobodnie wprowadzać w życie najbardziej radykalne lewicowe pomysły, zarówno w polityce wewnętrznej jak i międzynarodowej.

5 stycznia 2021 wyborcy amerykańskiego stanu Georgia wybiorą zwycięzców dwóch, nierozstrzygniętych jeszcze wyścigów wyborczych rozpoczętych w czasie listopadowych wyborów prezydenckich i do Kongresu USA. Od wyników drugiej tury głosowania do Senatu USA (koniecznej, bo żaden z kandydatów nie uzyskał 50 proc. głosów) w dużej mierze zależeć będą losy nowej administracji. Jeśli Republikanie utrzymają choć jeden z dwóch posiadanych foteli senatorskich, Joe Biden będzie miał zdecydowanie trudniejszy start prezydentury.

Po listopadowych wyborach w stuosobowym Senacie Republikanie mają 50, a Demokraci, wraz ze sprzymierzonymi z nimi dwoma senatorami niezależnymi, 48 miejsc. Jeśli we wtorek obaj kandydaci Partii Demokratycznej wygrają, będzie równowaga 50 do 50. Zgodnie z Konstytucją, gdy w głosowaniu jest remis, głos rozstrzygający należy do wiceprezydenta USA (przewodniczego obradom izby), a tę funkcję od 20 stycznia sprawować będzie Demokratka Kamala Harris. W takiej sytuacji pełnię władzy w Waszyngtonie będą mieli politycy Partii Demokratycznej dysponujący Białym Domem oraz większością w obu izbach Kongresu.
Republikańscy kandydaci do Senatu USA David Perdue i Kelly Loeffler podczas wiecu w Cumming w Georgii 20 grudnia 2020. Fot. Jessica McGowan/Getty Images
Nic dziwnego, że Demokratom tak bardzo zależy na przejęciu, a Republikanom na zachowaniu kontroli na wyższą izbą Kongresu USA. Senat nie tylko jest aktywnym uczestnikiem procesu legislacyjnego, zdolnym blokować wszelkie inicjatywy prezydenta, ale także zatwierdza prezydenckie nominacje na stanowiska ministerialne, szefów wielu urzędów centralnych, dowódców wojskowych, sędziów Sądu Najwyższego, ambasadorów, odgrywając szczególną rolę w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Dla Republikanów kontrola nad Senatem to szansa na zachowanie jakiegokolwiek wpływu na działania nowej administracji.

Zatrzymać radykałów

W wyborcze szranki w Georgii po raz kolejny stają dwie pary kandydatów. Obecny senator, 71-letni Republikanin David Perdue, walczy o drugą, sześcioletnią kadencję z 33-letnim Jonem Ossoffem, dziennikarzem i działaczem politycznym. W drugiej parze – o kadencję, która kończy się w styczniu 2023 r. – ścierają się obecnie sprawująca urząd, 50-letnia Republikanka i bizneswoman Kelly Loeffler oraz 51-letni Demokrata i czarnoskóry pastor kościoła baptystów, Raphael Warnock.

Jeśli wierzyć wyborczej retoryce, mamy do czynienia z istną wojną światów. „Jesteśmy ostatnią linią obrony przed radykalnym, socjalistycznym programem” – powtarza, gdzie może sen. Perdue. „Tu nie chodzi tylko o kontrolę nad Senatem, ale o przyszłość naszego kraju” – wtóruje mu sen. Loeffler. Oboje przedstawiają się jako wierni sojusznicy prezydenta Donalda Trumpa („Stałam razem z prezydentem 100 proc. czasu, jestem z tego dumna” – to sen. Loeffler) przekonując, że dwa senatorskie miejsca z Georgii to gwarancja hamulca dla radykalnych pomysłów polityków Partii Demokratycznej. Takich jak Nowy Zielony Porządek (propozycja wielkiej przebudowy niemal każdej dziedziny życia pod hasłem walki z zagrożeniem klimatu, coraz bardziej popularna wśród Demokratów), pomysły całkowitego upaństwowienia służby zdrowia czy podwyżki podatków.

Chodzi także o bardzo kontrowersyjne w swym radykalizmie pomysły jak stworzenie nowego stanu ze stołecznego Dystryktu Kolumbii z Waszyngtonem (jest zdominowany przez Demokratów – Biden uzyskał tam 93 proc. głosów) czy „zrównoważenie” Sądu Najwyższego (obecnie raczej konserwatywni sędziowie mają przewagę 6-3) poprzez poszerzenie jego składu i powołanie do niego dodatkowych sędziów o poglądach lewicowych. Przejęcie przez Demokratów kontroli nad Senatem, dałoby prezydentowi Bidenowi większą swobodę w doborze współpracowników i inicjatywach ustawodawczych. Byłaby także kolejnym elementem nacisku na nowego prezydenta ze strony skrajnego, lewicowego skrzydła Partii Demokratycznej.

Powtórzyć wyczyn Bidena

Pożegnanie z prezydentem? Jego następcą może być zwolennik ochrony wszelkich mniejszości

Wirus z Chin dał opozycji szansę na zwycięstwo.

zobacz więcej
2020 pod względem politycznym dla Georgii był rokiem szczególnym: w listopadzie, po raz pierwszy od wyborów w 1992 r., wybrała na prezydenta kandydata Partii Demokratycznej. Ten stan, uważany za głębokie Południe, ma dość bogatą historię. Jako część Konfederacji, był świadkiem brutalnego i niszczycielskiego „marszu ku morzu” w 1864 r. wojsk Północy pod dowództwem gen. Williama Shermana. Marszu, który rzucił stanowych zwolenników Konfederacji na kolana i ku kapitulacji, ale wykopał głębokie uprzedzenia wobec sąsiadów z północy.

Przez kolejne sto lat zdominowana przez miejscową Partię Demokratyczną Georgia była symbolem segregacji rasowej, aż do połowy lat 60-tych, gdy rozpoczął się przełom. Atlanta, największe miasto stanu (aglomeracja liczy 6 milionów ludzi), jest uważane do dzisiaj za kolebkę „ruchu praw obywatelskich” czarnoskórej mniejszości. Od połowy lat 60-tych XX wieku, Georgia coraz bardziej stawała się stanem Republikanów – głosowała na republikańskich kandydatów na prezydenta z wyjątkiem lat: 1976 i 1980 (popierając wtedy swojaka, Jimmy’ego Cartera, wcześniej gubernatora stanu) i w 1992 r. (Bill Clinton). Dwa razy przegrał tu Barack Obama, raz wygrał Trump, aż wreszcie w listopadzie tego roku Biden przemalował Georgię na kolor niebieski (barwę Partii Demokratycznej).

Nic dziwnego, że dwójka Demokratów próbuje płynąć na fali listopadowego zwycięstwa Bidena w Georgii przekonując, że tylko pełnia władzy dla Demokratów daje szansę na prawdziwą zmianę. „Georgio, masz siłę, żeby pokazać, że możemy zmienić świat” – deklaruje na swoich wiecach Ossoff. Do stanu zawitał nawet prezydent-elekt Joe Biden, aby wesprzeć obu kandydatów. „Żeby było jasne: potrzebuję Raphaela Warnocka i Jona Ossoffa w Senacie, żeby zrobić, co trzeba. Teraz w Kongresie są ludzie, którzy zrobią wszystko co w ich mocy, aby zablokować nasze wysiłki” – mówił Biden na wspólnym wiecu z kandydatami.

Jednak jest pewien problem. Georgia była jednym z tych stanów, w których o porażce Trumpa zadecydowali wyborcy, dzielący swój głos (tzw. split-ticket voters): głosując w wyborach prezydenckich na Bidena, oddali swe głosy na Republikanów w pozostałych wyborach. Dowód? Joe Biden pokonał Donalda Trump różnicą zaledwie 12 670 głosów na 4,99 mln oddanych. Senator Perdue pokonał Demokratę Jona Ossoffa 88,1 tys. głosami a do wygranej już 3 listopada zabrakło mu naprawdę niewiele (ze względu na głosy oddane na kandydata trzeciej partii, uzyskał… 49,73 proc.). W drugim wyścigu uczestniczyło aż 20 kandydatów (w tym kilkoro Republikanów) i dlatego Warnock (32,9 proc.) i Loeffler (25,9) nie mieli szans na zwycięstwo bez dogrywki.
Kandydaci Demokratów do Senatu Jon Ossoff i Raphael Warnock 28 grudnia 2020 podczas wiecu w Stonecrest w Georgii. Fot. Paras Griffin/Getty Images
Już rekordowa frekwencja

Jedno już wiadomo na pewno: dogrywkowe podwójne wybory do Senatu już teraz mają rekordową frekwencję. Do poniedziałku, a więc na tydzień przed dniem wyborów, w tzw. wczesnym głosowaniu, wzięło udział 2 miliony 337 tysięcy wyborców, najwięcej z ośmiu do tej pory przeprowadzonych w stanie wyborów w formule runoff (z dogrywką). Jednak na tej podstawie trudno wyciągnąć jakieś wnioski dotyczące wyniku. Wyborcy w Georgii przy rejestracji do wyborów nie podają przynależności partyjnej (jak to się dzieje w większości stanów). Zaś liczba sondaży – po kompromitacji sondażowni sprzed listopadowych wyborów – jest znikoma. Te przeprowadzone wskazują, że kandydaci w obu wyścigach idą łeb w łeb. Tak więc na wyniki batalii przyjdzie nam poczekać aż do liczenia głosów po zamknięciu urn we wtorek wieczorem.

Szokuje ilość pieniędzy zebranych na kampanie: cała czwórka w ostatnim okresie sprawozdawczym (15 października – 15 grudnia) zebrała astronomiczną kwotę ponad 300 milionów dolarów. Ossoff otrzymał 106,8 (wydał 93,5), Warnock 103,4 (81,6), Perdue 68,1 (57,9) a Loeffler 64 (48,6). Ale to tylko część wydatków: kolejne dziesiątki milionów, jeśli nawet nie więcej, poszło na kampanię z funduszy niezależnych od samych kandydatów. Śmiało można stwierdzić, że w ostatnie trzy miesiące wydano co najmniej pół miliarda dolarów, a wyborcy są bombardowani reklamówkami wyborczymi bez przerwy. Desperację obu stron widać w wyborczej agitacji, natarczywie domagającej się datków do walki o głosy. Tylko od ogłoszenia dogrywki aż do momentu napisania tego tekstu (a więc przez jakieś 50 dni) otrzymałem 350 sms-ów namawiających do finansowego wsparcia kandydatów Partii Republikańskiej, choć mieszkam w zupełnie innym stanie. „Poważna sprawa, gdyby każdy zwolennik dał 15 dolarów, dogonimy Demokratów. Jeśli nie, przegramy…”. “Zebrali od nas więcej pieniędzy! Nie zawiedź nas…”. “Prosimy, prosimy, prosimy! Jeśli każdy konserwatysta nie stanie na wysokości zadania I nie wpłaci, stracimy kontrolowany przez Republikanów Senat!” „Błagamy Cię! Jeśli nie wpłacisz dzisiaj, stracimy Senat...” To tylko parę przykładów apeli z ostatnich dni.

Gniew i skargi

Oczywiście w tym wyścigu jest też obecny wielki nieobecny: Donald Trump. Obecny prezydent za jedną z przyczyn porażki (której nota bene dalej nie przyjmuje do wiadomości) wyborczej uważa rzekome wyborcze fałszerstwa właśnie w Georgii. W swoich tyradach wciąż podkreśla, że stanowemu systemowi wyborczemu nie można ufać. Jednak w przeciwieństwie do oskarżanych o podobne oszustwa trzech tzw. stanów wahadłowych (Pensylwania, Michigan, Wisconsin), gdzie rządzą Demokraci, w Georgii zarówno odpowiedzialny za wybory sekretarz stanu, jak i gubernator, to… Republikanie.

Trump rośnie w siłę. Na tle radykalnych Demokratów staje się symbolem normalności

Program amerykańskiej lewicy: aborcja także po narodzinach, pochwała marksistowskich dyktatur, likwidacja wszystkich samochodów, samolotów i… krów.

zobacz więcej
Ciągłe skargi i wybuchy gniewu Trumpa dotykają także ich, co może mieć wpływ na demoralizację zwolenników Partii Republikańskiej, a w efekcie mniejsze poparcie dla Perdue i Loeffler. Choć oboje republikańskich kandydatów nie odważa krytykować Trumpa, to gromy ze strony bardziej krewkich zwolenników Trumpa dosięgają także ich.

Dodatkowo Trump, będąc Trumpem, jest skoncentrowany na własnej osobie i nie ma samodyscypliny, tak potrzebnej w wyborach, o których wyniku może zadecydować kilka tysięcy głosów. Z jednej strony przyjechał na początku grudnia do Georgii, aby na wielotysięcznym wiecu mobilizować swoich zwolenników do głosowania na Perdue i Loeffler. Z drugiej strony postawił oboje w trudnej sytuacji, żądając nagle, tuż przed Wigilią, aby Kongres – zamiast przegłosowanej w drodze kompromisu 600 dolarowej pomocy dla każdego Amerykanina w związku z pandemią – zwiększył tę pomoc do 2 tys. dolarów dla każdego.

Demokraci od razu podchwycili ten pomysł Trumpa, przegłosowując odpowiednią poprawkę w Izbie Reprezentantów. Teraz ruch po stronie kontrolowanego przez Republikanów Senatu. Choć Perdue i Loeffler już zapowiedzieli poparcie dla „dwóch tysięcy dla każdego”, nie jest pewne czy w izbie znajdzie się odpowiednia większość do przepchnięcia ustawy.

Sam Trump zdaje się nie rozumieć, że stawia kandydatów w trudnej sytuacji. „O ile Republikanie nie pragną samobójstwa, muszą jak najszybciej zgodzić się na 2 tysiące dolarów. 600 to za mało” – ponaglał republikańskich senatorów we wtorek. Ze względu na kończącą się kadencję Kongresu, głosowanie musi się odbyć do niedzieli. Można być pewnym, że brak powiększenia pomocy do 2 tysięcy dolarów zostanie wykorzystany przeciwko kandydatom republikańskim w Georgii w ostatnich dniach kampanii.

Anarchista z zapałką

Te niezborne działania prezydenta dostrzegła nowojorska bulwarówka „New York Post” dotychczas wspierająca Trumpa. „Panie Prezydencie, niech Pan skończy z tym szaleństwem. Przegrał Pan wybory, oto jak można ocalić Pańskie dziedzictwo” – krzyczała poniedziałkowa pierwsza strona gazety, apelując do prezydenta, aby w końcu uznał własną porażkę i „skupił się na wyborach do Senatu w Georgii”. „NY Post” wyraźnie próbował grać na próżności obecnego lokatora Białego Domu, chwaląc jego osiągnięcia, aby stwierdzić: „jeśli Republikanie David Perdue i Kelly Loeffler wygrają, uchronią oni wszystko to, co Pan osiągnął, przed tym, aby prezydent Biden to odwrócił”. I dalej: „Powinien Pan użyć swojego znaczącego uroku i wpływu do wsparcia kandydatów w Georgii, mobilizując własnych wyborców, aby zagłosowali na nich. W ostatnim tygodniu kampanii, proszę się skoncentrować na ich sukcesie, a nie na własnych skargach”.
Ivanka, córka prezydenta Donalda Trumpa, agituje na wiecu w Milton w Georgii 21 grudnia 2020 za kandydatami Republikanów do Senatu. Fot. Elijah Nouvelage/Getty Images
Ale redaktorzy mają też ostre słowa, jeśli Trump wybierze rolę „króla Leara z Mar-a-Lago [ekskluzywny klub golfowy na Florydzie, którego Trump jest właścicielem i gdzie zamieszka po wyjeździe z Waszyngtonu – red.], wygłaszającego tyrady o korupcji tego świata”. „Jeśli nalega Pan, aby spędzić ostatnie dni na urzędzie próbując spalić wszystko naokoło, to tak Pan zostanie zapamiętany. Nie jako człowiek, który dokonał rewolucji, ale jako anarchista trzymający zapałkę” – skończyła swój bardzo ostry komentarz gazeta sprzyjająca w ostatnich latach Trumpowi.

Nie wydaje się jednak, aby jakiekolwiek apele miały większy wpływ na odchodzącego prezydenta. Z jednej strony zapowiedział, że w poniedziałek – a więc w dzień poprzedzający głosowanie – znów zawita do Georgii, aby na wielkim wiecu namawiać do głosowania na Perdue i Loeffler. „To ważne dla naszego kraju, żeby wygrali” – napisał Trump.

Z drugiej strony w serii wiadomości na Twitterze, znów nawiązał do „oszustw” wyborczych w stanie i nazwał „kompletną katastrofą” zarządzających Georgią Republikanów. Byłoby ironią losu, gdyby Demokraci odzyskali kontrolę nad Senatem, bo kilka, kilkanaście tysięcy fanów Trumpa, nie pójdzie głosować na znak protestu…

– Jeremi Zaborowski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Kampania Republikanów w Woodstock w Georgii, 29 grudnia 2020. Fot. Jessica McGowan/Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.