Kiedyś myślano o budowie polskiego Fort Knox pod Warszawą. W 2002 roku NBP kupił nawet od Agencji Mienia Wojskowego Fort Zegrze.
zobacz więcej
Ostatnia zapałka płonie przy Małym Rynku w Bystrzycy Kłodzkiej, w dawnym kościele ewangelickim i szkole parafialnej, gdzie w 1964 roku otworzono – jedno z niewielu na świecie – Muzeum Filumenistyczne, gromadzące etykiety zapałczane (pół miliona sztuk!) oraz inne eksponaty związane z nieceniem ognia. Obejrzenie wystawy stałej – w tym rysunków Andrzeja Mleczki i prezentacji o Bystrzycy Kłodzkiej – kosztuje mniej niż 10 złotych. Od 20 lat wydawany jest rocznik „Zeszyty Muzeum Filumenistycznego”; w każdą pierwszą sobotę października odbywała się Ogólnopolska Giełda Filumenistyczna (wstęp wolny). Polscy filumeniści są zrzeszeni w Polskim Związku Filatelistów, choć to sztuka dla sztuki – brak już nowych etykiet, współczesne pudełka posiadają nadruki. Na internetowych aukcjach wciąż można znaleźć pasjonatów, którzy wymieniają się kolekcjami. Są i amatorzy całych pudełek po zapałkach; w ich zbiorach zdarzają się różne rarytasy – nierozpakowane opakowania zbiorcze oraz wyjątkowe zestawy kolekcjonerskie dla filumenistów.
Od 15 lat przy muzeum w Bystrzycy Kłodzkiej działa galeria „Zaczarowany Świat Zapałek”, gdzie można kupić zapałki w pudełkach innych od klasycznych z szufladką. Utrzymywała kontakty z polskimi fabrykami, ale wszystkie przeżyła. Została im tylko zagranica – węgierska fabryka zapałczana Europe Match w Szegedzie, po zamknięciu Zapałkowni w Czechowicach-Dziedzicach ostatni w Europie przemysłowy producent zapałek, bowiem kilka miesięcy temu zbankrutował również zakład Pinskdrew na Białorusi, zresztą zbudowany w 1880 roku jeszcze przez polskich przedsiębiorców. O ile Orlen nie postanowi produkować zapałek, w Czechowicach-Dziedzicach powstanie zapewne kolejna izba pamięci…
Produkcja zejdzie do podziemia. Firma galanterii zapałczanej Wołoszyn z Warszawy idzie z duchem czasu i proponuje zapałki wykonane z recyklingowego papieru – w patyczkach umieszczone są nasiona, po użyciu można je zasadzić w ziemi jak roślinę. Produkt jest w pełni ekologiczny i biodegradowalny. Zawartość pudełka: 4 zapałki, cena: 2,5 złotego. Tyle samo kosztuje pudełko z 15 zapałkami zapachowymi do wyboru: truskawka, mięta, kawa, czarna porzeczka, jaśmin, wanilia, grejpfrut, lawenda. W ofercie są i zapałki dymne do badania drożności kominów w opakowaniu 8 sztuk; czas dymienia: ok. 80 sekund, kolor dymu – różowy (różowa zapałka) lub biały (niebieska zapałka). Firma Wołoszyn drukowała też zapałczany kalendarz, wydany w 2013 roku w czasach prosperity, ale nie jest już produkowany.
***
Równo 175 lat temu, w kalendarzu na 1846 rok, ukazała się krótka baśń „Dziewczynka z zapałkami” Hansa Christiana Andersena. Zapałki istniały wówczas od niedawna i stanowiły rynkowy rarytas. W mroźny wieczór ostatniego dnia roku, bosa dziewczynka próbuje sprzedać je nie w pudełkach, lecz w wiązkach. Ludzie mijają ją, spieszą się do starych spraw i nowego roku. Ona zmarznięta przysiada na chodniku, aby odpocząć. Potrzebuje ciepła i rozpala zapałki, każda jest jak marzenie: żelazny piec ogrzeje, pieczona kaczka nakarmi, choinka ze świeczkami przypomni o domu… Zapałki gasną, iskry lecą ku niebu, jedna spada niczym gwiazda. Dziewczynka przypomina sobie słowa Babci, że to znak nadejścia śmierci. Zapala następną zapałkę i pojawia się ukochana Babcia. Boi się, że też zniknie i zapala całą wiązkę. Razem unoszą się do Boga. Andersenowi baśnie opowiadała Babcia, która rozbudziła wrażliwość i wyobraźnię, dlatego jej dobrotliwą postać przywołał w smutnej opowieści o dziewczynce z zapałkami. Przykro mówić wobec twórczości mistrza, ale to już nieaktualne: dzisiaj w sylwestrową noc dziewczynki na ulicy sprzedają co innego.
– Jakub Kowalski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy