Podszedłem do malucha, zaprosił mnie do środka. Usiadłem. On w łapie miał butelkę piwa. Podał mi bez słowa, pociągnąłem. – Codziennie tu tak sam siedzę i piję dwa Łódzkie Mocne.
zobacz więcej
Problemem pochodzenia gwiazdy betlejemskiej zajmowali się także nowożytni uczeni. Już Jan Kepler sugerował, że w okresie narodzin Jezusa doszło do koniunkcji Jowisza, Saturna i Marsa. Za jego czasów zjawisko to związane zostało jeszcze w wybuchem supernowej, i uczony uznał, że podobnie musiało być wówczas.
Inny uczony Friedrich Wiesler odnalazł natomiast na chińskich tablicach chronologicznych inny zapis, zgodnie z którym właśnie na przełomie epok pojawić się miała szczególnie jasna gwiazda. Wspomniany już Ferrari d’Occhieppo uważał natomiast, że wybuchu supernowej wówczas nie było, ale koniunkcja Jowisza i Saturna mogła nakłonić perskich uczonych do rozpoczęcia poszukiwań nadzwyczajnych wydarzeń.
Jest jeszcze trzecia możliwość, o której także wspominają uczeni, a mianowicie kometa. Paradoksalnie o takim wyjaśnieniu może mówić także Orygenes, gdy wskazuje, że gwiazda, która ukazała się magom, „należała do tego gatunku ciał niebieskich, które niekiedy się pojawiają jak meteory z kształtu podobne do warkocza, belki, brody czy beczki”. Współcześnie mówi się raczej o tym, że mogła to być kometa Halleya, która miała pojawić się na krótko przed narodzinami Jezusa. Jedynym problemem z tym wyjaśnieniem jest to, że… w tamtym kontekście kulturowym pojawienie się komety (tego rodzaju zjawiska) zwiastowało raczej wydarzenia negatywne, a nie narodziny króla.
Świadkowie objawienia
Na koniec trudno nie zadać pytania, co oznacza krótka, ale tak bogata w symbolikę, opowieść św. Mateusza? Odpowiedź jest prosta, a pięknie wyraża ją Benedykt XVI. Magowie, mędrcy „symbolizują – jego zdaniem – wewnętrzną dynamikę samoprzekraczania granic religijnych, która jest poszukiwaniem prawdy, poszukiwaniem prawdziwego Boga, i stąd także filozofią w pierwotnym tego słowa znaczeniu”.
Ludzkie poszukiwanie Boga – choć zawsze ograniczone – doprowadzić nas nie tylko może do odkrycia Jego istnienia, o czym przypomina Sobór Watykański I, ale jeśli pozostaje otwarte na działanie łaski może nas doprowadzić do spotkania z Jezusem. Ale Benedykt XVI idzie jeszcze dalej i wskazuje, że mędrcy i królowie „przedstawiają zmierzanie różnych religii do Chrystusa oraz samoprzekraczanie nauki ze względu na Niego”.
Gwiazda zaś uświadamia, że natura prowadzi nas ku Bogu. „To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła” (Rz 1,19-20) – wskazywał św. Paweł w Liście do Rzymian. A myśl tę – już bezpośrednio w odniesieniu do gwiazdy betlejemskiej – rozwijał Benedykt XVI: „język stworzenia dostarcza wielorakich wskazówek, budzi w człowieku przeczucie stwórcy”.
Ewangelista uświadamia nam jednak, że to nie wystarczy. Gwiazda i przeczucia doprowadziły magów do Jerozolimy, a później musieli oni zadać pytanie ówczesnym teologom, znawcom Objawienia. I dopiero oni wskazali na Betlejem. „Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy” – wskazuje Jan Paweł II.
Ale kluczowym dla Epifanii pozostaje jeszcze, co innego. Otóż tego dnia, także za sprawą magów czy królów, uświadamiamy sobie, że „wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1, 1-2). A ten objawił się po raz pierwszy właśnie w Betlejem. Jednymi z pierwszych świadków tego objawienia byli magowie. Niezależnie od tego, ilu ich było i jak się nazywali.
– Tomasz P. Terlikowski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy