Przeciwnikiem obecności wojsk amerykańskich w Polsce był również rząd w Berlinie, którego zdaniem taki krok zagraża niemieckiej polityce ugłaskiwania Rosji uznawanej za lepszą alternatywę dla prężenia muskułów. Niemcy obawiają się też osłabienia własnego bezpieczeństwa. W tym kontekście symboliczny jest fakt, że rozlokowane w Poznaniu wysunięte dowództwo V Korpusu US Army stacjonowało przed 2013 rokiem właśnie w Niemczech.
Oczywiście z polskiego punktu widzenia całkowite wycofanie amerykańskich wojsk z Niemiec nie byłoby korzystne. Nie tylko z przyczyn historycznych (Niemcy pozbawione „opieki” mogą się pójść w niewłaściwą stronę), ale również z powodów czysto logistycznych, chodzi o zapewnienie łączności wojsk w Polsce z ich zapleczem w Europie Zachodniej.
Kogóż ona nie zna?
Polska polityka wobec administracji Trumpa była wielokrotnie wyszydzana za nadmierny, zdaniem krytyków, serwilizm. Jednak w rzeczywistości była ona bardzo przemyślana. Opierała się bowiem na maksymalnym wykorzystaniu koniunktury oraz na jak najsilniejszym powiązaniu Stanów Zjednoczonych z Polską: militarnym, gospodarczym i politycznym.
Być może teraz, po zmianie warty w Białym Domu, niektóre z tych związków ulegną osłabieniu, ale trudno sobie wyobrazić, aby stan wzajemnych relacji szybko powrócił do tego z czasów Baracka Obamy.
Warto też zauważyć, że wzrost pozycji Polski zbiegł się z misją Georgette Mosbacher w Warszawie. Ambasador nadspodziewanie dobrze dawała sobie radę w kontaktach z Polakami, choć twardo broniła amerykańskich interesów, roztaczając m.in. szczelny parasol ochronny nad należącą do koncernu Discovery i nieprzychylną rządowi stacją TVN. Bywała protekcjonalna, ale potrafiła przykryć swoje wpadki coraz lepszym wyczuciem polskiej specyfiki.
To zapewne również dzięki jej raportom ekipa Trumpa dystansowała się od padających w Europie zarzutów o łamanie praworządności w Polsce i była stosunkowo powściągliwa w innych drażliwych kwestiach, takich jak choćby polityka wobec LGBT (choć zarówno Donald Trump, jak i Georgette Mosbacher są życzliwi wobec mniejszości seksualnych). Jednocześnie podkreślano wspólnotę wartości łączących oba narody i głoszono – jakże miłe naszemu uchu – odwołania do bohaterskiej historii Polski.
Odchodząca Georgette Mosbacher zapewnia dzisiaj, że Joe Biden, którego dobrze zna (a kogóż ona nie zna?) jest „przywoitym człowiekiem”, który z pewnością „świetnie dogada się z prezydentem Dudą”. Czy tak będzie, tego jeszcze nie wiemy, można jednak zaryzykować stwierdzenie, że okres największej prosperity w relacjach z Ameryką mamy już za sobą i kończy się on wraz z epoką Trumpa i Mosbacher. Mimo to, należy się cieszyć, że został on dobrze wykorzystany. Pytanie tylko, ile z tego przetrwa.
– Konrad Kołodziejski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Autor jest doktorem nauk społecznych i publicystą.