Załamał się. Święta spędził w Łodzi. 26 grudnia, podczas spotkania z przyjacielem Konradem Sową, miał wspomnieć o zdradzie żony („Tak bardzo ją kochałem… Ja nie mam po co żyć”). Mówił o braku sensu życia i myślach samobójczych. Jednakże po wielogodzinnej rozmowie, spędzonej przy butelce jarzębiaku, wydawało się, że Jacek odszedł od tych planów. Konrad Sowa miał poczucie, że przekonał przyjaciela, dał mu nadzieję. Że Jacek wyszedł z jego domu silniejszy i nic złego nie może się stać.
Ale tydzień później dochodzi do tragedii. Możliwe, że czarę goryczy przelała kłótnia w noc sylwestrową w opolskim mieszkaniu Bohdana Cybulskiego, który „miał problemy z alkoholem, był niestabilny emocjonalnie”. Dyrektor teatru zbeształ publicznie Zejdlera. Prawdopodobnie chodziło o jego rolę Klausa w „Wojnie chłopskiej” Jonasza Kofty (premiera odbyła się 9 grudnia). Wanda Wieszczycka, aktorka i koleżanka Jacka, która była świadkiem sporu, wspominała jednak autorom filmu, że „była to absolutna bzdura, bełkot alkoholowy”.
Jacek był jednak bardzo wrażliwy. Z powodu kłótni opuścił przyjęcie, wsiadł do pożyczonego od Wandy Wieszczyckiej malucha i odjechał. Wtedy widziano go po raz ostatni.
W Nowy Rok po południu Jacek Zejdler był umówiony z kolegą z opolskiego teatru Waldemarem Kotasem na jazdę konną, ale do spotkania nie doszło („Kotas wypił w sylwestra i nie poszedł do niego”). Z kolei Wanda Wieszczycka, która mieszkała w tym samym bloku co Zejdler, wracając z przyjęcia zobaczyła zaparkowanego przed blokiem malucha, więc była spokojna, że Jacek poszedł spać. Wróciła do mieszkania.
Niestety, dzień później – 2 stycznia 1980 roku – znalazła jego ciało przy piecyku gazowym. Jej uwagę przykuły wykręcone w mieszkaniu korki.
Kilka dni później Wieszczycka została wezwana przez milicję. Okazało się, że rozmowy z nią nie prowadził milicjant, tylko oficer SB. – Mówiła, że była w szoku, bo ten esbek wiedział o niej wszystko: co robiła trzy dni temu, tydzień temu, jakie próby w teatrze obecnie się odbywają, z kim się widziała itd. Mieli pełną inwigilację środowiska artystycznego w Opolu – mówi Deberny.
Jak dodaje dziennikarz, oficer bezpieki nie pytał Wandy Wieszczyckiej o śmierć Jacka (czego zapewne się spodziewała), tylko próbował ją zwerbować. – To pokazuje, w jaki sposób działała Służba Bezpieczeństwa; była tak perfidna, że próbowała wykorzystać śmierć Jacka do werbunku osoby, z którą się przyjaźnił – ocenia dziennikarz.
Sidła bezpieki i pasmo rozczarowań przekreśliły świetnie zapowiadającą się karierę Jacka Zejdlera, a ostatecznie zakończyła ją tragiczna śmierć. Krzysztof Kiersznowski, który studiował z nim w łódzkiej Szkole Filmowej, wspominał autorom filmu: – My na studiach byliśmy leserami, zaś najlepszymi potencjalnymi aktorami, największymi młodymi talentami w tamtym czasie byli Jacek Zejdler i Andrzej Wichrowski. Oni byli wybitni, a my wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, co to jest aktorstwo.