W najbliższą niedzielę 24 stycznia o godz. 13.20 w TVP Kultura, w programie „Trzeci Punkt Widzenia”, jednym z tematów będzie walka mediów społecznościowych z Donaldem Trumpem.
Doszliśmy do momentu, gdy wielkie korporacje, mające roczne budżety większe niż PKB takich krajów jak Polska, rzuciły wyzwanie państwu. Wprost. Bezczelnie i bez ogródek największe firmy BigTech ocenzurowały prezydenta najpotężniejszego kraju świata.
Oczywiście można wszystko sprowadzić do walki BigTech z kimś tak specyficznym jak Donald Trump, który nie miał oporów, by na swoim koncie, śledzonym przez 88 milionów ludzi, publikować – jak uznano – fake newsy. Nie można jednak zapominać, że dzięki Trumpowi media społecznościowe zarabiały krocie. To pierwszy prezydent USA, który obszedł medialny system, narzucając każdego dnia w 2016 roku polityczną agendę kampanii właśnie dzięki wpisom na Twitterze. Był jedną z największych gwiazd tej platformy.
Można śmiało powiedzieć, że projekt polityczny o nazwie Trump nie istniałby bez mediów społecznościowych. Niemniej jednak decyzja o cenzurze ustępującego prezydenta USA oraz zniszczeniu prawicowej aplikacji Parler, usuniętej de facto z AppleStore, GooglePlay i Amazona wykracza poza przypowieść o doktorze Frankensteinie mordującym potwora, którego stworzył.
Nowy korporacyjny ład
Decyzja ludzi z Doliny Krzemowej jest tylko początkiem praktyk, które będą dotykać kolejnych polityków, publicystów, komentatorów, gdy zostaną uznani za groźnych dla ładu. Ładu ulepionego przez konkretne siły. Raz bardziej, innym razem mniej politycznie poprawne siły. Raz bardziej lewicowe, innym razem bardziej liberalne. Nie przez przypadek kanclerz Niemiec Angela Merkel skrytykowała cenzurę prezydenta USA, mimo tego, że jest jej wyjątkowo nie po drodze z Trumpem.
Duża część polityków wie, że z butelki został wypuszczony wyjątkowo groźny dżin, który obiecywał nam elektroniczną krainę mlekiem i miodem płynącą. Zamiast tego dostaliśmy kajdany, za które sami płacimy, a skacząc z radości mocniej zaciskamy łańcuch na szyi. Nie jest to niewola z „Roku 1984” George’a Orwella, gdzie rządził czysty strach i manipulacja. To huxleyowski „Nowy Wspaniały Świat”, w którym niewolnik kocha swoją niewolę.