– Dzisiaj fotowoltaika na terenie wspólnot parafialnych jest tak popularna, że powstają nawet firmy specjalizujące się w obsłudze instytucji kościelnych – mówi ks. Hanas.
Jego zdaniem proboszczowie od dawna wykorzystują nowinki technologiczne do optymalizacji kosztów.
Bezdotykowe kropielnice hitem
W usługach tego typu wyspecjalizowała się zwłaszcza podrybnicka firma Rduch Bells&Clocks, która od niemal 50 lat obsługuje duchownych. Grzegorz Klyszcz wraz z rodziną wytwarzają konstrukcje dzwonowe, zegary i automatykę.
– Zaczęło się niechcący – opowiada w rozmowie z Tygodnikiem TVP Klyszcz. – W latach 70. XX wieku do założyciela firmy przyszedł miejscowy ksiądz z prośbą, by wykonać dla niego automatykę dzwonów. Zrobiono to po przyjacielsku. On zaczął nas polecać innym, inni kolejnym i tak weszliśmy w ten biznes.
Dzisiaj jest to już firma międzynarodowa, która sprzedaje produkty w Indiach, Mołdawii, Ukrainie, a nawet do buddyjskich świątyń w Birmie. Klyszcz żałuje, że w świątyniach islamskich nie ma dzwonów, bo miałby kontrahentów z bogatych krajów arabskich.
Ale i tak znalazł kolejną niszę. Wyrabia... bezdotykowe kropielnice. – Na ten pomysł wpadłem już 5 lat temu, ale wówczas nie było zapotrzebowania na mój produkt. Uważałem, że kropielnice powinny być maksymalnie sterylne, jednak wierni uważali, że nie jest to konieczne. To zmieniło się podczas pandemii – opowiada Grzegorz Klyszcz.
Wykonuje się je z polskich surowców; drewno musi być z buka. Dostosowuje się je do wystroju wnętrza świątyń – design zaprojektowali inżynierowie z firmy.
O kropielnicach zrobiło się głośno, gdy jedna z nich zawisła w Łagiewnikach. Wówczas nawet media zagraniczne pokazywały ciekawostkę z Polski jako innowacyjną w skali świata.
Ale pierwszą parafią, która zdecydowała się zamontować wytwór z podrybnickiej fabryki była niewielka wspólnota Św. Jadwigi w Markowicach. Co ciekawe, urządzenie nie jest takie drogie. Cena waha się od 1,4 do 2 tys. zł brutto.
– Ludzie uważają Kościół za stroniący od nowości, a wcale tak nie jest – dodaje Klyszcz.
I rzeczywiście ma racje. Na tak niszowym rynku jak jego, jego firma była w stanie sprzedać w jednym tylko roku produkty za ponad 3 mln zł i wygenerować niemal 400 tys. zł zysku.
Ciekawe, jakie przychody generować będzie planujący wejść do Warszawy VatiVision, czyli katolicki Netflix. Platforma do dystrybucji filmów, seriali i dokumentów o tematyce religijnej działa na razie we Włoszech, ale jednym z pierwszych krajów zagranicznych, gdzie chciałaby się pojawić jest właśnie Polska. Obecnie obejrzenie pojedynczego filmu kosztuje od 3,99 do 7,99 euro.
– Całym sercem popieram korzystanie garściami przez Kościół z najnowszych rozwiązań technologicznych – podsumowuje ks. Hanas. – Musimy tylko pamiętać, że w rozwoju duchowości człowieka i naszej wspólnoty nic nie zastąpi spotkania twarzą w twarz.
– Karol Wasilewski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy