Czy może być jednak inaczej, skoro instytucja nadrzędna, jaką jest NHS, idzie w tym samym kierunku? Z jej strony internetowej można się dowiedzieć, że „spośród dziesięciu osób w wieku poniżej 40 lat osiem zajdzie w ciążę w ciągu roku, jeśli regularnie będzie uprawiać seks bez antykoncepcji”. Osób – nie kobiet. Dostrzeżono to i wyśmiano. „Mam czterech braci – ktoś napisał – i zaczynam się martwić, bo mimo wszelkich wysiłków żaden z nas nie zdołał zajść w ciążę”.
Kto rodzi dzieci? Osoba
Język nazwany „inkluzywnym” ma przyczynić się do tego, że nikt nie będzie się czuł ani wykluczony, ani wyrzucony poza nawias, ani źle traktowany. Czy stwierdzenie, że „kobieta rodzi”, wyklucza? Oczywiście, że tak. Kobieta transpłciowa, czyli taka, która stała się nią dzięki sztuce medycznej – albo i bez niej, bo wystarcza, że kobietą się czuje – nie jest przecież w stanie wydać dziecka na świat. Ale to nie znaczy, że można ją obrażać, mówiąc, że „kobiety rodzą dzieci”. „Osoba rodząca” to zupełnie co innego. Brzmi neutralnie i obejmuje wszystkich.
I środowiska, i ideologia LGBT sterroryzowały świat pod wieloma względami, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ofensywa językowa jest szczególnie groźna. Jest bowiem niszcząca. Wywraca zastane pojęcia, na ich miejsce próbuje tworzyć nowe, zmienia znaczenie słów, odrzuca to, co oczywiste.
Weźmy określenie „mężczyzna z urodzenia” („natal man”). Zawiera ono precyzyjną informację: urodził się jako mężczyzna. Czy jest nim nadal, czy faktycznie nim się czuje, czy może odkrył swą kobiecą naturę – to zupełnie inna sprawa. Albo „kobieta cis” – termin nowy, nie wszystkim jeszcze znany, ale w nowych realiach użyteczny, bo jednym słowem oznacza kobietę stuprocentową, taką, która urodziła sią jako kobieta i nadal nią jest. Oczywiście mężczyzna też bywa cis.
Nowa rzeczywistość, jak widać, wymaga nowego języka. Inaczej trudno będzie ją opisać. W owych zamierzchłych, choć bardzo przecież nieodległych czasach, gdy człowiek płci sobie nie wybierał – czy też ściślej: nie miał świadomości, że jego prawdziwa płeć może być odmienna, co więcej, że płeć można sobie wybrać – sprawa była banalnie prosta. Był on, była ona, a słownictwo i gramatyka stan ten odzwierciedlały. Co jednak zrobić z tymi, którzy nie chcą być ani nim, ani nią? Jak ich nazwać i opisać?