Pana zaangażowanie w życie parafii jest też widoczne podczas corocznej Spartakiady Zimowej dla niepełnosprawnych. Do tej pory odbyło się już ponad 60 edycji.
W tym roku będzie już 66. edycja tej imprezy. Patronem wydarzenia, które mam zaszczyt współprowadzić, jest Roman Stramka, ptaszkowianin z urodzenia. Podczas II wojny światowej był jednym z organizatorów przerzutów ludzi na Węgry. Trasę wiodącą z Nowego Sącza do Piwnicznej i Starej Lubovni, a stamtąd do Budapesztu, przeszedł 69 razy. Kilkakrotnie uciekał z rąk gestapo: z pociągu wiozącego go do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, z „celi śmierci” w gestapowskim więzieniu w Nowym Sączu, spod eskorty żandarmów, którzy zatrzymali go na Węgrzech, czy z pociągu transportującego go do obozu koncentracyjnego w Mauthausen-Gusen. Po zakończeniu wojny został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa za działalność konspiracyjną. Z więzienia został zwolniony dzięki pomocy ówczesnego wicepremiera Stanisława Mikołajczyka, którego syna przeprowadził kiedyś na Węgry.
Już od najmłodszych lat uprawiał wiele dyscyplin sportowych: pływanie, lekkoatletykę, kajakarstwo, piłkę nożną, kolarstwo i narciarstwo. Był aktywnym działaczem wielu klubów sportowych, trenerem i instruktorem narciarstwa w klubie „Sandecja”. W 1953 roku zdobył wicemistrzostwo Polski w biegu na 53 kilometry. 1 września 1965 roku zginął w wypadku. Pośmiertnie został przez Rząd Polski na uchodźstwie odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari oraz Krzyżem Walecznych. Poprzez organizację spartakiad chcemy przede wszystkim upamiętnić tę postać. Był oddany idei sportu i wychowawcą pokolenia sportowców.
Od jakiegoś czasu mam przyjemność uczestniczyć w organizacji i współprowadzić imprezę. Na początku była ona przeznaczona dla młodzieży szkół podstawowych. Kilkanaście lat temu zrodził się pomysł, aby ją rozszerzyć i objąć osoby niepełnosprawne z Warsztatów Terapii Zajęciowej. Konkurencje są zabawowe. Na przykład: rzut do bałwanka, strzał hokejką na bramkę oraz wyścigi narciarskie. Niepełnosprawni doskonale się tutaj czują. Ich uśmiech jest nie do przecenienia. Niemal całymi dniami siedzą w domach bezczynnie, a tu mają okazję wyjść na zewnątrz i świetnie się bawić.
Praca z nimi zapewne uczy pokory i otwartości na drugiego człowieka.
Mieszkańcy Ptaszkowej są bardzo życzliwymi ludźmi. Każdy, kto się tutaj pojawia, zostaje przyjęty z tzw. dobrodziejstwem inwentarza. Nikt nie pyta skąd przyjechałeś, co sobą reprezentujesz, tylko mówi się: „Fajnie, że jesteś”.