W Związku Sowieckim utrzymanie polskości było trudne, a często niemożliwe. Jak wspominał ówczesny premier Wincenty Witos: „najciężej i najprzykrzej zarazem było z delegacjami polskiej ludności, […] delegacje owe przychodziły […], przekradając się z narażaniem życia i błagając z płaczem, żeby ich Polska nie dawała na pastwę katom bolszewickim.”
Nieodzyskany majątek
Przez lata toczył się spór historyków, czy wygrana wojna z bolszewikami nie zakończyła się przegranym pokojem. Zwycięska Polska mogłaby dostać więcej przy innych negocjatorach, ale delegacja polska była zdominowana przez endeków, którzy wcale nie chcieli zbyt dużych nabytków terytorialnych na wschodzie. Narodowa Demokracja miała wobec mniejszości narodowych koncepcję inkorporacyjną, czyli polonizacyjną, a im dalej na wschód, tym Polaków mniej.
Rosjanie ofiarowywali ponoć delegacji polskiej Mińszczyznę i Żytomierszczyznę, co miało zostać, przy zdumieniu oferentów, odrzucone.
Traktat ryski grzebał definitywnie koncepcję federacyjną Józefa Piłsudskiego, gdzie sprzymierzone z Polską, niepodległe Ukraina, Białoruś i Litwa miały być buforem oddzielającym Polskę od Rosji. Podobno endeccy negocjatorzy, szczególnie Stanisław Grabski, nie przyjęli Mińska i okolic, aby marszałek Piłsudski nie mógł stworzyć jakiejś szczątkowej federacji z czymś w rodzaju półniepodległego kantonu białoruskiego.
Poglądy takie były obecne w debacie w II RP, na emigracji po wojnie i w III RP. Profesor Andrzej Nowak w jednym z wywiadów prasowych podważył jednak ich zasadność, powołując się na najnowsze badania w archiwach radzieckich jednego z działających w Kanadzie historyków. Nikt nam nic nie chciał dawać (co brzmi przekonująco), bo dawanie bez przymusu w polityce, szczególnie dużych obszarów, jest niespotykane.
Za wkład Królestwa Polskiego w zasoby złota Banku Rosji Polska żądała początkowo 300 milionów rubli w złocie, później 85 milionów, a bolszewicy zgodzili się na 30 milionów, których i tak nie wypłacili. Tu trudno mówić o sukcesie.
Ze zrabowanych w czasie rozbiorów i przez wycofujące się wojska rosyjskie w 1915 roku powróciło do Polski wyposażenie Zamku Królewskiego i pomnik ks. Józefa Poniatowskiego, wywieziony po powstaniu listopadowym , aby zdobić dziedziniec pałacu Iwana Paskiewicza, obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” oraz 15 arrasów wawelskich z serii „Potop”. Rosjanie zwrócili Archiwum Koronne, 7193 rękopisy m.in. Biblioteki Załuskich, oryginalne diariusze sejmowe, listy i notatki Radziwiłłów, Chodkiewiczów, Kadłubka, Długosza, Naruszewicza, Kościuszki i Lelewela, a częściowo archiwa urzędów gubernialnych Królestwa Kongresowego. Z oporami, bo Rosjanie żądali bardzo szczegółowej dokumentacji własności, w następnej transzy wróciły do Polski zbiory grafik, rękopisów i książek, które znajdowały się w rosyjskich bibliotekach i archiwach państwowych.
Jak później oceniono, poza wschodnią granicą Rzeczpospolitej pozostało 70 tys. sztuk numizmatów, znaczna ilość arrasów, sztandary Legionów Dąbrowskiego, 10 tys. sztychów. Nie oddano także Archiwum Wielkiego Księstwa Litewskiego jako „przynależne nauce radzieckiej”.