Cywilizacja

Amerykański spór o prawo do życia. Joe Biden i katolicy

Czy prezydent, który dąży do pełnej legalizacji aborcji oraz jednopłciowych małżeństw, może przyjmować komunię świętą?

„Ci, którzy odrzucają naukę Kościoła o świętości życia ludzkiego i ci, którzy nie dążą do życia zgodnie z tą nauką, nie powinni przyjmować Eucharystii” – napisał abp Salvatore Cordileone w liście pasterskim odczytanym 1 maja tego roku podczas mszy świętej w Katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w San Francisco.

„Aborcja jest jak siekiera przyłożona do korzeni drzewa praw człowieka. Żadna rozmowa o prawach człowieka nie ma sensu bez ochrony prawa do życia. Ci, którzy zabijają lub pomagają w zabiciu dziecka (nawet jeśli osobiście sprzeciwiają się aborcji), ci, którzy wywierają presję lub zachęcają matkę do aborcji, którzy za nią płacą, którzy zapewniają pomoc finansową organizacjom przeprowadzającym aborcję lub którzy wspierają kandydatów lub ustawodawstwo mające na celu uczynienie aborcji łatwo dostępnym «wyborem» – wszyscy tak naprawdę pomagają szerzyć się złu.”

Ekstremista?

Arcybiskup Cordileone urodził się w 1956 r. w San Diego. Studia ukończył w Rzymie, a po obronie doktoratu wrócił do USA. Uważny jest za jednego z „najbardziej konserwatywnych” duchownych w Stanach Zjednoczonych, choć jego poglądy można, co najwyżej, określić jako odważne, lecz na pewno nie skrajne. Niemniej, ze względu na lewicową agendę, która opanowała życie publiczne w USA, mówienie o złu aborcji czy sprzeciw wobec związków jednopłciowych, sprawiły, że traktowany jak swego rodzaju ekstremista. Opinia amerykańskich mediów nie przeszkodziła jednak papieżowi Franciszkowi mianować go, w 2012 r., arcybiskupem San Francisco – jednego z bardziej lewicowych miast w całych Stanach, uważanego za symbol kulturowej rewolucji 1968 r.

Cordileone cechuje na pewno wyrazista osobowość. Już w 2008 r. (jeszcze jako biskup San Diego, a później Oakland) opowiadał się za przyjęciem poprawki do Konstytucji Kalifornii, która określała małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Jego zdaniem małżeństwa osób tej samej płci to zagrożenie dla praw obywatelskich. Duchowny niejednokrotnie podkreślał, że takie związki wyrządzają przede wszystkim ogromną krzywdę dzieciom.

W 2009 r. był sygnatariuszem głośnej „Deklaracji z Manhattanu”, w której, wraz ze 150 innymi duchownymi katolickimi, prawosławnymi i protestanckimi, wzywał wiernych do odwołania się do „chrześcijańskiego sumienia”. Deklaracja była odpowiedzią na szerzącą się aborcję, małżeństwa jednopłciowe, a także coraz większą skalę rozwodów i ogólny rozpad „kultury małżeństwa”.
Arcybiskup San Francisco Salvatore Cordileone w 2015 roku. Fot. Michael Macor/San Francisco Chronicle via Getty Images
Także w kolejnych latach Cordileone dał się poznać jako orędownik sakramentalnego związku kobiety i mężczyzny, co tylko przysporzyło mu kolejnych wrogów. W roku 2014 wziął udział w Marszu dla Małżeństwa, który przeszedł ulicami San Francisco. Przed wydarzeniem, z inicjatywy burmistrza miasta, pod petycją wzywająca do rezygnacji arcybiskupa z uczestnictwa w wiecu, zebrano ponad 30 tysięcy podpisów. List otwarty w tej sprawie wystosowała również Nancy Pelosi, wówczas członek Izby Reprezentantów z okręgu Kalifornia (od 2019 r. spiker Izby Reprezentantów), która postawę duchownego określiła jako atak na osoby LGBT. Te działania nie odstraszyły Cordileone, który nie tylko nie zrezygnował z udziału w Marszu, ale również był na nim głównym mówcą.

„Niektórzy mogą się zastanawiać, dlaczego w tej chwili należy podjąć temat aborcji, patrząc na wszystkie inne kryzysy, przed którymi stoi obecnie nasz kraj (…) ale nie bez powodu biskupi USA nazywają aborcję najważniejszą kwestią naszych czasów, ponieważ aborcja jest szczególnym aktem, który utrwala poważne zło moralne. (…) Rzeczywiście, patrząc na to, co dzieje się podczas aborcji, trudno wyobrazić sobie coś bardziej ohydnie złego. Jedną z takich rzeczy jest ludobójstwo. A ponieważ prawie jedna na pięć ciąż w Stanach Zjednoczonych kończy się aborcją, to, czego jesteśmy świadkami, jest w rzeczywistości ludobójstwem nienarodzonych.” – pisał w liście pasterskim przed kilkoma dniami Cordileone.

Jego słowa wywołały kolejną falę oburzenia, lecz z drugiej strony dodały otuchy tym, którzy nieustannie walczą z przemysłem aborcyjnym na terenie USA. Po mszy, którą sprawował Cordileone, procesja wyruszyła w stronę jednej z klinik aborcyjnych organizacji Planned Parenthood. Wierni modlili się tam za nienarodzone dzieci. Takie modlitwy odbywają się każdego dnia i każdej nocy na terenie całych USA od lat.

Katolik?

Dyskusja dotycząca aborcji wróciła w ostatnich miesiącach, głównie za sprawą postawy prezydenta Joe Bidena. Wielu duchownych i chrześcijańskich komentatorów wskazuje, że głoszone przez niego poglądy nie idą w parze z deklarowanym wyznaniem. Ich zdaniem, cotygodniowe uczestnictwo we mszy świętej i przyjmowanie komunii to hipokryzja, jeżeli jednocześnie prezydent jawnie opowiada się za całkowicie legalną aborcją i małżeństwami osób tej samej płci.

„Biden jest człowiekiem, który, podobnie jak wielu innych katolików dzisiaj, równoważy religijne rytuały i tradycje z ideałami Demokraty głównego nurtu” – pisze z zachwytem „Los Angeles Times”, krytykując jednocześnie byłego prezydenta, Donalda Trumpa za… brak pobożności i nieznajomość Biblii (choć jeszcze rok temu te same media akurat tego nie miały mu za złe).

W styczniu tego roku odbyła się w USA Konferencja Biskupów Katolickich. Na jej zakończenie opublikowano list, w którym stwierdzono, że „pobożność i historia osobista” Bidena są inspirujące, a także chwalono jego wieloletnie zaangażowanie w działania dla polepszenia losu najuboższych.

99 lat więzienia za aborcję. Od kiedy bije serce, życie jest chronione

W USA doszło do głosu pokolenie, które bez żadnych kompleksów i kalkulacji chce odwrócić obowiązujące dotąd tendencje i wprowadzić konsekwentną ochronę życia dzieci nienarodzonych.

zobacz więcej
Jednocześnie jednak biskupi, na czele z arcybiskupem Los Angeles José Gomezem, stwierdzili, że polityka prezydenta „przyczyni się do wzrostu moralnego zła oraz zagrozi ludzkiemu życiu i godności, najpoważniej w dziedzinie aborcji, antykoncepcji, małżeństwa i płci”.

To właśnie ta opinia zapoczątkowała dyskusję, czy Joe Biden ma prawo podczas mszy przystępować do sakramentu komunii. Zdania są cały czas mocno podzielone.

Według badań przeprowadzonych przez Pew Research Center (jeden z największych ośrodków badawczych na świecie), aż 56 procent amerykańskich katolików deklaruje poparcie dla legalnej aborcji. Za małżeństwami jednopłciowymi opowiada się, zdaniem PRC, 61 procent. Nic dziwnego zatem, że poglądy Bidena wywołują w USA tyle dyskusji, także w środowisku katolickim.

Wyznanie Joe Bidena stało się niejako „sprawą państwową” również z innego powodu. Jest to bowiem dopiero drugi w historii Stanów Zjednoczonych prezydent-katolik. Pierwszym był John F. Kennedy, należący, podobnie jak Biden, do Partii Demokratycznej. Katolicy zaś, zarówno dziś, jak przed sześcioma dekadami, nie są i nie byli w Stanach szczególnie lubiani.

Kennedy, ubiegając się o fotel prezydenta, niejednokrotnie musiał odcinać się od związków z Kościołem. Podczas jednego z wieców wyborczych mówił: „Nie jestem katolickim kandydatem na prezydenta. Jestem kandydatem Partii Demokratycznej na prezydenta, który jest także katolikiem. Nie przemawiam w imieniu mojego Kościoła w sprawach publicznych, a Kościół nie mówi w moim imieniu”. Działo się to jednak na początku lat 60. ubiegłego wieku, kiedy nikt nie myślał nawet o małżeństwach jednopłciowych czy legalnej aborcji.

Joe Biden już w kampanii wyborczej zapowiedział, że zrobi wszystko, aby Departament Sprawiedliwości powstrzymał wysyp przepisów stanowych, które „rażąco naruszają konstytucyjne prawo do aborcji” – chodzi o wymagania takie, jak konieczność powiadomienia rodziców (jeśli matka jest nieletnia), obowiązkowe okresy oczekiwania na podjęcie decyzji o aborcji i przeprowadzenie badań USG dziecka. Zapowiedział również, że środki antykoncepcyjne oraz aborcja powinny być finansowane z budżetu państwa i będzie dążył do zmiany prawa w tym zakresie.

Biden podkreślał także, że należy jak najszybciej unieważnić wiele przepisów wprowadzonych przez Donalda Trumpa. I uczynił to niezwłocznie, bo już tydzień po objęciu urzędu. Nowe regulacje, anulujące dekrety jego poprzednika, zezwalają m.in. na finansowanie przez amerykańskie instytucje organizacji, które pomagają dokonać aborcji na całym świecie.

Biden twierdzi nieustannie, że jest gorącym orędownikiem „zdrowia i praw reprodukcyjnych kobiet”. Jednocześnie, środki farmakologiczne wywołujące poronienie do 10 tygodnia ciąży określa jako „podstawową usługę zdrowotną”, która powinna być bez przeszkód dostępna dla każdej kobiety (w okresie prezydentury Trumpa dostęp do tych środków był ograniczony).
Grupa katolickich zakonnic pozdrawia kandydata na prezydenta Johna F. Kennedy'ego podczas kampanii w Grand Rapids w stanie Michgan, październik 1960. Fot. Getty Images/ Bettmann
Kolejnym i najważniejszym krokiem administracji obecnego prezydenta, mającym „zabezpieczyć” prawo do aborcji, jest mianowanie takich sędziów federalnych, którzy popierają pełną możliwość przerywania ciąży. Starania w tym zakresie wynikają z faktu, iż w Sądzie Najwyższym, zasiada obecnie konserwatywna większość (sędziowie Sądu Najwyższego w USA zasiadają w nim dożywotnio; łącznie to 9 osób).

Demokraci planują, że jeśli Sąd Najwyższy obali dotychczasowe prawo aborcyjne, to mianowani przez Bidena sędziowie federalni poprą federalną ustawę legalizującą aborcję (amerykańskie sądy federalne orzekają w kwestiach regulowanych przez prawo federalne, a więc stanowione przez prezydenta i Kongres Stanów Zjednoczonych). Innym pomysłem Partii Demokratycznej na przełamanie większości konserwatywnej w Sądzie Najwyższym, jest zwiększenie liczby zasiadających w nim sędziów – Biden mógłby wtedy mianować takich, którzy popierają np. prawo do aborcji. Taki scenariusz nie jest niemożliwy.

Prawo człowieka?

Kwestia legalizacji aborcji w Stanach Zjednoczonych zaczęła się od głośnej sprawy Roe versus Wade (w kwietniu tego roku miała miejsce światowa premiera filmu zatytułowanego właśnie „Roe v. Wade”, w Polsce pokazywanego pod tytułem „Wyrok na niewinnych” , który przybliża tę sprawę; twórcy filmu mieli liczne trudności z jego produkcją, m.in. odmawiano im wynajmu pomieszczeń, blokowano reklamy; w jednej z głównych ról wystąpił Jon Voight).


Przypomnijmy tę historię: Norma McCorvey ps. Roe pod koniec lat 60. spodziewała się trzeciego dziecka, którego, podobnie jak poprzednich, nie miała zamiaru wychowywać. Postanowiła dokonać aborcji, lecz obowiązujące wówczas przepisy zezwalały na przerwanie ciąży tylko w przypadku zagrożenia zdrowia i życia kobiety.

Roe już po porodzie, do którego, jak utrzymywała, została zmuszona przez państwo, szukała pomocy prawnej. Zgłosiła się do dwóch prawniczek, które wytoczyły proces stanowi Teksas, stwierdzając w pozwie, że przepisy stanowe w sprawie aborcji są niezgodne z konstytucją. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który w 1973 r. uznał, że zmuszenie kobiety do urodzenia dziecka jest faktycznie niezgodne z konstytucją, gdyż narusza jej prawo do prywatności. Sąd, w uzasadnieniu, nie odwołał się do prawa do życia dziecka poczętego, lecz do 14 poprawki do konstytucji, która gwarantuje ochronę własności prywatnej każdego obywatela.

Ten argument na dobre zadomowił się w środowiskach dążących do pełnej dowolności w przerywaniu ciąży, dzisiaj pod szyldem „moje ciało – moja sprawa” czy „aborcja prawem człowieka”.

W roku 1973, zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego, wszystkie amerykańskie stany musiały przyjąć prawo, które mówiło, iż do 3 miesiąca ciąży obowiązuje całkowita swoboda dokonania aborcji, od 3 do 6 miesiąca warunki aborcji mogą być regulowane prawem stanowym (lecz nie może ona być zakazana), a w ostatnim trymestrze aborcja może być zakazana, choć też pod pewnymi warunkami. Szacuje się, że od tamtej pory w Stanach Zjednoczonych w wyniku aborcji życie straciło 60 mln dzieci.

Bóg błogosławiący Ameryce to pojęcie marketingowe. Nie ma nic wspólnego z Chrystusem

„Pokolenie Jana Pawła II” w USA oznacza odnowę ich katolicyzmu i falę powołań duchownych z lat 80. i 90. XX wieku.

zobacz więcej
Wyrok w sprawie Roe vs Wade nie zakończył definitywnie dyskusji na temat przerywania ciąży, choć początkowo wydawało się, że środowiska lewicowe osiągnęły wielki sukces. Z biegiem lat kolejne stany jednak liberalizowały prawo aborcyjne. Wiele z nich dąży do całkowitej legalizacji aborcji. W 2019 r. stany Nowy Jork, Vermont i Illinois dopuściły aborcję do 9 miesiąca ciąży. W stanie Wirginia trwa dyskusja o możliwości zabicia dziecka w trakcie narodzin.

Od lutego tego roku najbardziej „restrykcyjne” prawo aborcyjne obowiązuje w Karolinie Południowej. Nowe przepisy, wprowadzone głównie dzięki staraniom gubernatora Henry’ego McMastera, nakazują, aby przed aborcją przeprowadzić badania USG. Jeśli wykażą one bicie serca dziecka, aborcji będzie można dokonać tylko, jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu, kazirodztwa lub zagraża zdrowiu i życiu matki.

Donald Trump, choć trudno byłoby go nazwać pobożnym chrześcijaninem, starał się ograniczyć, a przynajmmniej „uporządkować” prawnie dostęp do aborcji zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak – poprzez amerykańskie organizacje – na całym świecie.

To spotkało się oczywiście z ostrymi atakami lewicy i wszystkich organizacji przedstawiających się jako obrońcy praw reprodukcyjnych kobiet. Wiele z nich, w tym największy potentat aborcyjny na świecie, organizacja Planned Parenthood, udzieliło w kampanii oficjalnego poparcia Joe Bidenowi.

A skoro już mowa o Planned Parenthood, to warto przypomnieć, jaka to instytucja. Jej korzenie wiążą się z postacią Margaret Sanger, która w 1916 r. w Nowym Jorku (na Brooklynie) otworzyła pierwszą „klinikę kontroli urodzeń”. Organizacja nosiła wówczas nazwę Birth Control League, a dopiero w 1942 r. przemianowano ją na Planned Parenthood (pol. „zaplanowane rodzicielstwo”), gdyż określenie „kontrola urodzeń” była negatywnie kojarzona.

Planned Parenthood jest obecnie właścicielem około 600 klinik na terenie USA. Według Wikipedii w 2014 r. organizacja dokonała 324 tys. aborcji. „Istnieją dwa sposoby zakończenia ciąży: aborcja w warunkach klinicznych i pigułka aborcyjna. Oba są bezpieczne i bardzo powszechne.” – Planned Parenthood zachęca przyjaźnie na swojej internetowej.

Setki tysięcy „zabiegów” dokonywanych rokrocznie w placówkach tej organizacji są jej prawdziwym powodem do dumy. Wielomilionowe zyski, jakie aborcja przyniosła Planned Parenthood to tajemnica poliszynela.

Ks. Piotr Mazurkiewicz w artykule dla „Teologii Politycznej” napisał: „Dziwnym trafem – jak informuje portal Black Genocide.org, 78% klinik aborcyjnych działa w dzielnicach afroamerykańskich. Afroamerykanie stanowią 12% amerykańskiej populacji, natomiast w tej grupie dokonuje się 35% wszystkich aborcji. Znacząca nadreprezentacja sprawia, że pojawia się podejrzenie o istnienie w Stanach Zjednoczonych ścisłego związku aborcji i rasizmu”.

Pojawiają się też zarzuty, choć Planned Parenthood temu zaprzecza, że organizacja handluje ciałami zabitych w wyniku aborcji dzieci, a nawet wykonuje aborcje „na zamówienie”.
Abby Johnson była jednym z najmłodszych dyrektorów kliniki aborcyjnej należącej do Planned Parenthood. W 2009 roku zrezygnowała z tej funkcji i została aktywistką antyaborcyjną. Na zdjęciu podczas wizyty w Sanktuarium Miłosiedzia Bożego w Łagiewnikach w lutym 2020. Fot. Artur Widak/NurPhoto via Getty Images
Dodatkowo może zastanawiać międzynarodowa działalność Planned Parenthood, która otwiera swoje placówki w najbiedniejszych krajach Afryki i Ameryki Południowej, jak Burkina Faso, Kenia, Nigeria, Senegal, Uganda, Ekwador, Gwatemala, Meksyk, Nikaragua i Peru.

O kulisach działalności Planned Parenthood opowiada oparty na faktach, głośny film „Nieplanowane” z 2019 r., którego główną bohaterką jest dyrektorka jednej z klinik aborcyjnych. To dzieło opowiada o przemianie jaką przeszła Abby Johnson. Dowiadujemy się także z niego, w jaki sposób działa korporacja, jaką jest Planned Parenthood, gdzie cele wyznaczone są przez liczbę wykonanych aborcji, a nagrodą za wyrobienie normy są wakacje na Trynidadzie.

Dyskusja powraca

„Do kobiet, które dokonały aborcji: musicie wiedzieć, że Bóg was kocha, że Kościół was kocha. Przyjdźcie do nas, ponieważ chcemy wam pomóc, chcemy, abyście odnalazły uleczenie. Dzięki temu, co przeszłyście, bardziej niż ktokolwiek inny możecie stać się potężnym głosem w sprawie świętości życia.” – tymi słowami abp Cordileone zakończył swój list pasterski.

Tymczasem, setki kilometrów na wschód od USA, na Wyspach Brytyjskich 7 maja 2012 do Sądu Najwyższego wpłynął wniosek dotyczący zakazu aborcji z przyczyn eugenicznych. Obecnie w Wielkiej Brytanii obowiązuje możliwość przerwania ciąży do 24 tygodnia, zaś, w przypadku ciężkiej choroby dziecka, aż do momentu jego urodzenia.

Autorkami wniosku są dwie kobiety – jedna z nich ma Zespół Downa, a druga jest matką dziecka obciążonego tą chorobą genetyczną. Trudno zakładać, że ich zaangażowanie spowoduje szybkie zmiany w prawie aborcyjnym na Wyspach, jednak takie wydarzenia – szeroko komentowane przez największe media w kraju – sprawiają, że dyskusja o moralności aborcji staje się na Zachodzie coraz częściej obecna, choć wydawało się, że sprawa ta już dawno została „załatwiona” po myśli lewicy.

– Anna Szczepańska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


W najbliższym wydaniu programu „Trzeci Punkt Widzenia” Dariusz Karłowicz, Dariusz Gawin i Marek A. Cichocki będą podsumowywać 100 dni prezydentury Joe Bidena – niedziela 16 maja, godz. 11.50, TVP Kultura
Zdjęcie główne: Papież Franciszek i Joe Biden, jeszcze jako wiceprezydent, we wrześniu 2015 w amerykańskm Kongresie. Fot. Tom Williams/CQ Roll Call
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.