Asics wypuścił – Metaracer, Adidas – adizero Pro, New Balance – Fuelcell TC. Saucony ma Endorphine Pro, a Brooks – Hyperion Elite. A Nike jeszcze podniosła poprzeczkę, tworząc ulepszony model Alphafly Next%.
Wiara podstawą handlu
Jednocześnie z wrzuceniem na rynek karbono-przyjaznych bucików nastąpiła faza edukacyjna. W przestrzeni publicznej zaczęły krążyć mądre liczby oraz uczone dane zachwalające zalety obuwia.
Po pierwszych badaniach ustalono, że płytka karbonowa obniża koszy energetyczne o 1%. Dlaczego? Ponieważ bardziej efektywnie pracują dźwignie stawu skokowego i śródstopia.
Jakiś czas później uczeni podnieśli stawkę do 4%. Dlaczego? Ponieważ dodano sprężystą piankę ZoomX, która we współpracy z karbonem zadziałała jak sprężyna, co ułatwiło bieganie i stało się podstawą nazwy Vaporflay 4%.
I jakiś czas później grona badaczy doszły do brawurowego wniosku, że mianowicie oszczędność energii wynosi jednak aż 12%. Dlaczego? Ponieważ but poprawia amortyzację, która zmniejsza zgięcie kolana, które zmniejsza wysiłek mięśni.
Badania przeprowadzono na bieżni mechanicznej, co miało wpływ na zwrot energii bieżni mechanicznej, więc nie do końca udało się wyjaśnić, czy oszczędność energii wynikała z buta, który trzyma się nogi, czy z bieżni, która ucieka.
Tak czy inaczej naród biegający dostał tak potężną dawkę informacji, że ludziom opadły szczęki. Niekoniecznie wszyscy wszystko zrozumieli, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby wszyscy uwierzyli, gdyż to wiara a nie wiedza jest podstawą handlu.
Na wszelki wypadek, aby szeregi wierzących miękko wprowadzić w stadium praktykujących, nie zaniechano klasycznego manewru, jakim jest przykład znanych i lubianych, a przed wszystkim wiarygodnych postaci.
No bo pomysł pomysłem, towar towarem, lecz żeby sprzedać jedno i drugie, muszą być twarde dowody, że wynalazki działają w punkt. Jakie dowody? Rzecz jasna sportowe, poparte wielkimi nazwiskami i wielkimi wynikami.
I takie dowody zostały złożone. Gdy Kenijczyk Eliud Kipchoge włożył po raz pierwszy buty z karbonem, prawie złamał barierę 2 godzin w maratonie. Kiedy zrobił to po raz drugi, doszczętnie połamał zaporę.