Na ostateczną ocenę wydarzeń ostatnich tygodni przyjdzie poczekać, ale sytuacja ekipy Bidena nie rysuje się zbyt ciekawie. Zgodnie z odwieczną zasadą w politycznym Waszyngtonie, już zaczęło się przerzucenie odpowiedzialności w myśl zasady: „to nie ja, to oni”. Politycy jak to politycy próbują – głośno lub anonimowo – tłumaczyć się złymi radami wojskowych i złą jakością danych wywiadowczych. Szpiedzy i wojskowi odpowiadają najlepiej jak potrafią – przeciekami do mediów.
News sprzed kilkudziesięciu godzin: dziennikarze agencji Reuters „dotarli do” nagrań ostatniej rozmowy Joe Bidena z prezydentem Afganistanu Ashrafem Ghanim z 24 lipca. Amerykański prezydent zdawał sobie sprawę (wbrew teraźniejszym zaprzeczeniom), że walka z talibami nie idzie najlepiej a Afgańczycy muszą poprawić kwestię „postrzegania” w świecie i w kraju. „Nie muszę panu mówić, że postrzeganie na świecie i w kraju jest takie, że walka z talibami nie idzie dobrze. Tak więc trzeba zacząć przekazywać inny obraz, nieważne, czy jest on prawdziwy czy nie” – instruował prezydent Biden swego partnera.
23 dni później Ghani uciekł z Kabulu, państwo rozpadło się niczym domek z kart, a talibowie w kilka dni przejęli kontrolę nad całym krajem, czego – jak zgodnym chórem twierdzili wszyscy przedstawiciele administracji Bidena – „nikt nie mógł przewidzieć”.
Takich przecieków będzie zapewne coraz więcej, bo jest jasne, że ów „niezwykły sukces” w Afganistanie to w rzeczywistości wielka klapa, której skutki Ameryka może odczuwać nawet przez dziesięciolecia.
Najlepszy komentarz napisał Gerard Baker z „The Wall Street Journal”. Wspominając ironicznie „zespół strategicznych geniuszy” z Białego Domu, dodał: „Przypowieść o Nemezis, bogini wymierzającej nieubłaganą sprawiedliwość, zawsze ma swe źródło w arogancji, a przez te 20 lat amerykańskiej obecności w Afganistanie tej arogancji nazbierało się wiele. Jeśli jednak chcemy wyciągnąć lekcję z tragicznych kosztów próżności, nic nie przebije spektaklu ostatnich tygodni: administracja tak bardzo zadufana w sobie została zawiedziona na manowce przez wiarę, że może wprowadzić wymyślony przez siebie porządek świata. Zapłatą za arogancję nie są rezygnacje osób na wysokich stanowiskach czy nawet wyrazy skruchy, ale życie amerykańskich żołnierzy. Po raz kolejny poświęcono lwy po to, by ratować głowy osłów”.
– Jeremi Zaborowski z Chicago
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy