Cenzurę brał na przeczekanie. „Ci co dziś każą wycinać, jutro sami zostaną wycięci” – mawiał.
zobacz więcej
Czy młodzi się kochają?
Jest to jakaś oferta, co więcej dobrze wychwytująca przemiany obyczajowe w Polsce. Pytanie tylko, co tu jest przedstawianiem tych zmian, a co ich promowaniem. Mnie akurat czegoś zabrakło w innym wątku.
Rodzice zgadzają się w jednym: w dyscyplinowaniu 25-letniego syna, który musi wziąć odpowiedzialność za swoją partnerkę i nienarodzone jeszcze dziecko. I dobrze! Jednak relacje młodych między sobą zostały zarysowane słabo. Dziewczyna porzuciła przecież przed chwilą chłopaka, oskarżając go o „niedojrzałość”. A mnie Pietrzak nie przekonał co do tego, że młodzi naprawdę się kochają.
Młody facet jest tu upominany w odrobinę feministycznym duchu, ale mało kto zwraca uwagę, że wcześniej obsługiwał przez lata wszystkich członków rodziny, właściwie dość bezinteresownie. Prawda, dziecko jest najważniejsze. Ale zarzucanie chłopakowi, który chce zarabiać zagranicą, że jest nieodpowiedzialny, to lekka niekonsekwencja. Oczywiście na końcu wszystko daje się pogodzić, wszyscy wychodzą na swoje. To prawo komedii z nieodzownym happy endem (którego nie mogło być w „Teściach”) Ale te wszystkie nauki zebrane do kupy nie do końca mnie przekonują.
Piszę o komedii, a zaczynam od wychwytywania wymowy, morału. No tak, ale szukam przecież w niej obrazu polskiego społeczeństwa. Jako film rozrywkowy „Czarna owca” nieźle się broni, nawet jeśli tu czy ówdzie brakuje trochę temu humorowi oddechu. Świetni są w każdym razie Jakubik i Popławska, urzeka udział sędziwego Włodzimierza Pressa jako dementywnego dziadka – to akurat naprawdę jest pochwała uczuć rodzinnych, najbardziej naturalnych, bo opartych na więzach krwi.
Ucieszył mnie udział młodych: kapitalnego, a nie do końca wykorzystanego do tej pory w kinie, Kamila Szeptyckiego oraz świetnej aktorki teatralnej, dopiero odkrywanej dla filmu Agaty Różyckiej. Choć zwłaszcza ona staje się postacią trochę niedopowiedzianą, właśnie z powodu niekonsekwencji scenariusza. Powtórzę pytanie: czy młodzi naprawdę się kochają?
„Czarną owcę” ogłoszono nadzieją polskiego kina gatunkowego. Przy wszystkich pomysłowościach rodzinnych gagów wyczuwam w tym pewną przesadę, sam preferuję „Teściów”. Za to chapeau bas za mówienie o rzeczach ważnych. Nawet jeśli mam wątpliwości, czy zawsze powiedziałbym to samo, co Pietrzak.