Kultura

Smutne dźwięki fortepianów. Tragiczne losy polskich laureatów konkursu chopinowskiego

Mordowali ich Niemcy, umierali w cierpieniach na nieuleczalne choroby, popełniali samobójstwo rzucając się pod pociąg.

Od 2 października 2021 TVP Kultura będzie transmitowała wydarzenia związane z XVIII Międzynarodowym Konkursem Pianistycznym im. Fryderyka Chopina.

Najokrutniej los zadrwił sobie chyba z Róży Etkin. Urodziła się w 1908 w Warszawie w rodzinie polskich Żydów, jako najmłodsze z potomstwa Lewiego, kupca bławatnego oraz Debory de domo Baumritter, która do posagu wniosła małżonkowi czynszówkę przy nieistniejącej już ulicy Skórzanej, prowadzącej od ul. Grzybowskiej do okolic Pałacu Lubomirskich. Z nutami przyszłą chopinistkę zapoznał Adam Karasiński, wzięty kompozytor muzyki rozrywkowej, twórca evergreena „Walc François”. Dzięki jego rekomendacji przyjęto ją do szkoły muzycznej, do klasy Aleksandra Michałowskiego.

Kwiat pianistyki

Debiutowała przed publicznością mając lat dwanaście, a jako piętnastolatka (!) wystąpiła z orkiestrą pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga. Nic, więc dziwnego, że znalazła się w polskiej ekipie na pierwszy Konkurs Chopinowski (rok 1927), przygotowując się doń pod opieką prof. Zbigniewa Drzewieckiego. Tak ja zapamiętał: „Chłonność stylów, szybkość opanowania pamięciowego, niezależność techniki palcowej, chwytów i skoków akordowych była zdumiewająca.(...). Ręce miała właściwie niewielkie i wydawało się niepojęte, jak dawała sobie radę z wszelkimi trudnościami technicznymi”.

Była najmłodszą uczestniczką zmagań. Zajęła trzecią lokatę:

„Etkinówna wybiła się na czoło polskiej grupy. (…) Grała koncert (f-moll) z doskonałym zrównoważeniem swego polotu, z opanowaniem wewnętrznej żywości, z pożądliwą gracją w kantylenie, zdrowym odruchem rytmiki, z błyskiem pasażowym i z brawurową lekkością techniki (…) Jest bezsprzecznie pianistką wysoce utalentowaną. To się wyczuło od razu, niemal od pierwszego uderzenia jej stalowych palców. Po świetnym oddaniu nokturnów Chopina Fis-dur i Des-dur, miało się przekonanie, iż jest to wyjątkowo czuły organizm odtwórczy, artystka, która głęboko i szczerze potrafi oddać to, co stanowi niespożyte piękno tych dzieł. Róża Etkinówna posiada przy tym zdolności techniczne, które pozwalają wróżyć tej młodej pianistce dużą karierę wirtuozowską. Jej gra ma rozmach i siłę, a znamionuje ją potęga wyrazu, jaką tylko dojrzali artyści wykazać umieją. Może tylko brakło chwilami jej grze głębszego pierwiastka uczuciowego, tego momentu zadumy i nastroju poetyckiego, ukrytego na dnie głębi muzy chopinowskiej” – komentował „Kurier Warszawski”

Po sukcesie wyjechała do Berlina, kontynuując studia pianistyczne i wkrótce zawojowała Republikę Weimarską. Jej recital przyjęto entuzjastycznie, a ówczesny niemiecki muzykolog nr 1, dr Hugo Leichtentritt, pisał: „Wyjątkowe wrażenie pozostawił po sobie pierwszy koncert Róży Etkin. Młoda artystka odznacza się najwyższymi atutami pianistycznymi: olśniewającym wirtuozostwem, porywającym temperamentem i wyjątkowo subtelną organizacją muzyczną. Chopina grała ona z największym wyrazem, a okazała się jednocześnie równie świetną odtwórczynią nowej muzyki (Ravel, Skriabin, Szymanowski)”.
I Konkurs im. Fryderyka Chopina w Warszawie w styczniu 1927. Widoczni m.in.: książę Seweryn Czetwertyński - prezes komitetu organizacyjnego, August Zaleski - minister spraw zagranicznych (2. z prawej), Emil Młynarski - kompozytor, skrzypek, dyrygent, dyrektor Opery Warszawskiej (w głębi, patrzy do góry), Jan Skotnicki - artysta malarz, a także laureaci: Lew Oborin (4. z prawej), Stanisław Szpinalski (1. z lewej), Grzegorz Ginsburg i Róża Etkin (1. z prawej). Fot. NAC/IKC
Nad Sprewą „kwiat pianistyki” – bo tak ją w Polsce określano – spędziła ponad 5 lat. Poznała tam architekta i rzeźbiarza, Ryszarda Moszkowskiego (bratanka pianisty i kompozytora o tym samym nazwisku), którego w roku 1932 poślubiła. Otrzymała wtedy oferty pracy pedagogicznej w kilku niemieckich uczelniach, lecz po dojściu do władzy nazistów straciły one na aktualności.

Wróciła do kraju, nagrywała dla Polskiego Radia i wojażowała artystycznie po Europie. Małżeństwu wiodło się doskonale. Zajmowali apartament modernistycznego warszawskiego bloku przy ul. Oleandrów (łączącej Polną z Marszałkowską), zaprojektowanego przez Antoniego Dygata, ojca Stanisława. Gmach przetrwał do dziś.

W okupowanej Warszawie Róża żyła z lekcji muzyki. W getcie mieszkała przy ulicy Żabiej (niedaleko kamienicy, która należała do jej rodziców) . W czerwcu 1942 roku udało jej się – razem z mężem – przedostać na stronę „aryjską”. Pomocną dłoń wyciągnęli znajomi muzycy. Para ukrywała na Żoliborzu. Tam też przetrwała Powstania Warszawskie. Po jego kapitulacji zdecydowała się zostać w ruinach. Zapewne liczyła na rychłe przybycie Armii Czerwonej. Tymczasem front zatrzymał się na Wiśle.

W zamaskowanej piwnicy zburzonej willi przy ul. Fortecznej przebywali do... 16 stycznia 1945. roku. Niemcy wytropili ich i zabili ich na dobę przed zajęciem zgliszcz lewobrzeżnej Warszawy przez Sowietów. Istnieją dwie hipotezy ich śmierci. Albo zginęli, gdy wyszli po śnieg, którym gasili pragnienie, albo kryjówkę zdradził dym. Używali bowiem piecyka, tzw. kozy.

Cudowne dziecko

Maryla Jonasówna, zdobywczyni XIII nagrody w drugiej edycji Konkursu w rok 1932, także pochodziła z rodziny polskich Żydów. Przyszła na świat 21 lat wcześniej w Warszawie, gdzie jej ojciec, Stanisław prowadził sklep przy Nowym Świecie. Miała trzech starszych braci i siostrę. Będąc sześciolatką rozpoczęła naukę gry na pianinie.

Mając lat osiem zadebiutowała na publicznym koncercie z orkiestrą – i to pod batutą Emila Młynarskiego! – po którym okrzyknięto ją „cudownym dzieckiem”. Trzy lata później została przyjęta do konserwatorom (klasa Józefa Turczyńskiego). A po pierwszym roku nauki wystąpiła na poranku symfonicznym w Filharmonii Warszawskiej.

Do Konkursów Chopinowskich podchodziła dwukrotnie, konsultując się w Morges z samym Ignacym Janem Paderewskim.

Jako szesnastolatka odpadła po eliminacjach. Drugie podejście zakończyło się powodzeniem. „Ilustrowany Kuryer Codzienny” pisał: „Panna Maryla Jonasówna dała nam kreację tak ciekawą i pełną polotu, iż gry tej młodej, utalentowanej artystki słuchaliśmy z prawdziwą rozkoszą. Liryzm p. Jonasówny jest szczery, słoneczny i pełen uroku. Linia melodyjna świetnie uwypuklona. (…) wydobywa z utworu maksimum wyrazu, podkreślając w sposób wysoce artystyczny wszystkie elementy dynamiczne i ekspresyjne”.

Do wybuchu II wojny światowej często koncertowała w Polsce i za granicą. Wyszła za mąż za kryminologa.

Andrzej Szpilman: Muzeum Polin nie umieściło moich pamiątek po ojcu na żadnej ekspozycji

Słynny pianista bał się samotności i nie lubił wyjeżdżać. Nigdy nie mówił, co działo się podczas wojny.

zobacz więcej
W wrześniu 1939 roku pod gruzami domu przy rogu ulic Żelaznej i Wolność zginęli jej dwaj bracia oraz rodzice. Inna bomba zabiła małżonka, pianistka chwilę przed nalotem opuściła mieszkanie w budynku przy zbiegu Tamki i Dobrej.

Niejasne pozostają okoliczności oraz powody w jakich zatrzymało ją parę tygodni później gestapo. Przetrzymywana w celi przez ponad pól roku doczekała zwolnienia za sprawą – jak głosi legenda – pewnego wysoko postawionego oficera niemieckiego pamiętającego aresztowaną z sal koncertowych. Miał on ją także wysłać do ambasady Brazylii w Berlinie, która pomagała zagrożonym mieszkańcom Europy w wymknięciu się spod kurateli III Rzeszy.

Lwią część trasy do stolicy Niemiec podobno przebyła piechotą. Po wystawieniu przez południowoamerykańskich dyplomatów fałszywych dokumentów dotarła do Lizbony, skąd odpływał statek do Rio de Janeiro.

Akurat w stolicy Brazylii koncertował jej znajomy po klawiaturze, starszy o 24 lata Artur Rubinstein. Pomógł powrócić pianistce na scenę. Do 1945 roku koncertowała w Buenos Aires, Rosario, Caracas, San Thiago, Sao Paulo, Belo Horizonte, Recife, Montevideo i Asuncion.

Sukcesy w Brazylii spowodowały, iż podjęła próbę zawojowania USA. W lutym r. 1946 zagrała w Carnegie Hall. Jej nazwisko Amerykanom było jednak nieznane, podczas pierwszego występu sala świeciła pustkami. Krytyk muzyczny „The Herald Tribune” stwierdził: „Zupełnie nieskazitelna, najlepsza pianistka od czasów Teresy Carreño. (...) Trudno sobie wyobrazić bardziej wyrafinowaną, tonującą interpretację”.

Te słowa zapewniły komplet na drugim recitalu w tej samej sali, zwieńczony bisem i standing ovations. W trzech kolejnych sezonach przemierzała Stanach Zjednoczonych z orkiestrami Artura Rodzińskiego i Leopolda Stokowskiego, niekwestionowanych mistrzów dyrygentury o polskich korzeniach. Ponownie wyszła za mąż, poślubiając endokrynologa, Ernesta G. Abrahama.

Podczas jednego z występów zasłabła. Specjalistyczne badania wykazały, że cierpi na rzadką chorobę krwi. Musiała znacznie zwolnić życiowe tempo. 1 grudnia 1956 koncertowała po raz ostatni. Ze względu na stan zdrowia pominęła niektóre zaplanowane dzieła, a ulubionego Poloneza fis-moll op. 44 Chopina nie zdołała dograć do końca. Zmarła w cierpieniach trzy lata później. Okupację niemiecką w Polsce przeżył jej brat i siostra (których po wojnie sprowadziła za Atlantyk) oraz stryj z rodziną. Inni padli ofiarą Zagłady w warszawskim getcie, lub w Treblince.

Kunszt pianistyczny Maryli Jonasówny utrwalono na wznawianych co jakiś czas płytach Columbia Records.

Od Bizeta do kotleta

Niewiele śladów zachowało się po Leonie Boruńskim. Syn Hirszla i Berty z Krukowskich – rocznik 1909 – pochodził z zasymilowanej żydowskiej rodziny związanej z branżą tekstylną. Po dojściu do władzy bolszewików opuścił Petersburg, swoje miejsce urodzenia, i wraz z rodzicami oraz bratem Włodzimierzem (później, w Polsce Ludowej, literatem, ale przede wszystkim aktorem charakterystycznym: wspomnijmy rolę krawca w ekranizacji „Zazdrości i medycyny”, czy znamienny epizod Sommera w serialu „Polskie drogi”), osiadł w Łodzi.
Hanka Ordonówna, Igo Sym i Leon Boruński (z lewej), który akompaniował na fortepianie przy występach aktorskiej parze swoich przyjaciół. Zdjęcie na łódzkiej ulicy w kwietniu 1935. fot. Śpiewak/ NAC/ IKC
Studiował pianistykę u prof. Józefa Śmidowicza w stołecznej Wyższej Szkole Muzycznej. Na trzy miesiące przed egzaminami dyplomowymi wystartował w II Konkursie Chopinowskim, zajmując siódmą pozycję. „Przejawia subtelny zmysł interpretacyjny i bardzo dobrze rozwiniętą technikę, zdradzającą dobrą szkołę i poważne aspiracje pianistyczne” – opiniował „Kurier Warszawski”.

Laureata rozpierał talent improwizatorski i kompozytorski, toteż w 1936 roku poświęcił się działalności ilustratora muzycznego oraz aranżera w warszawskich teatrach podkasanej muzy: „Stara Banda”, „Morskie Oko”, „Cyrulik Warszawski”, „Figaro”. Grywał w duetach fortepianowym. Krótko z Henrykiem Warsem, dłużej z Karolem Gimplem. Akompaniował Hance Ordonównie i Igo Symowi.

Odpowiadał za tonalne tło jubileuszu pracy twórczej Fryderyka Jarosego, legendarnego konferansjera kabaretowego. Sparafrazował w rytmach międzywojennych „Carmen” George’a Bizeta. Dzięki „zboczeniu w rozrywkę” – jak definiował w „Prosto z Mostu” Konstanty Regemey – Boruński stracił wolność. Poślubił bowiem gwiazdę rewiową, Stefanię Górską.

Po kampanii wrześniowej zamieszkał w zajętym przez Sowietów Białymstoku. Dbał o muzykę w lokalnym Teatrze Miniatur. Występował na estradzie z Kazimierzem Krukowskim (był z nim spokrewniony przez matkę, podobnie jak z Julianem Tuwimem). Towarzyszył orkiestrze jazzowej Adolfa Rosnera, popieranej przez Panetlejmona Ponomarienkę, sekretarrza parti komunistycznej na Białorusi. Ansambl objechał Związek Sowiecki (Moskwa, Leningrad, Mińsk, Kijów, Odessa, Sewastopol, Soczi, Charków, Rostów, Donieck), zyskując uznanie Stalina. Boruński grał na konertach m.in. Etiudę Rewolucyjną Fryderyka Chopina.

Jesienią 1940 niespodziewanie i – rzecz jasna – nielegalnie powrócił do Warszawy. Ponoć musiał uciekać, bo Sowieci zwrócili uwagę na miejsce jego narodzin i złożyli mu propozycję nie do odrzucenia: przyjęcie obywatelstwa ZSRS. Odmówił, co miało skutkować wpisaniem na listę proskrypcyjną NKWD.

W stolicy najpierw grał do kotleta w bistro „Styl” przy ulicy Boduena, później, w getcie, w restauracji „Pod 13-tką” przy ul. Leszno 13 (dziś mieści się tam Teatr Kamienica). Kiedy zaczął prątkować trafił do pulmonologicznego sanatorium w Otwocku. W lipcu 1942 roku zamordowali go tam Niemcy.

Losowanie i nawrócenie

Bolesław Kon również skończył tragicznie, chociaż najpierw los się do niego uśmiechał. Pochodził z biednej i pozbawionej tradycji muzycznych rodziny żydowskiej zamieszkałej w Warszawie przy ulicy Rymarskiej. Jego ojciec był kaletnikiem. Dochody rodziny się powiększyły, kiedy armia rosyjska – w progu I wojny światowej – zaczęła pilnie potrzebować skórzanych pasów i uprzęży.

Rodzinę Konów ewakuowano do Moskwy. Wrócili po Traktacie Ryskim. Ich syn ukończył z wyróżnieniem wyższą edukację pianistyczną. W II Konkursie Chopinowskim dotarł do finału, gdzie zgromadził tyle samo punktów, co reprezentujący ZSRS Abram Lufer. Ówczesny regulamin konkursu nie przewidywał nagród ex aequo, więc o kolejności miejsc zdecydowało... losowanie. I tym sposobem Kon zajął trzecie miejsce, a konkurent czwarte.

Duch obłąkanego egalitaryzmu

Piotr Nowak, filozof: Spróbujcie w rozmowie z prostym ludem zminimalizować wyczyny Kowalczyk, Stocha czy Małysza. Albo dowieść, że Kubica to dęta wielkość.

zobacz więcej
Rok później Polak triumfował w Międzynarodowym Konkursie Muzycznym w Wiedniu. Pokonał minimalnie przyszłą sławę fortepianu, Rumuna Dinu Lipattiego – w proteście przeciw tej decyzji inny tuz tego instrumentu, Alfred Cortot, opuścił posiedzenie jury konkursu.

Juliusz Wertheim, kompozytor, pianista i krytyk muzyczny, w swojej recenzji zauważył: „Niewątpliwie do »cudów« należy zaliczyć natchnioną grę Bolesława Kona, młodziutkiego pianisty, który zdumiał, olśnił, a nade wszystko wzruszył zupełnie skończoną, niemal mistrzowską produkcją Preludium i Fugi D-dur Bacha-Busoniego. Plastyka frazowania, wzruszająca prostota, znakomicie wyczuta rytmika, złożyły się na całość imponującą. Natomiast żywiołowy rozmach w Wariacjach Paganiniego-Liszta uzupełnił zdecydowanie wrażenie, że mamy w tym przypadku do czynienia z talentem zjawiskowym. [...] Obdarzony iskrą Bożą, powołany jest do wzlotów podniebnych i szybko rozbłyśnie na horyzoncie artystycznym jako gwiazda pierwszej wielkości”.

Nigdy do tego nie doszło, gdyż 10 czerwca 1936 Kon popełnił samobójstwa.

Był konwertytą, nawrócenia na katolicyzm dokonał w roku 1925, ponoć pod wpływem antyreligijnych wystąpień bolszewików, które oglądał. Wiarę traktował poważnie. Dwa razy dziennie bywał na nabożeństwach, zawsze przystępując do spowiedzi i komunii.

Z czasem jednak coraz częściej popadał w melancholię, szukał sensu istnienia, miewał głębokie stany depresyjne. Zgodnie z testamentem spoczął na Powązkach. Pogrzeb miał katolicki. Uznano, iż zmarły był niepoczytalny.

W mikście

O Halinie Kalmanowicz, zdobywczyni trzynastej nagrody na III Konkursie w roku 1937 wiemy bardzo niewiele. Znamy datę i miejsce urodzenie: 1915, Wilno. Studiowała pianistykę w Warszawie, zarabiając na wikt jako kameralistka i akompaniatorka. Wyjechała do Wiednia, aby podnieść muzyczne kwalifikacje. Z naddunajskiej metropolii powróciła po anszlusie. W 1939 roku wyszła z mąż za Emila Dorfblata, inżyniera dźwięku zatrudnionego w fabryce radiowej „Elektrit”.

W wojennym Wilnie żyła ucząc młodzież, grała też po kawiarniach – w mikście z Leonem Pommersem. Gdy trafiła do tamtejszego getta była w zaawansowanej ciąży. Zmarła w następstwie połogu w roku 1941 lub 1942, dziecko również nie przeżyło. Jej męża zamordowali w Ponarach szaulisi, litewska kolaboracyjna formacja policyjna podporządkowana władzom niemieckim.

Pseudonim, alkohol i miłość

Waldemar Maciszewski (rocznik 1927) był laureatem III nagrody na IV Konkursie Chopinowskim w roku 1949. Trofea zdobywał również na innych prestiżowych imprezach. Międzynarodowym Konkursie Muzycznym im. Béli Bartóka w Budapeszcie oraz Międzynarodowym Konkursie Bachowskim w Lipsku.
Grupa polskich pianistów na zdjęciu z 1934 roku. Od lewej: Aleksander Kagan, Zbigniew Drzewiecki, Bolesław Kon i Roman Jasiński. Fot. NAC/ IKC/ Zakład fotograficzny: "Photo-Dorys" Warszawa
Pod pseudonimem Waldemar Valdi był pianistą orkiestry Władysława Kabalewskiego działającej przy wytwórni płytowej Mieczysława Fogga – Fogg Record (działającej w latach 1946-51). Uczestniczył w pierwszym w Polsce jam session. Współpracował w zespołem „Tysiąc Taktów Muzyki Jazzowej” pod kierownictwem Zygmunta Karasińskiego, orkiestrami Jerzego Haralda (właściwie: Jana Liersza) i Edwarda (de facto Eberharda Antoniusa) Czernego, „Błękitnym jazzem” Ryszarda Damrosza.

„Interesowało go wszystko co wiązało się ze światem dźwięków. Nowy repertuar przyswajał szybko. Nuty przyswajał błyskawicznie, a wrodzona muzykalność podpowiadała mu wybór najlepszej interpretacji, toteż obok wielkiego repertuaru pianistycznego, z równym powodzeniem uprawiał muzykę rozrywkową. Komponował ilustracje do sztuk teatralnych, audycji radiowych, opracowywał muzykę ludową na różne zestawy instrumentów, próbował pisać piosenki ” – wspominała go koleżanka po fachu, Barbara Hesse-Bukowska

Zmagał się z nałogiem alkoholowym, co odbiło się na jego na jego powikłanym życiu osobistym. W lutym 1956 roku rzucił się pod pociąg, powodem był najprawdopodobniej zawód miłosny. Przeżył tylko 29 lat.

Czaszka na scenie

Dzieje Andrzeja Czajkowskiego opisała w reportażu Hanna Krall. Wcześniej nazywał się Robert Andrzej Krauthammer. Wychowywała go babka, bizneswoman, jakbyśmy dziś rzekli. W II RP otworzyła szkołę dla kosmetyczek i zakład produkujący szminki, pudry, tusze etc.

Jej córka Felicja wyjechała po maturze do Francji, gdzie zamiast podpatrywać nowinki urody uwikłała się w romans w żydowskim emigrantem z III Rzeszy. Owocem stał się urodzony w 1935 roku syn dwojga imion.

Latem 1939 roku w Druskiennikach związała się z kolejnym mężczyzną, Albertem Manfeldem, współwłaścicielem fabryki cukierniczej „Plutos”, działąjącej na stołecznej Ochocie (wspólnikiem w tym przedsięwzięciu był m.in. Marek Pipes, ojciec Ryszarda, sowietologa i doradcy prezydenta Ronald Reagana).

Od tej chwili Andrzej (zawsze używał jedynie drugiego imienia) stał się oczkiem w głowie babci. Po utworzeniu getta babcia z wnuczkiem, któremu utleniała czuprynę na blond, zdołali opuścić dzielnicę zamkniętą, wtedy przyjął chłopiec polskie nazwisko Czajkowski. Końca wojny doczekali w... szafie wmurowanej w ścianę mieszkania polskiej rodziny na Grochowie. Matka Czajkowskiego pozostała za murem u boku ukochanego. Zginęli w Treblince.

Gdy w 1948 odnalazł się we Francji tata Andrzeja, chłopiec już dobrze rokował muzycznie. Operatywna babka zdołała wysłać wnuka do Paryża. Pod ojcowską kuratelą wchodził tam w dorosłość. Także muzyczną, pod okiem Lazare’a Levy’ego. Jednak w 1952 roku powrócił do Warszawy. Władza ludowa skusiła go mieszkaniem przy Piwnej i bezpłatnymi studiami pianistycznymi u Stanisława Szpinalskiego.

Geniusz, który miał się nie urodzić

Artur Rubinstein w czasach przedmałżeńskich nigdy nie zasypiał w łóżku kobiety, ponieważ nie potrafił znieść myśli, że mógłby chrapać, albo że zaburczy mu w brzuchu. Leżał więc z otwartymi oczami do rana.

zobacz więcej
Namowy do wstąpienia w szeregi Związku Młodzieży Polskiej skwitował zdaniem, że jako pianista musi pozostać indywidualistą. Zaś „na jednym ze studenckich balów kostiumowych zjawił się przebrany za Carmen. Wyglądał tak atrakcyjnie, że jakiś dygnitarz partyjny poprosił go do tańca, myśląc, że to młoda śpiewaczka. Zatańczył, do końca nie wyprowadzając notabla z błędu”.

Uchodził na lidera naszej „kadry narodowej” na V Konkurs Chopinowski w roku 1955 roku, ale tydzień przed inauguracją imprezy zmarła mu nagle babcia. Zamierzał się wycofać z turnieju, lecz mu tego zakazano. Przy klawiaturze pojawił się zestresowany i zrozpaczony. Grał poniżej możliwości, co i tak jednak zaprocentowało ósmą lokatą.

Wkrótce zwrócił na niego uwagę Artur Rubinstein rekomendując wpływowemu Stefanowi Askenasemu, uznanemu „szlifierzowi brylantów pianistycznych”, jak mawiano, bo pomieszkiwał w Antwerpii. Wynikiem tej kooperacji była trzecia nagroda dla Czajkowskiego w Konkursie Pianistycznym im. Królowej Elżbiety w Brukseli.

Renomowany impresario amerykański Sol Hurok, też za sprawą podszeptu Rubinsteina, zorganizował Polakowi lukratywne, acz szalenie wyczerpujące, intensywne i długotrwałe trasy koncertowe. Dzięki temu Czajkowski otrzymał możność współpracy z tak wybitnymi kapelmistrzami jak André Cluytens, Karl Böhm, Carl Maria Giulini, Paweł Klecki, Fritz Reiner, Dmitrios Mitropoulos, Colin Davis, Antal Dorati, Hans Schmidt-Isserstedt czy Carlo Zecchi, podpisał intratny kontrakt płytowy z RCA Victor.

Projekt stworzenia z Andrzeja Czajkowskiego światowego czempiona klawiatury jednak nie wypalił. Szybko skłócił się ze swym managerem. Zarzucał mu, że eksponuje jego wojenną traumę, od której usiłował się uwolnić. Nie przystał na chwytliwy szyld swych recitali: „Tchaikovsky play Tchaikovsky”, bo dorobku Piotra Czajkowskiego nie cenił i – co za tym idzie – nie wykonywał. W emocjach naurągał też Rubinsteinowi.

Koniec końców Czajkowski osiadł Londynie. Nie krył swego homoseksualizmu, ale zarazem pragnął ojcostwa. Coraz poważniej myślał o komponowaniu. Bezcennym źródłem wiedzy o muzyku jest jego obszerna korespondencja z Anitą Janowską (po prawdzie Haliną Wahlmann, używała też pseudonimu Sander), również studentką fortepianu stołecznej PWSM, zawarta w tomie pt. „...mój diabeł stróż”. Po Konkursie Chopinowskim zamieszkali razem i planowali małżeństwo.

Ona marzyła o dziecku z nim, a on po wyjeździe z Polski pisał: „Kupimy w Paryżu mieszkanie. Chcę mieć dużo dzieci, żeby mieć dla kogo grać i dla kogo żyć". Chociaż się rozdzielili listy wymieniali regularnie przez ponad dwie dekady. „Ja rzeczywiście lubię grać na fortepianie, tak jak po dwudziestu latach współżycia można jeszcze lubić żonę – z domieszką rezygnacji i cierpliwości. Natomiast kompozycja pożera mnie po prostu, jak największa miłość”– wyznał jej kiedyś.
Tydzień przed Konkuresm Chopinowskim w 1955 roku Andrzejowi Czajkowskiemu (na zdjęciu z lewej) zmarła babcia. Przy klawiaturze pojawił się zestresowany i zrozpaczony. Uzyskał ósmą lokatę. Fot. PAP/CAF/Jerzy Baranowski
Do Związku Kompozytorów Polskich przyjęto go gdy miał lat 15, niemniej w spisie melodii dołączonych do wniosku, niemal przy każdym tytule figurował dopisek: „w przygotowaniu”. W kompozytorskiej spuściźnie Czajkowskiego dominują utwory fortepianowe, są pieśni oraz... opera. Pracował nad nią 15 lat. „Kupca weneckiego” – na kanwie dramatu Williama Shekesperae’a – rozpisał na trzy akty oraz codę. Wykonywany jest przez orkiestrę z towarzyszeniem fortepianu i klawesynu.

Muzyk umarł mając 46 lat w następstwie choroby nowotworowej przewodu pokarmowego. Ostatnią wolą przekazał swe ciało na badania medyczne, zaś czaszkę – Royal Shakespeare Company. Z wykładnią, iż ma służyć za rekwizyt teatralny. Obdarowani nie kryli zdumienia, ale uznali, iż nie wypada eksponować ludzkich szczątków na deskach teatralnych. Po ćwierćwieczu zmienili jednakże zdanie i czaszka Czajkowskiego zagrała w inscenizacji „Hamleta”.

– Tomasz Zbigniew Zapert

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Od 2 października 2021 TVP Kultura będzie transmitowała wydarzenia związane z XVIII Międzynarodowym Konkursem Pianistycznym im. Fryderyka Chopina.

• Sobota, 2 października, godz. 19:50 – transmisja koncertu inauguracyjnego.
• Kolejne dni od 3 do 7 października: godz. 9:50 – przesłuchania poranne, godz. 16:50 – przesłuchania popołudniowe.
• Czwartek, 7 października, godz. 23:15 – ogłoszenie wyników I etapu.
• Piątek 8 października, godz. 19 – podsumowanie I etapu.
• Kolejne etapy przesłuchań, do 20 października – analogicznie. Wszystkie koncerty emitowane będą na żywo.
• Uroczysta gala wręczenia nagród wraz z koncertem laureatów 21 października o godz. 19.
• Od 21 do 23 października po godz. 19 koncerty laureatów.

Od 10 września do 8 października co piątek o godz. 18:10 TVP Kultura emituje kolejne odcinki programu dokumentalnego „Paryż. Śladami Chopina” autorstwa Piotr Poraja i Anny Szałańskiej (powtórki we wtorki, godz. 8:55).



Bibliografia:

• Krystian Brodacki „Historia jazzu w Polsce”.
• Emmanuela Cunge „Uciec przde Holocaustem”
• Stanisław Dybowski „Laureaci Konkursów Chopinowskich w Warszawie”
• Janusz Ekiert „Wirtuozi”
• Adam Grzybowski, Jacek Tebinka „Na wolność przez Lizbonę”
• Roman Jasiński „Zmierzch starego świata”
• Anita Janowska „Krzyżówka” i „...mój diabeł stróż”
• Krzysztof Karpiński „Był jazz”
• Hanna Krall „Dowody na istnienie”
• Dariusz Michalski „Poletko pana Fogga”
• Richard Pipes „Żyłem”
• Stefan Wysocki „Wokół Konkursów Chopinowskich”
• Jerzy Waldorff „Wielka gra”
• www.andretchaikovsky.com

Dziękuję za pomoc w pisaniu artykułu Ewie-Halinie Olczak i red. red: Stanisławowi Bukowskiemu, Andrzejowi Jonasowi oraz Tomaszowi Lerskiemu.
Zdjęcie główne: Zniszczone fortepiany w szkole muzycznej po powodzi w 1997 roku. Fot. Mariusz Przygoda / Forum
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.