Nicolas Sarkozy ma inną mocną motywację: są nią jego rozliczne afery i procesy – na obecną chwilę jest ich 12. Jego książka pojawia się w delikatnym momencie dla byłego prezydenta, który 1 marca tego roku został skazany w pierwszej instancji na trzy lata więzienia, z czego dwa w zawieszeniu, za korupcję w tzw. aferze podsłuchowej. Zaś przed kilkoma dniami, 30 września 2021 został uznany za winnego nielegalnego finansowania kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2012 roku i skazany na rok pozbawienia wolności z możliwością odbywania kary w domu.
To pierwszy taki przypadek w dziejach V Republiki, że były prezydent zostaje skazany na karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Na razie Nicolas Sarkozy złożył apelację od marcowego wyroku, co zawiesza wyrok. Oczekuje się, że także odwoła się od wrześniowego orzeczenia, ale jakiś immunitet albo przynajmniej parasol bardzo by mu się przydał.
Nie tylko książka z autografem
Może więc ten nieśmiały powrót do życia politycznego, nawet w tak zawoalowanej formie jak promocja książki w mediach, to próba ponownego zaważenia, pokazania, że coś się jeszcze znaczy, puszczenie oka do przyszłego prezydenta, niezależnie od tego, czy zostanie nim Macron, czy ktoś z prawicy, czy wreszcie inny kandydat.
Sarkozy dobrze pamięta, że to niesnaski z jego następcą François Hollande’em zaowocowały spuszczeniem ze smyczy śledczych i prokuratorów, którzy dobrali się do jego rozlicznych afer. Upolitycznienie prokuratury i wymiaru sprawiedliwości we Francji nie zostawia politykowi wziętemu na celownik żadnych szans, jeśli czynniki decyzyjne zdejmą parasol ochronny. Przekonał się o tym trzykrotny premier Francji François Fillon, którego zwyczajne kumoterstwo, powszechne we francuskiej klasie politycznej, pozbawiło realnych szans na prezydenturę.
A Sarkozy ma się czego obawiać: afery korupcyjne jego własne i jego współpracowników, finansowanie kampanii wyborczej przez libijskiego przywódcę Muammara Kaddafiego (bagatela 50 mln euro, czyli dwa razy tyle, ile oficjalny budżet), afera podsłuchowa i wiele innych, a w każdej grożą mu surowe wyroki.
Czy zatem książka „Promenades” mogłaby być zwiastunem powrotu byłego prezydenta? Wiele na to wskazuje. Nicolas Sarkozy nie ogranicza się do promocji w mediach i przyciąganiu uwagi politycznie niepoprawnymi bon motami. W ostatnim tygodniu spotkał się nieoficjalnie z prezydentem regionu paryskiego Valérie Pécresse, ma się też spotkać z Xavierem Bertrandem, liderem sondaży wśród kandydatów centroprawicy. Można się założyć, że konkurujący ze sobą politycy, którzy zetrą się w prawyborach przed wyborami prezydenckimi w 2022 roku, nie ograniczają się do proszenia go o autograf z dedykacją.
Sarkozy właśnie pokazał, że pisanie książek jest – parafrazując Clausewitza – kontynuacją polityki innymi środkami.
– Adam Gwiazda
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy