W swoim sporym artykule na łamach „Conversation” dr Paul Mann, wykładowca na wydziale Geografii i Nauk o Środowisku, pisał już w maju 2018 roku, że zarówno mamuty, jak i większość mamutowego ekosystemu stepowego dawno już zniknęły. Okolice Arktyki to wieczna zmarzlina trwająca od plejstocenu. Magazynuje ona ogromne ilości węgla pochodzącego z martwych roślin (około dwa razy więcej niż obecnie jest w atmosferze w postaci CO2). Jeśli się rozmrozi, drobnoustroje rozłożą materiał organiczny w glebie, uwalniając do atmosfery dwutlenek węgla i metan. Wieczna zmarzlina to „śpiący gigant” w naszym systemie klimatycznym. Jeśli się obudzi, wynikające z tego emisje gazów cieplarnianych podniosą globalne temperatury jeszcze bardziej niż się obecnie prognozuje. Czyli proces dodatkowo się nakręci i gwałtownie przyspieszy.
„Tu mogą wkroczyć nasi kudłaci przyjaciele. Mamuty i inne duże plejstoceńskie zwierzęta roślinożerne nieustannie deptały mchy i krzewy, wyrywając drzewa z korzeniami i zakłócając krajobraz. W ten sposób nieumyślnie działały jako naturalni geoinżynierowie, utrzymując wysoce produktywne krajobrazy stepowe pełne traw, ziół i bez drzew. Sprowadzenie stworzeń podobnych do mamutów z powrotem do tundry mogłoby teoretycznie pomóc w odtworzeniu ekosystemu stepowego w szerszym zakresie. Ponieważ trawa pochłania mniej światła słonecznego niż drzewa, spowoduje to, że ziemia będzie absorbować mniej ciepła, a to z kolei dłużej utrzymuje baseny węgla i gazy cieplarniane w lodzie. Duża liczba zwierząt również zdeptałaby pokrywę śnieżną, uniemożliwiając jej działanie jako izolacji gruntu i pozwalając wiecznej zmarzlinie odczuwać skutki gorzkich arktycznych zim. Znowu, teoretycznie, utrzymałoby to temperaturę ziemi na dłużej” – podsumowuje za uczonymi z Harvardu Paul Mann.
Park Plejstoceński to „epicki” eksperyment w Arktyce Syberyjskiej, który trwa od 1996 roku i koncentruje się na badaniu tych procesów klimatyczno-ekosystemowych. Został założony przez rosyjskiego geofizyka Siergieja Zimowa jako obszar o powierzchni 16 kilometrów kwadratowych, na którym żyje około 100 zwierząt (żubry, woły piżmowe, łosie, jaki, konie i renifery, które zostały tam przetransportowane niewielkimi łódkami wzdłuż Kołymy), które swobodnie wędrują. Ten „park” ma na celu ustalenie, czy zwierzęta mogą zakłócać i użyźnić obecny ekosystem, by zmienił się w wysoce produktywne pastwiska, a także spowalniać lub nawet odwracać odwilż wiecznej zmarzliny.
Jak opisuje swoje wrażenie Paul Mann, który odwiedził ten rosyjski eksperyment: „Ograniczone zasoby finansowe i kadrowe parku utrudniają budowanie i monitorowanie efektów projektu. Wczesne dowody z zachowanymi gatunkami, takimi jak wół piżmowy, renifer i koń sugerują, że obecność zwierząt zmienia strukturę krajobrazu parku i ochładza grunt”. Zakłada się, że mamut zrobi to samo, tylko lepiej. O ile to będą wielkie stada, a nie kilka sztuk. Na znacznie większych obszarach Arktyki, gdzie interwencja człowieka będzie kosztowna, a miejscami prawie niemożliwa. Nie da się zamienić tajgi w step na dużych obszarach za pomocą siekier i siewników. Odbudowanie niezbędnej gigantycznej populacji mamutów, to – jeśli w ogóle wykonalne – zadanie na dekady.
„Wskrzeszenie” mamuta daje się jednak prosto zakwestionować, gdy porównamy wysokie koszty tego procesu ze względnym brakiem funduszy na ratowanie słoni na świecie. Niespecjalnie mamy jednak inny pomysł na to, aby wieczna zmarzlina nie wypuściła zmagazynowanego w niej węgla do atmosfery. Może warto zacząć nad tym też myśleć nie w kategoriach „słoń a sprawa globalnego ocieplenia”? Bo ekosystem to złożone zjawisko, nie generuje go jeden gatunek wielkiego roślinożercy. Ostatnie mamuty zniknęły z Syberii 4 000 lat temu. Nie wiem, czy dzisiejszy świat jest gotowy na mamuty i czy znajdą one swojego Stevena Spilberga, jak dinozaury w „Parku Jurajskim”. W tej sprawie zdajemy się nieco frywolnie śpiewać: „Szanujmy wspomnienia, bo warto coś mieć, gdy zbliży się nasz fin de sciecle”… Nie wykluczam jednak, że się mylę.
– Magdalena Kawalec-Segond
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy