Czy słynny Instytut Wirusologii w chińskim mieście Wuhan, gdzie miała początek epidemia Covid-19, mógłby zostać wyróżniony Nagrodą Nobla? Zdaniem władz chińskich nie tylko może, ale nawet powinien, bo – jak wiosną tego roku podkreślił rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian – tam przecież prowadzono pierwsze badania nad wirusem i chorobą. „To chińscy naukowcy pierwsi zidentyfikowali genom koronawirusa, ale fakt, że tego dokonali, nie znaczy, iż go stworzyli”– dodał.
Instytut ma zatem, w przekonaniu Chin, wszelkie dane po temu, by otrzymać nagrodę, która – mimo rozmaitych wątpliwości, niekoniecznie trafnych werdyktów, a nawet afer – niezmiennie pozostaje najbardziej pożądaną nagrodą świata.
Formalnie rzecz biorąc nie ma przeszkód, by wuhańska placówka kandydowała do nagrody, gdyby tylko została zgłoszona w odpowiednim czasie, czyli do 31 stycznia, przez kogoś z licznego grona uprawnionych. Zgłosić wolno bowiem każdego, a instytucje wyłaniające noblistów nie mogą narzucać żadnych ograniczeń ani dokonywać preselekcji. Nawet gdy chodzi o otoczony ponurą sławą instytut, w którym mógł powstać wirus, sprawca nieszczęść całego świata.
Szczepionki i WHO
Chińskie władze mówią o instytucie w Wuhanie pod kątem nagrody w dziedzinie medycyny i fizjologii, i jest to – pomińmy inne aspekty – dość oczywiste. Ale, co ciekawe, również kandydatury do Nagrody Pokojowej są w tym roku wyraźnie zdominowane przez pandemię. Skąd to wiadomo, skoro komitet noblowski w Oslo nie może ujawniać, kto został zgłoszony? Komitet nie, ale zgłaszających nic pod tym względem nie ogranicza i wielu z nich chętnie dzieli się informacją, kogo zaproponowali i dlaczego.
Na liście nominowanych w związku ze zwalczaniem koronawirusa są zarówno ludzie, jak instytucje, a ich obecność jest różnie odbierana. Nie wszystkim na przykład podoba się kandydatura Światowej Organizacji Zdrowia, która przez znaczną część ubiegłego roku była przecież bardzo mocno krytykowana. Za poważne zaniedbanie z jej strony uważano na przykład początkowe niedocenienie wagi epidemii i związanych z nią niebezpieczeństw. Przez to zbyt późno, bo dopiero 11 marca 2020 roku ogloszono stan pandemii, to zaś sprawiło, że wiele krajów z opóźnieniem podejmowało decyzje i działania.
Drugi poważny zarzut dotyczy uległości wobec Chin. Zdaniem krytyków, WHO niedostatecznie zaangażowała się w ustalanie, gdzie zrodził się wirus i skąd wyruszył na podbój świata: na mokrym targu w Wuhanie, gdzie handlowano mięsem dzikich zwierząt, czy może jednak w murach instytutu. Szefom WHO zarzucano, że zamiast zlecić dokładne zbadanie sprawy za dobrą monetę biorą tłumaczenia władz chińskich, niekoniecznie zainteresowanych dogłębnym wyjaśnianiem wszystkiego (nierzadko sugerowano, że Chiny mają w WHO zbyt duże wpływy).