Wskazuje na to choćby przykład Stanisława Czerczesowa, który zrezygnował z odprawy (5 mln euro) po niespodziewanym zwolnieniu z funkcji selekcjonera Rosji. Rzecz jasna nie po to, aby przejść na zasiłek dla bezrobotnych. Miał już na widoku nową robotę. Parę dni temu ogłoszono oficjalnie, że będzie szkoleniowcem Ferencvárosu Budapeszt.
Sport i biznes są brutalne
Wszelkie regulacje i prawne zabezpieczenia w tym zawodzie potrzebne są trenerom, którzy nie należą do europejskiej czołówki, po prostu uprawiają ten fach i próbują z niego utrzymać siebie i rodzinę, prowadząc na co dzień zajęcia małych czy większych klubach.
I takie regulacje w Polsce istnieją, o czym można się dowiedzie choćby z branżowego blogu „Laszczyk footbal group”. Karuzela trenerska wiruje, toteż kluczowym problemem jest zapewnienie sobie warunków przetrwania po nagłym zwolnieniu.
Jest na to kilka sposobów tyle, że wszystkie opierają się o jeden wariant – właściwie sformułowane warunki kontraktu. Korzystne jest zawieranie umów z dłuższym okresem wypowiedzenia, na przykład na koniec rundy, z możliwością świadczenia pracy.
Kolejna możliwość obejmuje wcześniejsze zakończenie współpracy z klubem lecz z utrzymaniem ciągłości dalszego zatrudnienia np. w drużynie rezerw na tych samych warunkach, czyli także z tym samym wynagrodzeniem.
Dopuszczalne są zapisy o karach umownych czy jednorazowym odszkodowaniu. W przypadku konfliktu trener może się odwołać do Piłkarskiego Sądu Polubownego PZPN z wnioskiem o wypłatę wynagrodzenia kontraktowego za czas pozostały do jego wygaśnięcia.
Ogólne przepisy także zawierają pewne bezpieczniki jak choćby taki, że zwolnienie pierwszego trenera zespołu przed upływem umowy, wymaga uregulowania w całości jego wynagrodzenia przed zatrudnieniem następcy.
A co z drugim trenerem? Co z trenerem od młodzieży? Co z takim, który został zwolniony przed pierwszą rundą rozgrywek, co dopuszczają przepisy i nie może od razu podjąć pracy, czego przepisy zabraniają?
Krótko mówiąc podstawą zabezpieczenia dobrobytu albo chociaż przyzwoitej egzystencji trenera futbolu, który traci pracę, jest kontrakt. Ten kontrakt zależy od oceny zawodowej wartości trenera według przyjętych wskaźników w okresach, kiedy pracuje.
Dla liderów trenerskiego rynku ten problem jest czysto teoretyczny. A dla takich jak Mourinho nie istnieje. Mogą przyjąć na klatę każdą krytykę i całą winę za przegrane mecze, gdyż nie wpływa to boleśnie na stan ich konta w banku.