Były policjant zaznacza z goryczą, że choć byli przestępcy przegrali z policją, to nie przegrali z wymiarem sprawiedliwości. – Wyroki wielu gangsterów są śmieszne. Za poważne czyny odsiadywali 3-6 lat, może czasem 12 lat. Gdyby polscy gangsterzy byli sądzeni w Anglii czy w Stanach Zjednoczonych, to dostaliby po 150 lat więzienia. A tak to zdarzało się, że zanim „Masa” skończył zeznawać na byłych kolegów, to ci pierwsi skazani byli już na wolności – komentuje Loranty.
Wzorzec na wzbogacenie
Gangsterzy są przedstawiani w sposób pozytywny, czasem wręcz jako bohaterowie romantyczni również w filmach i serialach. Obecnie głośno jest o filmie Macieja Kawulskiego „Jak pokochałam gangstera”, opartym na życiorysie Nikodema Skotarczaka ps. Nikoś, zastrzelonego w 1998 roku lidera trójmiejskiej mafii. Na tego typu filmy jest popyt, ludzie się nimi ekscytują, są głodni kryminalnych historii z Polski końca lat 80. i z lat 90., które były bardzo brutalne.
– Dochodziło do porachunków gangsterskich, egzekucji. Na ulicach trup słał się gęsto. Zdarzało się, że w wyniku takich porachunków szkody odnosili ludzie postronni. Osobiście znam dwa takie przypadki. Jeden z nich miał miejsce przy restauracji TGI Fridays w Warszawie, naprzeciwko Hali Mirowskiej. Zastrzelono wówczas gangstera. Ale w wyniku strzelaniny zginął też kelner z tej restauracji. Chłopak osierocił młodą żonę i 1,5 roczną córeczkę – mówi Marek Dyjasz.
Obecnie chętnie wraca się do tamtych czasów, nie pokazując jednak, jak bardzo były one brutalne i obłaskawiając w ten sposób zło.
– Dla mnie jest bolesne, że robi się z byłych przestępców ikony. I że na historiach ze swojej przeszłości zarabiają oni pieniądze. Nie mówię, żeby ich całkiem izolować, bo odsiedzieli swoje wyroki. Ale nie powinno tak być. Za chwilę na tych historiach będą się wzorowały tzw. młode wilki; młodzi ludzie, którzy też będą chcieli odegrać pewną rolę w przestępczości zorganizowanej – mówi z żalem Dyjasz.
– Pojawienie się „Słowika” na konferencji MMA-VIP jest ukoronowaniem tego patologicznego zjawiska. Facet wszedł na scenę w rytm muzyki z najsłynniejszego filmu gangsterskiego i został przedstawiony tak naprawdę jako boss w biznesie, człowiek, któremu się udało. Dlaczego tysiące napakowanych głupków bez zasad moralnych, które to zobaczą, miałyby nie chcieć spróbować czegoś podobnego? Został im podany wzorzec na szybkie wzbogacenie się – dopowiada Dariusz Loranty.
– Łukasz Lubański
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy