Cywilizacja

Wojna epoki Tik-Toka. Zdjęcia, filmy, analizy, biały wywiad, szczegółowe dane o stratach. Oraz fake newsy i propaganda

Jeden z blogerów - przypatrując się fotografiom opon rosyjskich pojazdów - doszedł do wniosku, że musiały być w opłakanym stanie jeszcze zanim opuściły bazy. Podobnie zestawy przeciwlotnicze Pancyr-S1. Kolejny dowód kiepskiego serwisowania: płyn wyciekający z piast. Efekt? Wielka liczba porzuconego sprzętu.

Agresja Rosji na Ukrainę to pierwsza w historii wojna na taką skalę, którą można oglądać niemal w czasie rzeczywistym na ekranach komputerów czy smartfonów. Dzięki mediom społecznościowym takim jak Tik-Tok, Telegram, Twitter czy Facebook mamy szansę wiedzieć i widzieć więcej, a do tego wcześniej od tego, co przekazują tradycyjne media. Anglojęzyczny internet, a zwłaszcza Twitter, oferują nie tylko zdjęcia i nagrania, ale – dla wymagających – fachową analizę zdarzeń na froncie oraz omówienia taktyki i strategii walczących stron.

Słowo-klucz to OSINT – od angielskiego Open-Source Intelligence – czyli biały wywiad: zdobywanie informacji z ogólnie dostępnych źródeł, a następnie ich analiza. Dzięki powszechności smartfonów w strefie wojny, internet jest wręcz zalewany obrazami z terenu działań. Często nagrań dostarczają sami żołnierze, ukraińska armia lub rząd, które – w co trudno uwierzyć, po wcześniejszych doświadczeniach – jak na razie wygrywają wojnę informacyjną ze służbami Władimira Putina.

Jednak bez krytycznego podejścia – weryfikacji źródeł, wykorzystaniu geolokalizacji, a także doświadczenia i wiedzy na temat uzbrojenia, taktyki i uzbrojenia armii rosyjskiej i ukraińskiej – można albo nabrać się na tzw. fake news, albo przyjąć narrację jednej z wojujących stron, które zawsze próbują wydobyć z typowej „mgły wojennej” tylko sprzyjające dla siebie informacje.

Smartfon opowiada o wojnie

Próba sklejenia pełnego obrazu wojny ze wpisów w mediach społecznościowych to fenomen ostatnich kilku lat. Konflikt na Ukrainie w 2014 r. i aneksja przez Rosjan Krymu był już mocno obecny w mediach społecznościowych, przy czym to Rosjanie wydawali się w sposób mistrzowski je wykorzystywać (także namierzając lekkomyślnych żołnierzy ukraińskich, którzy publikując swe relacje na żywo, narażali się na ujawnienie swoich pozycji i zniszczenie całych oddziałów).

Później chyba najbardziej wsławił się zespół międzynarodowych dziennikarzy, reasercherów z brytyjskiej witryny Bellingcat. Największe sukcesy to zidentyfikowanie rosyjskich sprawców zestrzelenia samolotu pasażerskiego MH17 w lipcu 2014 r. i próby otrucia Siergieja Skripala i jego córki w brytyjskim Salisbury (luty 2018 r.), a także prześwietlenie działań Rosjan i reżymu Assada w Syrii.

Jeden z pracowników Bellingcata, Christo Grozev (@christogrozev) na bieżąco zajmuje się relacjonowaniem tego, co dzieje się na Ukrainie – kilka dni temu jako pierwszy ujawnił okoliczności śmierci pod Charkowem generała majora Witalij Gierasimowa, szefa sztabu i zastępcy dowódcy rosyjskiej 41. Armii.

Nie wiadomo, kto pierwszy użył określenia „wojna epoki Tik-Toka” (chińskiej aplikacji popularnej zwłaszcza wśród nastolatków), ale zdaniem Roba Lee to już „druga wojna tik-tokowa”, bo pierwszym takim konfliktem była wojna w Górskim Karabachu (27 września – 10 listopada 2020 r.), którą dzięki twitterowemu kontu Lee (@RALee85), mogliśmy śledzić niemal w czasie rzeczywistym.
Fot. printscreen/ Tik-Tok/ kurdmem3
To właśnie nagrania umieszczane spontanicznie na serwisie Tik-Tok – obok materiałów z Telegramu i oficjalnych filmików walczących stron – były ważnym źródłem wiedzy o konflikcie na Kaukazie. Właśnie wtedy po raz pierwszy można było zaobserwować, jak potężną bronią przeciw produkowanemu w Rosji sprzętowi wojskowemu (na wyposażeniu Ormian) były tureckie drony Bayraktar TB2 wykorzystywane przez Azerów.

Teraz Rob Lee – wcześniej oficer piechoty morskiej USA, a obecnie doktorant na wydziale nauk o wojnie na londyńskim King’s College – jest chyba najbardziej wiarygodnym źródłem dokumentującym wojnę na Twitterze (obecnie ma już ponad 412 tys. śledzących), wykazując się dużą wiedzą w kwestii uzbrojenia i taktyki rosyjskich sił zbrojnych. Trzeba dodać, że rzadko się myli.

Obserwując gromadzenie wojsk rosyjskich wokół granic z Ukrainą od końca ubiegłego roku, przewidywał, że wojna z dużym prawdopodobieństwem wybuchnie. „Zachowanie Rosji według mnie: 1) Moskwa od powstrzymywania przeszła do wymuszania; 2) Najważniejsze: Rosja wierzy, że Kijów pozostanie wrogi i wciąż rozbudowuje zdolności obronne; 3) Koszt niepodejmowania działania jest większy niż eskalacja” – analizował 18 stycznia 2022. Odczytując trafnie intencje Putina, Lee od momentu najazdu wojsk rosyjskich każdego dnia sumiennie dokumentuje wojnę, publikując zdjęcia i filmiki z dokładnymi opisami.

Drugim, bardzo dobrym źródłem umożliwiającym śledzenie strat po obu stronach, jest konto Oryx (@oryxspioenkop), którego autor prowadzi listę z drobiazgowym wyszczególnieniem sprzętu obu walczących stron. Aby dane trafiły na listę, konieczne są nie tylko zdjęcia, ale geolokalizacja oraz pewność, że to nie powtórny zapis.

Stan na kilka minut po północy 10 marca: Rosjanie – 969 pojazdów, jednostek artylerii, lotnictwa (z czego 159 czołgów, 98 opancerzonych wozów obojowych, 11 samolotów) zniszczonych, porzuconych i przejętych przez Ukraińców. Po stronie Ukrainy straty w sprzęcie wynoszą 274 (w tym 46 czołgów, 38 wozów bojowych, 8 samolotów).

Rosja przegra przez ciężarówki?

Najbardziej fascynujące są analizy prowadzone przez ludzi, którzy zdają się wiedzieć, o czym piszą. Bloger i historyk z doświadczeniem w pracy dla amerykańskiego Departamentu Obrony Trent Telenko (@TrentTelenko) przypatrywał się w pierwszych dniach inwazji… oponom i piastom rosyjskich pojazdów kołowych. I doszedł do wniosku, że rosyjskie pojazdy musiały być w opłakanym stanie technicznym jeszcze zanim opuściły bazy. Każdy powinien był być przesuwany co najmniej raz na miesiąc, aby wyeliminować wpływ słońca i ciężaru na opony, czego najwyraźniej nie robiono.

Analizując zdjęcia porzuconych samobieżnych zestawów przeciwlotniczych Pancyr-S1 (wartość 13-14 milionów dolarów za sztukę), Telenko doszedł do wniosku, że nikt się nimi nie ruszał… przez rok. „Jeśli armia rosyjska funkcjonowała tak źle, że nie eksploatowała właściwie Pancyrów-S1, to równie źle działała, nie serwisując ciężarówek i wozów bojowych piechoty, które są używane na Ukrainie” – napisał.

Najbardziej wyrafinowane narzędzia masowej manipulacji w dziejach świata

Hiperpluralizm treści eliminuje myślenie.

zobacz więcej
Kolejny dowód kiepskiego serwisowania: płyn wyciekający z piast unieruchomionych pojazdów („trzeba było nie ruszać pojazdu co najmniej rok, żeby doszło do czegoś takiego”). Efekt? Wielka liczba – udokumentowanych na zdjęciach – porzuconych pojazdów ze względu na problemy z oponami. Oraz wymuszone trzymanie się dróg, gdyż przy tym stanie opon, każdy z nich zjazd kończy się ugrzęźnięciem na dobre w ukraińskim błocie.

Jeśli dodać do tego logistyczny koszmar polegający na zbyt małej liczbie pojazdów zaopatrzenia („wygląda na to, że armia rosyjska padła ofiarą jednej z największych pokus wojsk stworzonych przez dyktatorów – wiele broni-błyskotek, ale zbyt mało myślenia, jak je zaopatrzyć” – napisał profesor od strategii Phillips P. OBrien @PhillipsPOBrien), skutkujący brakiem wystarczającej ilości paliwa, to mamy sytuację, którą bezlitośnie wykorzystują Ukraińcy.

Stąd tak wiele obrazków atakowanych konwojów zaopatrzeniowych, a „siedem spalonych cystern Kamaz to sparaliżowanych 35 rosyjskich czołgów. A przez to są one bardziej narażone na atak lub porzucenie” – skomentował jeden z internautów pod zdjęciami zniszczonej kolumny transportowej.

Do tego należy dodać znajdowane przez Ukraińców racje żywnościowe, których termin ważności upłynął. System zaszyfrowanej łączności, który działa tylko w oficjalnych komunikatach. Siły powietrzne nie potrafiące skoordynować swoich działań z jednostkami lądowymi…

Jak napisał w jednym z komentarzy na Twitterze analityk rosyjskich sił zbrojnych Michael Kofman (@KofmanMichael): „Przyglądając się pobieżnie rosyjskim stratom w pierwszych dwóch tygodniach wojny, wygląda to mniej na brak modernizacji, ale bardziej na kompletny brak serwisowania i właściwego utrzymania sprzętu. Ilość porzuconego sprzętu niezmiernie wysoka”.

Albo jeszcze dosadniej, jak napisał Andriej Kozyriew, pierwszy minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej za Jelcyna, to efekt korupcji: „Przez ostatnie 20 lat próbowano zmodernizować wojsko. Duża część budżetu została rozkradziona i wydana na megajachty na Cyprze. Ale żaden z doradców wojskowych nie może o tym zameldować prezydentowi, a więc oni raportowali mu kłamstwa. Wojsko jak potiomkinowskie wsie”.

Pancerny walec kontra traktory

Patrząc przez pryzmat mediów społecznościowych, można byłoby odnieść wrażenie, że rosyjska armia jest na skraju załamania. Wielkim powodzeniem cieszą się np. obrazki ukraińskich rolników, ściągających swoimi ciągnikami porzucony przez Rosjan sprzęt. Powstał nawet mem nawiązujący do gry komputerowej „Grand Theft Auto”: z traktorem ciągnącym rosyjski czołg…
Fot. printscreen/ Tik-Tok/ comradenemo
Warto jednak pamiętać, że niezależnie od kpin na Twitterze Rosjanie, choć powoli, to jednak posuwają się do przodu, zajmując kolejne tereny. Pomimo błędów, kiepskiego morale i braków w zaopatrzeniu, stosując brutalne metody bombardowań i ostrzeliwań (znane z Syrii i Czeczenii) – rozszerzają swój stan posiadania. Liczebność wojska i sprzętu jest wciąż po stronie Rosjan.

Obraz walki może być mylący ze względu na to, że dopiero w ostatnich dniach zaczęły się pojawiać obrazy ilustrujące także straty ukraińskie. Wynikać to może z faktu, że tak dobrze naoliwiona przed wojną maszyna propagandowa Putina nie była przygotowana na taki przebieg walk. Miała być kilkudniowa, błyskawiczna „operacja wojskowa” (żadna wojna, żeby nie drażnić Rosjan), po której pokazywano by defilady i cieszący się z wyzwolenia lud.

Jednak, jeśli nawet jest się sercem po stronie Ukraińców, trzeba podchodzić z ostrożnością do wszelkiego rodzaju oficjalnych narracji podawanych przez media na gorąco. To często opowieści „zbyt piękne, aby były prawdziwe” (jak choćby podawana powszechnie opowieść o 13 obrońcach Wyspy Węży, którzy mieli zginąć bohatersko na tych „ukraińskich Termopilach” z okrzykiem „Rosyjski okręcie wojenny, p... się!” – a po paru dniach okazało się, że żyją i są w niewoli). Prawda jest ofiarą każdej wojny, a szczególnie tej śledzonej w mediach społecznościowych, gdzie algorytmy są ustawione tak, aby potwierdzać raczej informacje z własnej bańki informacyjnej niż sugerować ogólnie zalecany sceptycyzm.
Jak zauważył John Schindler (@20committee), prowadzący płatny kanał The Spy Brief, zajmujący się kwestiami wywiadu i strategii, można przeciwstawiać się agresji Putina i kibicować Ukrainie, ale nie należy mylić wojennej propagandy z rzeczową analizą. Zilustrował to przewrotnym wpisem w 14 dniu rosyjskiej agresji: „Gdyby wtedy istniały media społecznościowe, to do 14 września 1939 r. oglądalibyśmy przez dwa tygodnie starannie wyselekcjonowane zdjęcia przedstawiające zabitych Niemców, zniszczone czołgi, straszliwe obrazy martwych polskich cywilów… a pominiętą informację, że Warszawa jest otoczona, a Wojsko Polskie – choć bije się dzielnie – to jednak przegrywa”.

Senator ujawnia informacje wywiadu?

Otóż ukraińscy rolnicy nie pokonali jeszcze rosyjskiej armii, a że Ukraińców czekają ciężkie dni, a nawet tygodnie – nie ma wątpliwości senator z Florydy Marco Rubio. Ubiegający się o reelekcję Republikanin jak chyba żaden inny polityk amerykański angażuje się w sprawy wojny na Ukrainie na swoim koncie na Twitterze. Jako najważniejszy Republikanin w senackiej komisji ds. służb specjalnych, należy do tzw. Bandy Ośmiorga – 8 najważniejszych senatorów i kongresmenów na bieżąco otrzymujących raporty przygotowane na podstawie informacji wywiadowczych.

Bitwa na memy i fake newsy

Czy na Twitterze króluje „śmiechtywizm”?

zobacz więcej
Choć Rubio zaprzecza, aby dzielił się tajnymi informacjami publicznie, to niektóre sugestywne wpisy (jak np. pytania o zdrowie Putina) mogą sprawiać wrażenie, jakby miał zgodę na upublicznianie pewnych informacji, o których mało kto chce mówić oficjalnie. Ostatnie kilka dni senator spędził na alarmowaniu o możliwości – w związku ze zbyt małymi postępami na Ukrainie – ataku Rosjan przy użyciu broni chemicznej lub biologicznej, a następnie oskarżenie o niego Ukraińców.

Większość wpisów senatora jest mocno proukraińska. Jednak nawet u tego polityka wyczuwa się niepokój, że Rosjanie będą zwiększać militarną presję. Marco Rubio w swoim wpisie 9 marca 2022, określił założenia działań Rosjan na najbliższe dni: „1. Rozszerzenie okrążenia Kijowa od zachodu, północy i wschodu; 2. Przygotowanie ataku na Odessę; 3. Zajęcie Mariupola; 4. Przekonanie władz Czernichowa, Charkowa, Mikołajewa i Zaporoża do poddania albo ich miasta zostaną całkowicie zniszczone”.

Pomimo strat i umiarkowanego powodzenia w dwóch pierwszych tygodniach, rosyjski walec wojenny nie zwalnia, kontynuując dzieło zniszczenia.

– Paweł Burdzy z Nowego Jorku

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Fot. printscreen/ Tik-Tok/ @stopthwar
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.