Cywilizacja

Obecne sankcje nie zakończą wojny na Ukrainie. Wielki biznes i zachodnie elity nie chcą zerwać interesów z Rosją

Wyłączając Gazprombank z pakietu sankcji wobec Moskwy za agresję na Ukrainę, w praktyce daje się przyzwolenie na dalsze funkcjonowanie kluczowych segmentów imperium Władimira Putina: propagandy, finansjery i złóż.

Jest rok 1936. NSDAP informuje amerykańską centralę Forda, że dyrektorem fabryki w niemieckiej Kolonii jest Żyd. Aby dopasować się do bieżącej poprawności politycznej i móc nadal zarabiać gigantyczne pieniądze na europejskim rynku, następuje błyskawiczna zmiana managera. Nowym szefem zostaje Aryjczyk Robert Schmidt. Historycy wyliczą później, że co trzecia hitlerowska ciężarówka wojskowa wyjechała z fabryk Forda, a jego przedsiębiorstwo jako jedyne zagraniczne nie zostało znacjonalizowane i transferowało zyski za ocean. A ponieważ alianci zbombardowali zakład produkcyjny, Henry Ford wystąpił po wojnie do rządu USA o odszkodowanie. Otrzymał ówczesne 10 milionów dolarów.

O tym, że wojna jest idealnym czasem na dorabianie się niewyobrażalnych fortun, wiedział już w XIX w. Stanisław Wokulski – literacki bohater „Lalki”. Ten niezwykle zaradny przedsiębiorca pojechał do Bułgarii, by stać się pośrednikiem zarówno dla armii rosyjskiej, jak i tureckiej. Do dzisiaj może być świetnym przykładem, jak skutecznie lawirować pomiędzy nakładanymi przez mocarstwa sankcjami.

Nic więc dziwnego, że obecnie wielki biznes idzie tymi śladami. Gdy w zeszłym tygodniu cena rosyjskiej ropy była niższa od rynkowej wartości aż o 28 dol., to brytyjsko-holenderski gigant naftowy „robił interes życia”. Bo tak o zakupach Shella pisała zachodnia prasa, kiedy ten dopiął deal z rosyjskim koncernem naftowym.
Włochy to największy producent dóbr luksusowych – takich jak Versace, Dolce & Gabbana, Prada czy Gucci – a ich eksport do Rosji wynosi około 1,2 mld euro rocznie. Na zdjęciu wieża Kremla odbija się w oknie zamkniętego z powodu zachodnich sankcji butiku Gucci w domu towarowym GUM, 9 marca 2022 roku w Moskwie. Foto Oleg Nikishin/Getty Images
O swoje zaplecze świetnie dbają też sami przywódcy największych państw. Pod koniec lutego Unia Europejska przygotowywała pierwszy pakiet sankcji. Włoski premier Mario Draghi lobbował, by z zakazu eksportu wyjąć wytwarzane na Półwyspie Apenińskim dobra luksusowe. Belgowie z kolei chcieli nadal móc handlować z Moskwą diamentami. Komentowano to sarkastycznie, że torebki Gucciego są cenniejsze niż ukraińskie dzieci. Sankcję objęły i takie towary.

Ale nie miejmy złudzeń. Rosja to 140-milionowy rynek zbytu. Do tego niespecjalnie wymagający wysokiej jakości, a jednocześnie bardzo marżowy. W dobie kwartalnych raportów giełdowych i konieczności pokazywania akcjonariuszom kolejnych rekordowych wskaźników zyskowności, nikt dobrowolnie nie zrezygnuje z łatwych pieniędzy.

Sankcje na niby

„Nabycie 19,5 proc. akcji Rosnieftu przez konsorcjum katarskiego funduszu państwowego i grupy Glencore to dowód na to, że zagraniczne firmy przestały się obawiać sankcji nałożonych na Rosję. Triumf Władimira Putina” – pisały brytyjskie media w 2016 r. Zaledwie dwa lata po zajęciu Krymu i dwa lata po nałożeniu na rosyjski sektor naftowy (w tym doinwestowany wówczas Rosnieft) i bankowy (któremu brakowało żywego pieniądza) „dotkliwych” sankcji Zachodu.

Transakcja opiewała na 10,5 mld euro i była tak potężnym zastrzykiem gotówki dla rosyjskiego budżetu, że Putin osobiście polecił opracowanie dla banku centralnego odpowiedniej strategii gospodarczej, by nie spowodować wahań na rynku walutowym. To chyba modelowy przykład perfidnego wręcz omijania sankcji.

Glencore to szwajcarski gigant handlujący na całym świecie płodami rolnymi i surowcami. Jego przychody mogą równać się przychodom średniej wielkości państw. Tylko polska spółka zgarnia z naszego rynku około 6 miliardów złotych rocznie! Gigant znany jest z tego, że potrafi operować na najtrudniejszych i najbardziej niedostępnych rynkach świata.

Oczywiście dokapitalizowanie budżetu Putina nie odbyło się własnym sumptem. Wówczas Glencore wyłożył ze swoich środków zaledwie 300 mln euro. Pozostałą kwotę pożyczyli Włosi. A dokładnie włoski bank Intesa Sanpaolo.

– Typowym przykładem omijania sankcji są przedpłaty realizowane dla pośredników kupujących surowce. Podmiot otrzymuje przelew na swoje konto, z którego później może na przykład kupić pakiet akcji danej spółki, w zamian za regularne dostawy – tłumaczy w rozmowie z Tygodnikiem TVP ekonomista prof. Robert Ciborowski, rektor Uniwersytetu w Białymstoku.

Putin dobrze przygotował najazd na Ukrainę. Zniszczył jej gospodarkę, zanim wszedł z wojskiem

Nie miejmy złudzeń. To dopiero początek. Jeśli Zachód pozostanie bierny, mniej lub bardziej jawna agresja czeka kraje bałtyckie. A może i Polskę.

zobacz więcej
W skomplikowane mechanizmy świata finansjery nie bawił się Siemens. W 2017 roku niemiecka spółka dostarczyła Rosji najnowocześniejsze technologicznie turbiny do elektrowni. Oficjalnie miały trafić do podmiotu w Tamaniu w Kraju Krasnodarskim. Stamtąd jednak zostały przetransportowane na Krym, co było złamaniem europejskich sankcji. W 2019 roku w ceremonii oddania do użytku dwóch krymskich turbin Siemensa osobiście wziął udział Władimir Putin.

Niemiecka firma oficjalnie wyraziła oburzenie i wydała oświadczenie, że została oszukana. Jednak na drogę sądową weszła wyłącznie w sądach... rosyjskich.

SWIFT tylko dla niektórych

Dlatego większość ekspertów nie ma złudzeń, że sankcje nakładane obecnie na Rosję nie powstrzymają działań wojennych na Ukrainie. One mogą mieć negatywne skutki, ale długofalowo. Tym bardziej, że są tak skonstruowane, by można je było w miarę bezpiecznie omijać, a jednocześnie by dobrze wyglądały przed opinią publiczną.

„Opcją atomową” nazywano wyłączenie rosyjskich banków z międzynarodowego systemu informacji finansowych SWIFT. Miało to odciąć Rosję od światowej gotówki. Tylko że tym obostrzeniom nie podlegają Sberbank oraz Gazprombank, czyli największy bank w Rosji i trzeci bank pod względem wielkości aktywów. W praktyce oznacza to, że ci, którzy chcą nadal handlować z Moskwą, muszą jedynie przenieść konto do Gazprombanku.

Bo wbrew nazwie, nie jest to instytucja, która pracuje jedynie dla Gazpromu. To uniwersalny bank, który obsługuje zarówno klientów firmowych, jak i konsumentów indywidualnych. Każdy może być jego klientem. Prowadzi działalność maklerską, ale także handluje złotem, srebrem, czy zajmuje się wymianą walut. Do tego jest właścicielem holdingu Gazprom Media, czyli m.in. propagandowej telewizji TNT. Mocno angażuje się również w inwestycje infrastrukturalne, w tym w sektor energetyczny. Zatem oszczędzając Gazprombank, w praktyce daje się przyzwolenie na dalsze funkcjonowanie kluczowych segmentów imperium Putina: propagandy, finansjery i złóż.

Dodać należy, że Rosja posiada własny odpowiednik SWIFT – system SPFS. Do tego dochodzi jeszcze rosyjsko-chiński system płatności CIPS.

Karty płatnicze nadal działają

Kolejnym ciosem miało być wycofanie się z Rosji systemów Visa i Mastercard, czyli duopolu, który wydał na rosyjskim rynku 210 mln kart płatniczych, a globalnie kontroluje ok. 90 proc. rynku płatności. Wydaje się, że takie uderzenie mogłoby definitywnie położyć świat finansów. Tylko że ta decyzja ładnie wygląda jedynie w nagłówkach mediów.
Czy Emmanuel Macron zachęcał francuski biznes, by nie wychodził z Moskwy? Na zdjęciu prezydent Francji podczas swojej lutowej wizyty na Kremlu, gdy Władimir Putin jakby drwiąc posadził go po drugiej stronie kilkumetrowego stołu. Fot. Biuro Prasowe Kremla/Agencja Anadolu via Getty Images
Wchodząc w szczegóły, okazuje się, że dla przeciętnego Siergieja kompletnie nic się nie zmieni. Karty co prawda nie będą działać, ale jedynie za granicą. Na terenie Rosji nadal będą aktywne aż do końca terminu ich ważności. A że termin wyznacza bank, a nie producent karty, to już np. Alfa Bank zapowiedział przedłużenie żywota wydanych plastików do... końca 2028 r.

Jakby tego było mało, rosyjskie banki już poinformowały, że w miejsce zachodnich kart będą automatycznie wysyłać własne, działające w ramach wewnątrzkrajowego systemu płatności MIR. Już dzisiaj co czwarta rosyjska karta właśnie w nim funkcjonuje.

Francuz pilnuje swojego biznesu

Co prawda codziennie słyszymy o kolejnych znanych markach wycofujących się z Rosji, lecz olbrzymia część z nich zrobiła to ze względu na potężną falę hejtu światowej opinii publicznej.

– Coca-Cola, Danone czy PepsiCo nie robią tego z miłości do Ukraińców, tylko ze względów czysto wizerunkowych – zauważa Paweł Wnukowski, radny Sejmiku Województwa Podlaskiego zaangażowany w pomoc uchodźcom. – Zrobiły to dopiero wtedy, gdy zostały de facto zmuszone przez potężną krytykę swoich zachodnich odbiorców, musiały jakoś zareagować. Ale nie mam złudzeń, że przebierają nogami, oczekując, kiedy konflikt przestanie być medialny i po cichu będą chciały wrócić do robienia interesów na wschodzie.

Z ich oświadczeń zresztą wprost wynika, że jedynie „zawieszają” sprzedaż, a sieć restauracji McDonald’s „tymczasowo” zamknie swoje placówki. O tym, że wkrótce mogą je znowu otworzyć może świadczyć fakt, że nie zamierzają zwalniać swoich pracowników.

Żadnych, nawet tymczasowych oporów nie ma za to francuski biznes, a nawet sam przywódca Francji. Według dziennika „Le Figaro”, Emmmanuel Macron miał spotkać się z grupą liderów francuskich handlujących z Rosją i zachęcić ich, by „nie podejmowali pochopnych decyzji” i nie wychodzili z Moskwy.

Na spotkaniu mieli być m.in. Frédéric Oudéa (Société Générale), Catherine McGregor (Engie), Guillaume Faury (Airbus), Ross McInness (Safran), Stéphane Israël (Arianespace), Patrice Caine (Thales), Cristel Bories (Eramet), Benoît Potier (Air Liquide) i Yves Claude (Auchan).

Ten pierwszy posiada w Rosji Rosbank i nigdzie nie słychać, by chciał się ze wschodu wycofać. Podobnie jest ze znaną siecią handlową Auchan. TotalEnergies, w przeciwieństwie do brytyjskiego BP, nadal pozostanie nad Wołgą. Zapowiedział jedynie, że nie będzie się angażował w nowe projekty.

Także Stellantis, czyli koncern motoryzacyjny, zdecydował się pozostać. – Zatrzymanie produkcji w Rosji zaszkodzi pracownikom, nie władzy – mówił jeszcze dwa dni temu w CNN szef Stellatnisa Carlos Tavares.

Skąd na Zachodzie wzięli się rosyjscy oligarchowie? Złoty interes na złotych wizach

Władze brytyjskie z otwartymi ramionami przyjmowały bogatych Rosjan, a bardziej jeszcze ich pieniądze.

zobacz więcej
Bez sankcji na ropę i gaz

Jednak nawet gdyby wszystkie marki świata solidarnie zbojkotowałyby Rosję, niewiele to zmieni. Putin czerpie siłę z funduszy płynących bezpośrednio z surowców.

Budżet Federacji Rosyjskiej jest skonstruowany wręcz kuriozalnie. Przychody podzielone są na dwie podgrupy: „Przychody z ropy i gazu” oraz „Przychody niezwiązane z ropą naftową i gazem” (to oficjalny dokument ściągnięty ze stron Ministerstwa Finansów Rosji!).

Jeszcze w 2014 r. surowce stanowiły połowę wpływów całego budżetu Rosji. I mimo, że przez lata struktura się nieco zmieniała, to nawet w ubiegłym roku co trzeci rubel był ze sprzedaży właśnie ropy i gazu.

– To ciągle prymitywna gospodarka, która oparta jest na nieprzetworzonych surowcach. Całe państwo funkcjonuje tylko dzięki ich eksploatacji. Jeśli cena na światowych rynkach jest wysoka, to Rosja również osiąga kolosalne nadwyżki, jeśli ropa szoruje po dnie, to i budżet Rosji ma się gorzej. Tam nawet nie widać chęci zmiany tej gospodarki – uważa prof. Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Dlatego wszystkie dotychczasowe sankcje może i uprzykrzą życie zwykłym Rosjanom, ale raczej nie mają kluczowego znaczenia dla szybkiego zakończenia konfliktu zbrojnego. Tylko realne pozbawienie Rosji codziennych wpływów z ropy i gazu może to spowodować.

Zdecydowały się na to Stany Zjednoczone, ale nie dla dobra Ukrainy, tylko znowu ze względu na wizerunek. Import ropy z Moskwy do USA nie wynosił nawet 5 procent amerykańskiego zapotrzebowania. W praktyce więc ani Rosja na tym nie straciła, ani USA nie zyskały.


Co innego, gdyby zdecydowała się na to Unia Europejska. Zyski ze sprzedaży tylko ropy naftowej do państw UE to ok. 10 proc. centralnego budżetu Federacji Rosyjskiej.

Jednak na to się nie zanosi, bo ani Niemcy, ani Włosi nie chcą zrezygnować z tanich rosyjskich surowców i stawiają twarde weto. Deutsche Welle poinformowało ostatnio, że za szybkim embargiem są „tylko Polska i trzy kraje bałtyckie”.

Skalę dofinansowywania Moskwy obrazują dane Eurostatu, które parę dni temu podała Polska Agencja Prasowa: tylko w pierwszej połowie 2021 r. kraje UE kupiły od Rosji 63,7 mln ton ropy o wartości 24,7 mld euro – to 25 proc. unijnego importu tego surowca. Do tego dochodzi sprowadzenie LNG za 1,9 mld euro oraz gazu ziemnego za 15 mld euro. A także węgiel za 2,1 mld euro. Półroczna wartość importu surowców to zatem w sumie 43,7 mld euro, ergo roczna – około 90 miliardów.

A to oznacza, że codziennie (!) Unia Europejska będzie przelewać na rosyjskie konta jakieś 250 milionów euro. W dwa dni – 500 mln, czyli dokładnie tyle, za ile obiecała Ukrainie kupić uzbrojenie na całą wojnę. Jeśli te wydatki UE podwoi, jak zapowiada, to nadal są to kwoty równe zaledwie kilkudniowym przelewom do Moskwy. Warto też podkreślić słowa „obiecała” i „zapowiada”. Bo gdy owo uzbrojenie już zamówi, to czy ukraińska państwowość jeszcze będzie istniała?

– Karol Wasilewski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy



Do tematu agresji Rosji na Ukrainę będą w najbliższym tygodniu nawiązywać następujące programy:
- 12 marca o godz. 18.20 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Czy Ukraina jest ofiarą rasizmu?”;
- 13 marca o godz. 11.10 w TVP Kultura „Trzeci Punkt Widzenia” – zagadnienia: przebieg działań wojennych w Ukrainie, sankcje nałożone na Rosję, pomoc Polaków dla Ukraińców;
- 14 i 16 marca o godz. 18.30 w TVP Kultura „Informacje Kulturalne”;
- 15 marca o godz. 18.30 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Artyści Putina. Władza i sztuka”;
- 17 marca o godz. 18.30 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Czy Rosja jest państwem faszystowskim?”.
Zdjęcie główne: Tłumy odwiedzały lokale McDonald's w Rosji przed jego zamknięciem na skutek sankcji za napaść na Ukrainę, 9 marca 2022 roku w Moskwie. Sieć jednak nie zrywa współpracy, oświadczyła, że „tymczasowo” zamknie swoje placówki Foto Konstantin Zavrazhin/Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.