Bez sankcji na ropę i gaz
Jednak nawet gdyby wszystkie marki świata solidarnie zbojkotowałyby Rosję, niewiele to zmieni. Putin czerpie siłę z funduszy płynących bezpośrednio z surowców.
Budżet Federacji Rosyjskiej jest skonstruowany wręcz kuriozalnie. Przychody podzielone są na dwie podgrupy: „Przychody z ropy i gazu” oraz „Przychody niezwiązane z ropą naftową i gazem” (to oficjalny dokument ściągnięty ze stron Ministerstwa Finansów Rosji!).
Jeszcze w 2014 r. surowce stanowiły połowę wpływów całego budżetu Rosji. I mimo, że przez lata struktura się nieco zmieniała, to nawet w ubiegłym roku co trzeci rubel był ze sprzedaży właśnie ropy i gazu.
– To ciągle prymitywna gospodarka, która oparta jest na nieprzetworzonych surowcach. Całe państwo funkcjonuje tylko dzięki ich eksploatacji. Jeśli cena na światowych rynkach jest wysoka, to Rosja również osiąga kolosalne nadwyżki, jeśli ropa szoruje po dnie, to i budżet Rosji ma się gorzej. Tam nawet nie widać chęci zmiany tej gospodarki – uważa prof. Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Dlatego wszystkie dotychczasowe sankcje może i uprzykrzą życie zwykłym Rosjanom, ale raczej nie mają kluczowego znaczenia dla szybkiego zakończenia konfliktu zbrojnego. Tylko realne pozbawienie Rosji codziennych wpływów z ropy i gazu może to spowodować.
Zdecydowały się na to Stany Zjednoczone, ale nie dla dobra Ukrainy, tylko znowu ze względu na wizerunek. Import ropy z Moskwy do USA nie wynosił nawet 5 procent amerykańskiego zapotrzebowania. W praktyce więc ani Rosja na tym nie straciła, ani USA nie zyskały.
Co innego, gdyby zdecydowała się na to Unia Europejska. Zyski ze sprzedaży tylko ropy naftowej do państw UE to ok. 10 proc. centralnego budżetu Federacji Rosyjskiej.
Jednak na to się nie zanosi, bo ani Niemcy, ani Włosi nie chcą zrezygnować z tanich rosyjskich surowców i stawiają twarde weto. Deutsche Welle poinformowało ostatnio, że za szybkim embargiem są „tylko Polska i trzy kraje bałtyckie”.
Skalę dofinansowywania Moskwy obrazują dane Eurostatu, które parę dni temu podała Polska Agencja Prasowa: tylko w pierwszej połowie 2021 r. kraje UE kupiły od Rosji 63,7 mln ton ropy o wartości 24,7 mld euro – to 25 proc. unijnego importu tego surowca. Do tego dochodzi sprowadzenie LNG za 1,9 mld euro oraz gazu ziemnego za 15 mld euro. A także węgiel za 2,1 mld euro. Półroczna wartość importu surowców to zatem w sumie 43,7 mld euro, ergo roczna – około 90 miliardów.
A to oznacza, że codziennie (!) Unia Europejska będzie przelewać na rosyjskie konta jakieś 250 milionów euro. W dwa dni – 500 mln, czyli dokładnie tyle, za ile obiecała Ukrainie kupić uzbrojenie na całą wojnę. Jeśli te wydatki UE podwoi, jak zapowiada, to nadal są to kwoty równe zaledwie kilkudniowym przelewom do Moskwy. Warto też podkreślić słowa „obiecała” i „zapowiada”. Bo gdy owo uzbrojenie już zamówi, to czy ukraińska państwowość jeszcze będzie istniała?
– Karol Wasilewski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Do tematu agresji Rosji na Ukrainę będą w najbliższym tygodniu nawiązywać następujące programy:
- 12 marca o godz. 18.20 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Czy Ukraina jest ofiarą rasizmu?”;
- 13 marca o godz. 11.10 w TVP Kultura „Trzeci Punkt Widzenia” – zagadnienia: przebieg działań wojennych w Ukrainie, sankcje nałożone na Rosję, pomoc Polaków dla Ukraińców;
- 14 i 16 marca o godz. 18.30 w TVP Kultura „Informacje Kulturalne”;
- 15 marca o godz. 18.30 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Artyści Putina. Władza i sztuka”;
- 17 marca o godz. 18.30 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Czy Rosja jest państwem faszystowskim?”.