Cywilizacja

Gwiezdne i zimne wojny z Rosją w nauce. Stacje w kosmosie i badania w Arktyce są zagrożone

Rosja testowała rakiety antysatelitarne, które zagrażają każdemu użytkownikowi przestrzeni kosmicznej – nawet przekaźnikom telewizyjnym i systemowi pozycjonowania GPS. Globalna finansjera za pomocą GPS rejestruje transakcje, więc mogą zostać sparaliżowane. Ale też GPS jest wykorzystywany przez siły zbrojne do ataku na infrastrukturę cywilną, taką jak szkoły i szpitale. „Wojna w kosmosie” miałaby niewyobrażalnie katastrofalne skutki.

Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nie ma jeszcze gwiezdnych wojen, ale… 19 lutego, pięć dni przed atakiem armii rosyjskiej na Ukrainę, z Wallops Flight Facility w amerykańskiej Wirginii wystartowała w kierunku ISS rakieta Antares z kapsułą ładunkową Cygnus. Aby dostarczyć tam zaopatrzenie niezbędne do życia i pracy astronautom amerykańskim, rosyjskim i niemieckim. Rakieta jest częściowo zbudowana na Ukrainie, częściowo w USA, a napędzana silnikami wyprodukowanymi w Rosji. Kapsułę cargo Cygnus tworzą komponenty pochodzących z całej Europy. Projekt jest oczywiście międzynarodowy.

Drugiego dnia rosyjskiej inwazji udostępnialiśmy sobie nawzajem filmik, na którym rosyjski okręt prosi gruzińską jednostkę o pomoc w dotankowaniu paliwa, a Gruzini odpowiadają: „Użyjcie wioseł”. Cóż, odpowiedź tę, ale wobec NASA powtórzył niedługo później szef rosyjskiej agencji kosmicznej Roscosmos Dmitry Rogozin. ISS grozi „chwycenie za wiosła”, gdyż 420-tonowa stacja kosmiczna jest utrzymywana w przestrzeni nad Europą, Chinami, Indiami czy USA przez rosyjskie systemy napędowe!

Jak uratować ludzkość i zarobić miliardy. Kosmiczny projekt Elona Muska w Polsce?

Południowoafrykański przedsiębiorca szuka nowych wyzwań.

zobacz więcej
Czy to był blef czy nie, nie zadziałał. Elon Musk – miliarder i promotor innowacji od internetu przez motoryzację i robotykę po loty kosmiczne – dał Rogozinowi do zrozumienia, że sam „ogarnie temat” i żadne ISS nigdzie nie spadnie, więc żeby się Roscosmos tak nie nadymał. A gdy Rosjanie zakłócili działanie satelitów niezbędnych do tego, by na Ukrainie prawidłowo działał internet, SpaceX Muska szybko dostarczył tam terminale Starlink.

Impas w cieniu rakiet antysatelitarnych

Choć Roscosmos nadal współpracuje ze swoimi odpowiednikami przy ISS, słowa Rogozina jednak wiszą w powietrzu. Uświadommy sobie, że Rosja produkuje te silniki rakietowe, bo robi to bardzo dobrze – nie jest w tym międzynarodowym projekcie z łaski. A technologie to nie tylko pieniądze. To także know-how i ludzie, którzy wbrew obiegowej opinii bywają niezastąpieni.

To nie jest zatem całkiem bez znaczenia, że Roscosmos zawiesił wszelką współpracę kosmiczną z europejskimi partnerami. Planowana wraz z NASA misja Venera-D zakończyła się jeszcze przed rozpoczęciem poważnych prac nad nią, zaś wspólna misja Roscomos-Europejska Agencja Kosmiczna ExoMars została odłożona na czas nieokreślony. Planowany start satelitów OneWeb – które wymagają rosyjskiej rakiety Sojuz – również wydaje się być zagrożony. Rosja zażądała od rządu Wielkiej Brytanii gwarancji, że satelity nie będą wykorzystywane do celów wojskowych oraz sprzedaży udziałów w spółce. OneWeb odrzucił te warunki – mamy impas.

Wszystko to zaś ma miejsce zaledwie kilka miesięcy po tym, jak Rosja przeprowadziła test rakiet antysatelitarnych, które zagrażały każdemu użytkownikowi przestrzeni kosmicznej. Podobnie Chiny testowały w kosmosie lasery antysatelitarne i pociski naddźwiękowe.

„Wojna w kosmosie” miałaby niewyobrażalnie katastrofalne skutki dla wszystkich. I wcale nie trzeba, żeby tam ktoś strzelał z jakiś laserów czy innych „świetlistych mieczy”, jak w filmach Georga Lucasa. Wystarczy, żeby system pozycjonowania satelitarnego (GPS) był wykorzystany przez siły zbrojne w ataku na infrastrukturę cywilną, taką jak wieże komunikacyjne, elektrownie, a nawet szkoły i szpitale – co, jak widać na Ukrainie, miało teraz miejsce.
Astronauci USA i ZSRR uścisnęli sobie ręce w kosmosie po połączeniu statków Apollo i Sojuz w lipcu 1975 roku. Na zdjęciu nasiona drzew zabrane przez załogę projektu testowego Apollo Soyuz. Fot. Universal History Archive/Universal Images Group via Getty Images
Oczywiście obrazy z kosmicznych teledetekcji mogą dostarczać danych w czasie rzeczywistym, aby wspomóc działania humanitarne. Zgromadzone informacje mogą być wykorzystywane do radzenia sobie z dezinformacją, monitorowania wpływu konfliktu zbrojnego na środowisko naturalne oraz obserwacji działań wojskowych z dużym wyprzedzeniem przed konfliktem. Szybciej jednak są używane do lokalizowania telefonów komórkowych i wysyłania na tamten świat wroga. Dopóki są nim rosyjscy generałowie, nie panikujemy. A jeśli taki sam los zacznie spotykać reporterów wojennych czy ludzi niosących pomoc humanitarną? Gdy paraliżowi ulegnie globalny system finansowy, który między innymi wykorzystuje GPS do rejestrowania i oznaczania transakcji?

Pamiętajmy, że nawet w szczytowym momencie zimnej wojny USA i ZSRR zgodziły się na traktat z 1963 r., który zakazuje testowania broni jądrowej w przestrzeni kosmicznej. A także traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 r. Astronauci z obu stron uścisnęli sobie ręce w kosmosie po połączeniu statków Apollo i Sojuz w lipcu 1975 roku. Aczkolwiek umówmy się także, że Władimir Putin nie jest mentalnie ani Nikitą Chruszczowem, ani Leonidem Breżniewem. Wtedy wojna była zimna, a nie gorąca – żadne bomby nie spadały w Europie na szpitale położnicze. Międzynarodowa misja ISS trwa zatem nadal z udziałem Rosji.

Wielki Zderzacz Hadronów zawiesza status Rosji

Od bez mała 70 lat pod Genewą znajduje się europejskie laboratorium fizyki cząstek elementarnych CERN, gdzie od 2008 roku działa Wielki Zderzacz Hadronów, a eksperymentalnie odkrywana jest podstawowa struktura materii, za co CERN dostał już trzy Noble. Pierwszym dyrektorem CERN był Felix Bloch, który w swym życiu współpracował najpierw z Wernerem Heisenbergiem, czyli niemieckim programem jądrowym, a gdy z powodu prześladowań rasowych opuścił Niemcy (jego rodzice byli Żydami) – uczestniczył w Projekcie Manhattan, tworzącym amerykańską bombę atomową. Zatem także ze względów historycznych laboratorium CERN od początku miało na celu „naukę dla pokoju” w powojennej Europie. I nawet w czasie zimnej wojny służyło za może wąski, ale solidny most kulturowy między Wschodem a Zachodem. To się zmieniło po rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Uczeni ukraińscy: W przypadku okupacji, nie będziemy pracować dla wroga

Ta wojna zmieni Rosję w pariasa – mówi słynny bioinformatyk Mikhail Gelfand.

zobacz więcej
Ukraińscy fizycy – ci przebywający w CERN, jak i w swojej ojczyźnie – wezwali do usunięcia z laboratorium Rosji, a więc także rosyjskich fizyków i inżynierów. Sprawa jest jednak skomplikowana. CERN nie wydalił Rosjan, gdy Związek Radziecki najechał Czechosłowację w 1968 roku czy Afganistan w 1979. Czy jest tak, jak twierdzą przedstawiciele ukraińskiej nauki, że utrzymywanie powiązań z Rosją, nawet na poziomie naukowym, „da tym gangsterom (z Kremla) szansę na dalsze manipulowanie i terroryzowanie naszego kraju i całej Europy”?

Opublikowany kilka dni temu wspólny list niemal 200 rektorów rosyjskich szkół wyższych – jakże inny w tonie od wcześniejszego protestu otwartego uczonych sprzeciwiających się agresji na Ukrainę, zainicjowanego przez światowej sławy bioinformatyka Michaiła Gelfanda z moskiewskiego Instytutu Nauki i Technologii Skołkowo, czyli Skoltechu – zdaje się upewniać świat, że te sankcje na naukę rosyjską są po prostu niezbędne. Bo jej przedstawiciele nie tylko popierają, ale wręcz gloryfikują rosyjski imperializm i popierają tę wojnę, choć wojną jej nie nazywają [1].

Wydalenie czy zerwanie współpracy z rosyjskimi naukowcami z CERN jest trudne do wykonania. Pracuje tam ponad 1000 Rosjan. To około 8 proc. wszystkich współpracujących w CERN. Ich nagłe odejście może uniemożliwić funkcjonowanie laboratorium. Sprawę komplikuje fakt, że Ukraina jest członkiem stowarzyszonym CERN-u, co oznacza, że chociaż nie zasiada w radzie, to opłaca składki. Rosja ma zaś status obserwatora, który nie płaci składek. Przyczynia się jednak znacząco do konkretnych eksperymentów — podobnie jak np. Stany Zjednoczone.

Na sesji nadzwyczajnej 8 marca Rada CERN podjęła uchwałę w tej sprawie. Możemy w niej przeczytać: „23 państwa członkowskie CERN w najostrzejszych słowach potępiają militarną inwazję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę i wyrażają ubolewanie z powodu utraty życia i skutków humanitarnych, jak również zaangażowania Białorusi w to bezprawne użycie siły przeciwko Ukrainie. […] Rada postanowiła, że: 1) CERN będzie promował inicjatywy wspierające ukraińskich współpracowników i ukraińską działalność naukową w dziedzinie fizyki wysokich energii; 2) status obserwatora Federacji Rosyjskiej zostaje zawieszony do odwołania; 3) CERN nie będzie angażować się w nową współpracę z Federacją Rosyjską i jej instytucjami do odwołania. […] Rada CERN wyraża również swoje poparcie dla wielu członków rosyjskiej społeczności naukowej CERN, którzy odrzucają tę inwazję”.
Europejski Ośrodek Badań Jądrowych CERN, gdzie działa 27-kilometrowy Wielki Zderzacz Hadronów (na zdjęciu) – największa na świecie maszyna i akcelerator cząsteczek – leży w pobliżu Genewy na terenie Francji i Szwajcarii. CERN miał na celu „naukę dla pokoju” w powojennej Europie i w czasie zimnej wojny łączył Wschód z Zachodem. To się zmieniło po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Fot. Ronald Patrick/Getty Images
Kropką nad i tej historii niech będzie fakt, że CERN jest kolebką sieci WWW. W 1989 roku Tim Berners-Lee, pracując nad usprawnieniem wymiany informacji pomiędzy badaczami tego laboratorium, stworzył język HTML oraz protokół HTTP. A jak słyszymy, od 11 marca Putin zamyka Rosjanom dostęp do Internetu w przestrzeni poza Rosją. Oto krok, który cofa Rosję do lat 80. XX w.

Arktyczny „biegun pokoju” mówi „nie”

Nauka jest dziś globalna, jak widać, i ciężko się w niej wprowadza sankcje czy izolacje – tak w wymiarze badania obiektów nieskończenie wielkich, jak kosmos, i nieskończenie małych, jak cząstki elementarne. Rzecz jest trudna także w świecie naukowych rozwiązań dla tzw. problemów palących, czyli np. globalnych zmian klimatycznych. Jednym z największych obszarów badań w tej dziedzinie jest Arktyka. Tamże zaś większość stacji i grup badawczych też jest międzynarodowa.

Rosjanie grają w tych badaniach rolę istotną. Choćby dlatego, że mają pod kontrolą największy obszar tundrowy oraz wiecznej zmarzliny na świecie. Rosja ma też – i jest w tym spory aspekt militarny – ambicje sprawowania pełnej kontroli nad Morzem Arktycznym, co rzecz jasna niepokoi wspólnotę międzynarodową od co najmniej dekady.

Globalne konsorcjum naukowców zajmujących się wieczną zmarzliną było gotowe do rozpoczęcia wieloletnich badań w całej Arktyce, które miały dostarczyć kluczowe dane na temat ocieplania się regionu – o czym pisałam przy okazji opowieści o
Parku plejstoceńskim, czyli „ożywieniu mamutów”. Jednak agresja z 24 lutego 2022 natychmiast położyła kres wszelkiej współpracy naukowej z rosyjskimi badaczami na tym polu. Klimatolodzy zgadzają się, że sankcje są konieczne, ubolewają jednak nad utraconą szansą na ważne badania w regionie – Rosja stanowi połowę masy lądowej Arktyki.

Pożegnanie z polarnym lodem. Odnawialne źródła energii nie rozwiążą problemów z klimatem

We wrześniu 2021 nie będzie pokrywy lodowej na Oceanie Arktycznym, pierwszy raz w dziejach ludzkości.

zobacz więcej
Arktyka zaś, po amazońskich lasach deszczowych, jest drugim co do wielkości pochłaniaczem dwutlenku węgla na świecie (zamyka w wiecznej zmarzlinie dwa razy więcej węgla organicznego, niż globalna atmosfera zawiera go w postaci dwutlenku). Z wiecznej zmarzliny, gdy rozmarza, uwalniają się też gigantyczne porcje metanu, co należy monitorować, bo region ociepla się cztery razy szybciej od reszty planety. Co nakręca prawdopodobnie spiralę globalnego ocieplenia. Nauka jednak nie ma danych, by ustalić podobnie dokładnie, jak w przypadku oceanu światowego, gdzie leży punkt krytyczny, od którego nie ma już odwrotu w procesie rozmarzania Arktycznej zmarzliny. Ergo – nie ma modelu pozwalającego na precyzyjne przewidywania.

Trzeba wspomnieć, że do wymyślonej w 1987 przez prezydenta Związku Radzieckiego Michaiła Gorbaczowa Rady Arktycznej należą: Rosja, Kanada, USA, Dania (bo do niej należy Grenlandia), Islandia, Szwecja, Finlandia, Norwegia. Eksperci obawiają się, że erozja współpracy politycznej między tymi krajami arktycznymi spowodowana agresją na Ukrainie może skutkować tym, że szkodliwe dla środowiska działania Rosji w owym podbiegunowym regionie pozostaną niekontrolowane. Co jeszcze pogorszy skutki zmian klimatycznych.

Jednak sytuacja na Ukrainie może mieć reperkusje w Arktyce, które wykraczają poza badania wiecznej zmarzliny. Klimatolodzy przewidują, że w Arktyce już w 2035 roku mogą nastąpić lata bez lodu, otwierając region na zwiększoną żeglugę, wydobycie zasobów, rybołówstwo i awanturnictwo wojskowe. W zeszłym tygodniu wspomniane wyżej kraje, poza Rosją oczywiście, potępiły Moskwę za jej atak na Ukrainie i ogłosiły, że zawieszają swój udział w Radzie Arktycznej. A tak się nieszczęśliwie składa, że „krzesło prezesa” do lata 2023 roku jest obsadzone właśnie przez Rosję – dopiero w przyszłym roku przejmie je Norwegia i wtedy być może Rada powróci do działalności.

Jakże to kontrastuje z zamierzonym przez Gorbaczowa przekształceniem Arktyki w „biegun pokoju”, wolny od napięć geopolitycznych. Region jest kluczowy dla trwania naszej planety w jej obecnym kształcie, choć wydaje się niemal niezamieszkaną lodową pustynią. Współpracy Arktycznej Rady nie sparaliżowała wcześniejsza Aneksja Krymu z 2014 roku, ale obecne bombardowania szpitali i sierocińców nie dały przejść nad sobą do porządku dziennego.

Prowincjonalizacja „rosyjskiej Doliny Krzemowej”
Wspomniany Michaił Gelfand powiedział w niedawnej rozmowie dla magazynu „Science”, pochylając się z rozpaczą nad rosyjską nauką, że jej badacze „zostaną pariasami”. Obawiam się, że ów proces zaczyna się właśnie od jego uczelni – Skoltechu, gdyż Massachusetts Institute of Technology (MIT) 25 lutego rozwiązał w trybie natychmiastowym partnerstwo z owym międzynarodowym instytutem pod Moskwą, który MIT sfinansował w dużej mierze dziesięć lat wcześniej. Teraz nastąpi nieunikniona prowincjonalizacja i utrata prestiżu owej „rosyjskiej Doliny Krzemowej”.


Kilka dni później Komisja Europejska zawiesiła udział Rosji w swoim flagowym programie badawczym „Horyzont Europa”, a krajowe rady badawcze kilku krajów europejskich, w tym Francji, Niemiec, Włoch i Holandii, zamroziły współpracę z Rosją.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polski zaapelowało, aby zerwać wszystkie kontakty instytucjonalne z Rosją – a to oznacza również kontakty z jej instytucjami naukowymi. I polskie instytucje się tego trzymają. Światowe, w tym polskie towarzystwa naukowe, wnioskują o odwołanie międzynarodowych konferencji planowanych na terenie Rosji w latach 2022 i 2023.

„Zostaniemy pariasami”… Obawiam się, że rosyjska nauka tego upadku nie uniknie. Podbój kosmosu, podobnie jak prace nad energią termojądrową czy badania eksperymentalne z zakresu fizyki cząstek elementarnych, a także klimatologii i ekologii są międzynarodowe ze swej natury. Żaden bowiem kraj na świecie nie posiada i nie jest w stanie posiadać i finansować całkowicie niezbędnej do takich projektów infrastruktury. Póki co nie posiada też na własność oceanu światowego ani Antarktyki, choć próby jej zawłaszczenia przez Moskwę były podejmowane. Jej agresja całkowicie zmieniał jednak sytuację.

„Wzywamy światową społeczność naukową do natychmiastowego powstrzymania rozlewu krwi i barbarzyńskiego zniszczenia cywilizowanego kraju europejskiego. Nie zostawiaj nas samych w obliczu brutalnego agresora” – mówi Anatolij Zagorodny, prezes Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. Zachodnie instytucje naukowe muszą zająć stanowisko. To kwestia moralna, a milczenie nie wchodzi w grę. Inwazja na Ukrainę wywołała więc fale uderzeniowe na całym świecie — a nawet w przestrzeni kosmicznej.

– Magdalena Kawalec-Segond

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Amerykańsko-rosyjska załoga promu kosmicznego Mission STS-63, m.in. od lewej astronauci NASA Janice E Voss, Bernard A Harris – pierwszy Afroamerykanin, który chodził w kosmosie i Eileen M. Collins – pierwsza kobieta pilotująca prom kosmiczny. Johnson Space Center w Houston w Teksasie, listopad 1994. Głównym ładunkiem dla misji był SPACEHAB-3, dokowała do rosyjskiej stacji kosmicznej Mir. Fot. Space Frontiers/Archive Photos/Hulton Archive/Getty Images
Przypisy:

[1] W liście tym, czytamy: „Na naszych oczach rozgrywają się wydarzenia, które ekscytują każdego obywatela Rosji. Jest to decyzja Rosji o ostatecznym zakończeniu ośmioletniej konfrontacji między Ukrainą a Donbasem, doprowadzeniu do demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy, a tym samym uchronieniu się przed narastającymi zagrożeniami militarnymi.

My, Korpus Rektorski Federacji Rosyjskiej, od wielu dziesięcioleci rozwijamy i umacniamy rosyjsko-ukraińskie więzi naukowe i edukacyjne, traktując się nawzajem z troską. Nasze wspólne badania wniosły ogromny wkład w światową naukę, więc długoletnia tragedia w Donbasie rozbrzmiewa szczególnym bólem i goryczą w naszych sercach. W tych dniach bardzo ważne jest wsparcie naszego kraju, naszej armii, która broni naszego bezpieczeństwa, wsparcia naszego prezydenta, który być może podjął najtrudniejszą, ciężko wywalczoną, ale niezbędną decyzję w swoim życiu. Ważne jest, aby nie zapominać o naszym głównym obowiązku - prowadzić ciągły proces wychowawczy, zaszczepiać w młodych patriotyzm, chęć pomocy Ojczyźnie. Uniwersytety zawsze były kręgosłupem państwa. Naszym priorytetowym celem jest służba Rosji i rozwój jej potencjału intelektualnego. Teraz bardziej niż kiedykolwiek musimy wykazać się pewnością i odpornością w obliczu ataków gospodarczych i informacyjnych, skutecznie skupiając się wokół naszego Prezydenta, naszym przykładem wzmacniając optymistycznego ducha i wiarę w moc rozumu wśród młodych ludzi, zaszczepiając nadzieję na wczesny pokój .

Razem jesteśmy wielką siłą!”.
wróć

Źródła:

https://theconversation.com/russias-invasion-of-ukraine-threatens-space-cooperation-business-and-security-178397

https://www.science.org/content/article/ukrainian-physicists-call-russia-s-ouster-cern

https://home.cern/news/news/cern/cern-council-responds-russian-invasion-ukraine

https://time.com/6156189/russia-ukraine-conflict-risks-arctic-climate/

https://www.science.org/content/article/western-nations-cut-ties-russian-science-even-some-projects-try-remain-neutral
Zdjęcie główne: Progress MS-19 to ostatni statek kosmiczny, który zadokował na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Rakieta Sojuz 2.1a przewożąca statek wystartowała z kosmodromu Bajkonur 15 lutego 2022 roku. Progress MS-19 dostarczył na ISS 1600 kg suchego ładunku. Fot. Biuro Prasowe Roscosmos/Russia Emergencies Ministry/TASS via Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.