Peacemaker w jarmułce? Jak nie wejść w konflikt z Moskwą i pomóc ukraińskim Żydom. Dylematy Jerozolimy
piątek,
18 marca 2022
Wojna Rosji z Ukrainą postawiła Izrael w bardzo niezręcznej sytuacji. Państwo żydowskie musi brać pod uwagę współpracę z Rosjanami w Syrii, kwestię Iranu i licznych rosyjskich oligarchów, którym dało obywatelstwo. Z drugiej strony jest przynależność do świata zachodniego, sojusz z USA i dobre relacje z ukraińskim prezydentem żydowskiego pochodzenia.
Izrael ma ambicję mediowania między Ukrainą a Rosją, m.in. dlatego nie przyłączył się do sankcji nałożonych na Rosję przez Unię Europejską, USA, Wielką Brytanię i szereg innych państw na świecie. Rząd izraelski odmówił przyłączenia się do 81 innych państw podpisujących rezolucję ONZ przeciwko inwazji rosyjskiej. Wielokrotnie odrzucał też prośby o pomoc wojskową kierowane przez Włodimira Zełenskiego. A jednocześnie wysyła znaczną pomoc humanitarną i potępił rosyjską inwazję na forum Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych.
W niedzielę 20 marca Zełenski wygłosić ma – oczywiście online – przemówienie do członków Knesetu. Gdy tylko izraelskie media o tym poinformowały, ambasador Rosji w Izraelu Anatolij Wiktorow poprosił o spotkanie z przewodniczącym parlamentu, Mickeyem Levym. Dla Moskwy bardzo ważne jest, aby Izrael utrzymywał dotychczasową linię: nawet jeśli potępia inwazję na Ukrainę, to nie przyłącza się do sankcji. Ani wobec Rosji, ani wobec rosyjskich oligarchów, z których wielu ma izraelskie paszporty – co potwierdził 15 marca „Times of Israel” powołując się na wysokich rangą urzędników Izraela.
Państwo żydowskie nie chce nakładać sankcji na Rosję, bo nie chce konfrontacji z Rosją. Moskwa jest zbyt ważna dla Izraela w najważniejszych dla niego kwestiach bezpieczeństwa: w Syrii i w sprawie Iranu. Jerozolima chce utrzymać nienaruszone kanały współpracy z Rosją, bo umożliwiają one choćby w miarę bezpieczne naloty na cele w Syrii. – Sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że setki tysięcy Żydów mieszkają w strefie walk, a także w Rosji i na Białorusi. Dlatego musimy zachowywać się odpowiedzialnie i podejmować wyważone kroki – tak uzasadniają dotychczasową politykę Izraela ludzie z otoczenia premiera Naftalego Bennetta.
Zły i dobry policjant
Analizując te kilka tygodni wojny i postawę Izraela wobec niej, trudno oprzeć się wrażeniu, że izraelski rząd postanowił grać, w pewnym sensie, w złego i dobrego policjanta. Szef MSZ Yair Lapid zdecydowanie potępia Rosję i pełni rolę głównego izraelskiego krytyka inwazji na Ukrainę. Natomiast premier Bennett często kontaktuje się z Kremlem i jako pierwszy i jedyny dotąd szef zachodniego (w sensie politycznym) rządu po wybuchu wojny 5 marca poleciał do Moskwy na spotkanie z Władimirem Putinem.
Strony nie podały oficjalnie żadnych szczegółów trzygodzinnego spotkania. Jednak nieoficjalnie wiadomo, że obaj przywódcy rozmawiali nie tylko o wojnie ukraińskiej, ale także o toczących się rozmowach między światowymi mocarstwami i Rosją a Iranem na temat przywrócenia porozumienia nuklearnego z 2015 roku. Po wizycie w Moskwie Bennett udał się do Berlina, gdzie spotkał się z Olafem Scholzem.
Tu warto przypomnieć sekwencję wydarzeń, które poprzedziły spotkanie Lapida z Putinem. Chwilę wcześniej, 3 marca, kanclerz Niemiec Olaf Scholz złożył błyskawiczną wizytę w Izraelu i jego spotkanie z premierem Bennettem zaowocowało – jak twierdzą współpracownicy premiera Lapida – pomysłem mediacji. „Po przeanalizowaniu sytuacji panowie doszli do wniosku, że spośród wszystkich przywódców na świecie Bennett ma najlepszy dostęp do obu stron” – pisze portal Al-Monitor. Po spotkaniu z Scholzem Bennett zwołał szybko naradę ze swoimi najbliższymi współpracownikami, w tym z doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Eyalem Hulatą, byłym wysokim urzędnikiem Mossadu, oraz wpływowym doradcą ds. polityki zagranicznej Shimritem Meirem. Ten wąski zespół postanowił spróbować „coś zrobić”. Dwa dni później premier Izraela poleciał do Moskwy.
Nie wszyscy w otoczeniu premiera byli zachwyceni tym pomysłem. Jego prawicowi współpracownicy, którzy towarzyszyli mu przez lata politycznej kariery, uważają, że oficjalne zaangażowanie Bennetta w europejski konflikt jest niepotrzebne i ryzykowne. Na razie przewagę mają jednak jego doradcy tacy jak Hulata i Meir, którzy twierdzą, że mediacyjne działania Bennetta, nawet jeśli jeszcze nie dają efektu, to też nie szkodzą. Przekonali Bennetta, że aktywność mediacyjna w wojnie Rosji z Ukrainą zwiększy jego rozpoznawalność i pomoże wyjść z cienia poprzednika, Benjamina Netanjahu, słynącego z aktywności międzynarodowej.
Telefoniczna dyplomacja
Póki co próby mediacji nie przyniosły efektów. Ale już 6 marca Bennett i Putin rozmawiali ponownie, tym razem przez telefon. Zwracając się do swoich ministrów tego samego dnia, podczas cotygodniowego posiedzenia gabinetu, Bennett powiedział, że Izrael ma moralny obowiązek pośredniczyć w rozmowach pokojowych między Rosją a Ukrainą, nawet jeśli prawdopodobieństwo sukcesu jest niewielkie.
Natychmiast po powrocie Bennetta do kraju z wizyt w Moskwie i Berlinie, minister spraw zagranicznych Yair Lapid udał się w nieplanowaną wcześniej podróż do Rygi, by spotkać się z sekretarzem stanu USA Anthonym Blinkenem. Miał się podzielić z nim szczegółowymi informacjami i wrażeniami z wizyty Benneta w Moskwie. Lapid powiedział po spotkaniu w stolicy Łotwy, że Izrael potępia Rosję, ale będzie nadal próbował mediować między Moskwą a Kijowem, wraz z Niemcami i Francją.
14 marca premier Bennett znów rozmawiał telefonicznie z Putinem, tym razem przez 1,5 godziny. Potem zadzwonił do Zełenskiego. Zaoferował mediację, na co otwarty jest Kijów. Dopiero następnego dnia doszło do pierwszej od wybuchu wojny rozmowy telefonicznej szefów dyplomacji Ukrainy i Izraela. Yair Lapid zapewnił kolejny raz, że Izrael nie będzie drogą do omijania sankcji nałożonych przez Rosję. Wcześniej Dmytro Kułeba nie odbierał telefonów od Lapida, bo ten po inwazji Rosji na Ukrainę najpierw zadzwonił do Siergieja Ławrowa, a dopiero potem usiłował dodzwonić się do ministra spraw zagranicznych Ukrainy.
Samochody z arabskich ambasad na dyplomatycznych numerach podjeżdżały pod lotnisko na Okęciu i ich pasażerowie filmowali akcję przez szyby.
zobacz więcej
Izrael na razie zachowuje faktyczną neutralność, choć wie, że na dłuższą metę nie da się takiej postawy utrzymać. Według współpracowników premiera Benneta wszystkie podróże i rozmowy są konsultowane z odpowiednimi stronami, w tym ze Stanami Zjednoczonymi. Bennett ma podobno bardzo szczegółowo relacjonować zachodnim przywódcom swoje wrażenia na temat Putina i jego stanowisko w sprawie wojny.
Ile kosztuje izraelski paszport?
Podczas wizyty w Bukareszcie 13 marca minister Lapid powiedział: „Podobnie jak Rumunia, Izrael potępia rosyjską inwazję na Ukrainę. Jest ona nieuzasadniona i wzywamy Rosję do zaprzestania ostrzału i ataków oraz do rozwiązania tego konfliktu przy stole negocjacyjnym. Izrael zrobi wszystko, co w jego mocy, by pomóc w osiągnięciu pokojowego rozwiązania. Pracujemy w pełnej koordynacji z naszym sojusznikiem, Stanami Zjednoczonymi, i z naszymi europejskimi partnerami, aby spróbować zakończyć tę brutalną tragedię tak szybko, jak to możliwe”. Dzień później w Bratysławie zapewnił, że choć sam Izrael sankcji nie nakłada, to nie będzie szlakiem do ominięcia sankcji nałożonych na Rosję.
Niektórzy eksperci twierdzą, że państwo żydowskie po prostu nie ma narzędzi prawnych umożliwiających nakładanie sankcji na wzór zachodnich. W przeciwieństwie do innych krajów Izrael nie wprowadził zmian w swoim ustawodawstwie po rosyjskiej aneksji Krymu w 2014 roku, które umożliwiłyby teraz szybkie nałożenie sankcji.
Jerozolima jednak zmieniła swoją politykę monetarną zgodnie ze standardami OECD, utrudniając oligarchom przenoszenie działalności bankowej do Izraela. Tyle że nie wiadomo jeszcze, czy zamierza zaostrzyć kontrolę nad takimi kontami. Rząd postanowił też podobno dyskretnie monitorować ruch prywatnych odrzutowców i jachtów należących do rosyjskich oligarchów – donoszą izraelskie media. Lapid ostrzegł też swoich kolegów ministrów 28 lutego, by nie udzielali pomocy żydowskim miliarderom z Rosji, którzy zostali dotknięci międzynarodowymi sankcjami. Cytowano jego wypowiedź w mediach: „Musicie być bardzo ostrożni, ponieważ ci ludzie mają znajomości i mogą dzwonić do was przez telefon i prosić o różne rzeczy”.
Do grona oligarchów rosyjskich, którzy współpracowali z reżimem Putina, a mają paszport Izraela, zaliczają się m.in. Roman Abramowicz, Michaił Fridman, Piotr Awen i Wiktor Wekselberg. Abramowicz przyjął izraelskie obywatelstwo w 2018 r., kiedy jego brytyjska wiza nie została odnowiona. 14 marca na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie pojawił się Roman Abramowicz. Tylko na chwilę. Wsiadł bowiem do prywatnego odrzutowca lecącego do Stambułu. Właśnie z powodu zaostrzonej polityki izraelskiej. Tamtejsze media donoszą, że zgodnie z ograniczeniami, nałożonymi przez rząd, prywatne samoloty rosyjskich miliarderów nie mogą się zatrzymać dłużej niż na 24 godziny na terenie Izraela.
Pieniądze, pieniądze
Oczywiście rosyjscy oligarchowie od lat przywozili do Izraela niemałe pieniądze. Ale nawet to nie równoważy strat gospodarczych, jakie przyniesie państwu żydowskiemu wojna. Izrael jest głęboko zaniepokojony stratami gospodarczymi, jakie może ponieść w wyniku konfliktu między dwoma ważnymi partnerami handlowymi – Rosją i Ukrainą.
Jak ważni są to partnerzy? Rzućmy okiem na dane przytaczane przez portal Al-Monitor. Według danych Ministerstwa Gospodarki i Przemysłu, izraelski eksport towarów i usług do Rosji wynosi 1 mld USD rocznie, natomiast import z Rosji – 2,5 mld USD. Większość rosyjskiego importu stanowią paliwa, minerały i kamienie szlachetne, zwłaszcza diamenty. Główne towary eksportowane z Izraela do Rosji to produkty rolne (26%), maszyny, sprzęt medyczny i optyczny (41%) oraz chemikalia. Połowa importowanej przez Izrael pszenicy pochodzi z Rosji, a kolejne 30% z Ukrainy.
Rosja dostarcza Izraelowi również znaczną część węgla wykorzystywanego do zasilania elektrowni. Izraelczycy otrzymują ten węgiel po stosunkowo niskiej cenie. Wymiana handlowa Izraela z Ukrainą jest znacznie mniejsza wynosi poniżej 800 mln USD rocznie. Około 80% tej kwoty stanowi import z Ukrainy, zwłaszcza pszenicy i innych produktów rolnych.
Ale na tym nie koniec. Całkowicie wstrzymano pracę w ukraińskich oddziałach izraelskich firm, co bezpośrednio dotknęło około 20 tys. pracowników na miejscu, głównie programistów. Firmy dokładają wszelkich starań, by pomóc swoim pracownikom na Ukrainie. W niektórych przypadkach nawet wypłacono zaliczki, aby pomóc im przetrwać trudny okres.
Na przykład w bombardowanym od początku wojny Charkowie znajduje się kilka oddziałów firm izraelskich, a także niezależni programiści, którzy pracują dla izraelskich firm za pośrednictwem centrów usług. Firmy te już wcześniej planowały całkowite zaprzestanie działalności Na Ukrainie w przypadku inwazji. Wśród nich jest zajmujące się grami komputerowymi Plarium, którego wielu z 800 programistó w mieszka w Charkowie. Podobnie firmy outsourcingowe, takie jak Aman i Cellcom, również posiadają centra rozwojowe na wschodniej Ukrainie.
Pomoc Ukrainie, pomoc diasporze
Izrael – jak wspomniano powyżej – oferuje swoją mediację, potępia agresję Rosji, ale nie robi niczego więcej, co mogłoby rozzłościć Moskwę. Minister obrony Benny Gantz odmówił wysłania na Ukrainę jakiegokolwiek sprzętu oznaczonego skrótem IDF (Sił Obronnych Izraela – czyli armii Izraela). Za to 7 marca ponoć dyskretnie poprosił urzędników o zbadanie, czy można by dostarczyć Ukraińcom uzbrojenie bezpośrednio z magazynów, zanim zostanie na nim umieszczone logo IDF. „Jerusalem Post” podaje, że Izrael rozważa przekazanie Ukrainie hełmów i kamizelek kuloodpornych, o które Kijów poprosił tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. 14 marca Kneset przyjął plan stworzenia na zachodniej Ukrainie szpitala polowego za 6,4 mln dolarów.