Krytyka, z jaką wobec świętego Jana Pawła II występował pisarz Józef Mackiewicz, może być zaskoczeniem.
zobacz więcej
W przeświadczeniu Besançona kapitalizm to nie konstrukt ideologiczny, lecz naturalny porządek, dla którego alternatywami są wyłącznie rozmaite groźne mrzonki.
Tyle że zajmując akurat takie stanowisko, historyk się pomylił. Światowy kryzys finansowy w latach 2007-2009 ujawnił słabości liberalnych rozwiązań w gospodarce. Dowiódł on, że pozbawianie państw funkcji regulacyjnych może prowadzić na manowce. W konstatacji, że taki jest stan rzeczy, i że trzeba się zastanawiać nad jego korektą, nie ma nic z myślenia utopijnego.
Następcy ikonoklastów
Nasuwa się pytanie, czy dziś – trzy dekady od krachu Związku Sowieckiego – warto wracać do książek i tekstów Besançona. Odpowiedź brzmi: tak, ponieważ poruszają one tematy, które wykraczają poza sowietologię. Tak jest choćby z zainteresowaniami historyka dotyczącymi wzajemnego oddziaływania prądów religijnych, sztuki i polityki od starożytności po współczesność.
Na przykład według Besançona, tacy XX-wieczni awangardowi malarze, jak Wassily Kandinsky czy Kazimierz Malewicz zrywając z figuratywnym przedstawianiem rzeczywistości, chcąc nie chcąc okazali się dalekimi spadkobiercami ikonoklastów (obrazoburców). Ci stanowili wpływowy w VIII i IX stuleciu w Bizancjum ruch religijny, który powołując się na Stary Testament, uznał kult ikon za bałwochwalstwo i zażądał zakazu tworzenia wizerunków.
Diagnozę Besançona w odniesieniu do bolączek cywilizacji europejskiej można streścić następująco: najbardziej przewrotne propozycje religijne, filozoficzne, polityczne, kulturowe to te, które kuszą, by w imię szczytnych idei dążyć do ulepszania natury bądź z nią walczyć (na jedno wychodzi). Tymczasem wcielenie Boga w człowieka stanowi ich zaprzeczenie. Ziemska pielgrzymka Jezusa Chrystusa nie była wznoszeniem się nad naturą, lecz przyjęciem udziału w niej, włącznie z pójściem na Golgotę. Tak więc ikony są na gruncie chrześcijaństwa (zwłaszcza zachodniego) ważnymi znakami Bożej obecności w świecie.
Podsumowując, gdy abstrakcja góruje nad konkretem – robi się niebezpiecznie. Mogą o tym choćby świadczyć sytuacje, w których dla polityków teoria staje się ważniejsza od człowieka. A jeśli mamy z nimi do czynienia w XXI wieku, to nie dotyczą one już realnego socjalizmu, bo ten jest przecież przeszłością.
Pewne zjawiska w dziejach świata się powtarzają. Stąd biorą się następcy ikonoklastów. Może się wydawać, że żaden to problem, jeśli swoim wizjom dają oni upust na płótnach. Szkopuł w tym, że kulturę, politykę, religię łączą żywe relacje. A ich skutkiem bywa ferment intelektualny owocujący zgorszonymi naturą marzycielami, którzy chcą człowieka obdarzyć rolą demiurga.
– Filip Memches
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy