Wystartował ów konkurs w 1984 roku, kolejnej edycje miały miejsce dwa lata i cztery lata później. W czasach słusznie minionych dodrukowywano złotówki, więc ich nie szczędzono na kulturę. Zarazem dla młodych artystów możliwość nagrania recitalu w telewizji (to była nagroda dla laureata, ufundowana przez Program 2 TVP) stanowiła olbrzymie wyróżnienie. W Fundacji ORFEO są dokumenty, z których wynika, że darczyńców było wielu, chociaż wysokość nagród raczej „honorowa”. Najważniejszym laurem była możliwość zadebiutowania w La Scali! Zapewnił to Janusz Pietkiewicz, szef impresariatu Poltelu, dzięki prywatnym kontaktom dwukrotnie ściągnął na konkursu krynicki dyrektora mediolańskiej sceny.
O cienkim portfelu na kulturę w latach dziewięćdziesiątych już rozmawialiśmy. Pozostała mi nagrana rozmowa Hanny Rumowskiej, która była jednym z jurorów drugiego i trzeciego Konkursu Śpiewaków Operowych im. Jana Kiepury. Wybitna śpiewaczka konstatowała: „To był cudowny czas! Ubolewam, iż mówimy, że to dawne lata. Czemu nie ma tej kontynuacji? […] Odbyły się zaledwie trzy edycje, a iluż mamy świetnych laureatów. Od kogo to zależy?” Bogusław odpowiadał wtedy: „Aby organizować konkurs z prawdziwego zdarzenia, trzeba mieć bardzo dużo pieniędzy”.
Trampoliną sukcesów Kaczyńskiego był szklany ekran?
Praca w telewizji przyniosła mu największą sławę, a rodzaje jego działalności tam ukazują jak wiele jest form popularyzacji muzyki poprzez to medium – od filmów operowej akcji, reportaż, po rolę komentatora w relacjach z Konkursów Chopinowskich. Telewizja pojawiła się w jego życiu dość późno. Miał 32 lata, kiedy otrzymał etat w Ośrodku Telewizji Polskiej w Poznaniu.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
W jakich okolicznościach trafił do TVP?
Najpierw dał się zauważyć w Telewizyjnym Ekranie Młodych. Jego kariera to nieustanne pasmo suspensów, ale nie chcę streszczać książki. Dość, że kiedy debiutował w Ośrodku TVP w Poznaniu i do Warszawy trafił pierwszy próbny program z cyklu „Operowe qui pro quo”, doradca ówczesnego prezesa Komitetu do Spraw Radia i Telewizji, osławionego Macieja Szczepańskiego, orzekł: „Program TAK, Kaczyński NIE”. Na szczęście dyrektor poznańskiego TVP Zbigniew Napierała nie uznawał powiedzenia, że „nie należy się kopać z koniem”. Pojechał do Szczepańskiego i zawalczył o Kaczyńskiego. Skutecznie.
W medium z ulicy Woronicza dawano mu rozmaite zadania?
Swoje najlepsze programy robił ze znakomicie zgraną i profesjonalną ekipą poznańskiego ośrodka TVP. I to nawet wtedy, kiedy etat przeniesiono mu do Warszawy. Z tą wypróbowaną grupą towarzyszył choćby w tournée Krzysztofa Pendereckiego po Hiszpanii. Powstał z tego bardzo ciekawy film.
Poczynania Kaczyńskiego w eterze Anna Lisiecka śledziła z bliska.
Będąc stażystką, oklejałam pudełka zawierające taśmy z jego gawędami operowymi do „Lata z radiem”. To miało miejsce ponad 35 lat temu! Choć niełatwo zaimponować młodemu, to „gwiazdor”, jak go wtedy określałam, wzbudził mój szacunek.