To cena płacona za „westernizację” modelu życia. Nie mamy gdzie nauczyć się, „kto swój, a kto wróg”.
zobacz więcej
W ramach tego badania stworzono pierwszy katalog, który opisuje w odniesieniu do pojedynczej komórki schorzenie zwane pospolitym zmiennym niedoborem odporności (CVID). W tym wrodzonym defekcie działania układu immunologicznego najbardziej widoczna jest niezdolność chorego do wytwarzania skutecznych przeciwciał. Chora osoba jest podatna na uporczywe lub powtarzające się infekcje, zwłaszcza płuc i układu pokarmowego, a diagnoza jest stawiana 6-7 lat od pierwszych objawów. Przeciwciała są produkowane przez limfocyty B, które w CVID mają defekty powodujące problemy z komunikacją międzykomórkową. Aby produkować przeciwciała, limfocyty B potrzebują stymulacji od innych komórek – układ odporności ciągle rozmawia na temat potencjalnych zagrożeń, komórki prezentują obce cząsteczki niczym pocztą pantoflową innym komórkom, a te zwrotnie wydają polecenia: „podziel się, produkuj przeciwciała!”, albo przeciwnie: „wstrzymaj konie!”.
W wypadku CVID jednak najczęściej ta niezdolność komunikacji uczestniczenia w sieci przekazywania informacji wynika ze zmian epigenetycznych. Do różnic zatem, które dzielą identyczne bliźnięta – poza mutacjami, które jednak są, wbrew powszechnemu mniemaniu – trzeba zaliczyć odmienne nieco upakowanie DNA w jądrach komórkowych. Mechanizmy prowadzące do zmian epigenetycznych są jeszcze bardziej tajemnicze niż te, które wiodą do mutacji DNA. Jedno jednak wiadomo: gdy w rozwoju komórki wędrują po zarodku, nic tak bardzo dynamicznie się nie zmienia, jak obraz ich DNA w 3D.
Około 20 proc. przypadków CVID można zatem przypisać defektowi jednego z genów związanych z chorobą – czyli jakiejś mutacji. Ale ponieważ cztery na pięć przypadków pozostają w dużej mierze niewyjaśnione, a bliźnięta jednojajowe mają między sobą w sumie niewiele genetycznych różnic
w porównaniu z resztą populacji, wszystkiego na mutacje zwalić się nie da. Oznacza to jednak, że bliźniaki, z których jeden ma objawowy CVID a drugi nie, idealnie się nadają do zadania pytania o inne przyczyny CVID – bo choć jest to choroba rzadka, to wśród takich bywa częsta: 1 przypadek na 25 tys. osób.
Badania na bliźniętach jednojajowych mają większy sens, odkąd wreszcie udało się ustalić, że istnieją miedzy nimi różnice genomiczne. Pozwalają bowiem szybciej wydobyć z gąszczu to, co istotne poza mutacjami. Zwłaszcza odkąd sekwencjonowanie całego ludzkiego genomu (projekt wreszcie się niedawno zakończył – znamy już wszystko, od pierwszej do ostatniej literki) zrobiło się tańsze, a przez to bardziej dostępne. Nadejdzie dzień, gdy powstaną leki epigenetyczne – jak widać są potrzebne. I wtedy komórki bliźniąt jednojajowych, z których jedno cierpi na schorzenie, którym drugie wydaje się nietknięte, będą cudownym materiałem do badań i testów.
A dla niedowiarków, że bliźnięta monozygotyczne nie są biologicznie identyczne niech świadczy to, że nie mają identycznych linii papilarnych – też genetycznie i nie tylko genetycznie warunkowanych. Co jest pomocne, gdy tylko jedno z bliźniąt wejdzie w kolizję z prawem, a to możliwe, bo psychicznie i pod względem osobowości to już w ogóle bywają bliźnięta jednojajowe bardzo różne.
– Magdalena Kawalec-Segond
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy