Cywilizacja

Dlaczego Finlandia rezygnuje z neutralności?

Finlandia nigdy nie oszczędzała na obronie. Kupowała najnowocześniejszy sprzęt i inwestowała w wyszkolenie. Fińska armia liczy dziś 280 tys. żołnierzy, a wraz z rezerwistami aż 900 tys.

4 kwietnia 2023 roku Finlandia staje się członkiem NATO. Z tej okazji przypominamy tekst z czerwca 2022 roku, kiedy Finlandia wraz ze Szwecją zgłosiły chęć przystąpienia do sojuszu.

Wielka szkoda, że nie ma wirujących stolików i nie można się dowiedzieć, co o NATO-wskich planach Szwecji i Finlandii sądzi marszałek Gustaf Mannerheim. Czy je aprobuje? Nie pomylimy się chyba, jeżeli powiemy, że odniósłby się do nich z uznaniem. Oba kraje nie starałyby się przecież o członkostwo w NATO, gdyby nie poczucie zagrożenia ze strony Rosji – kraju, z którym Mannerheim kilkakrotnie walczył o wolność Finlandii.

Te rozważania kryją w sobie dodatkowy smaczek. Carl Gustaf Emil Mannerheim (pierwszego imienia nigdy nie używał, trzeciego nie znosił) jest bohaterem narodowym Finlandii, w jej historii i w uczuciach Finów zajmuje takie samo miejsce jak marszałek Józef Piłsudski w Polsce. Nie był jednak rodowitym czy, jak to się obecnie mówi, etnicznym Finem. Wywodził się z mniejszości szwedzkiej, z arystokratycznej rodziny osiadłej w Finlandii w XVIII wieku, gdy pozostawała ona pod władzą Szwecji, miał tytuł barona. Fakt, że Szwecja i Finlandia na polu bezpieczeństwa działają wspólnie, marszałek z pewnością przyjąłby z satysfakcją. Podobnie jak badania, z których wynika, że społeczność szwedzka w Finlandii jest tą grupą, która przystąpienie do NATO popiera najmocniej.
Czy baron Mannerheim (1867 – 1951) byłby zadowolony ze swoich rodaków? Fot. Picture Post/Hulton Archive/Getty Images
Po raz kolejny czarno na bialym okazało się, jak skutecznie działa lęk – również na arenie międzynarodowej. Gdyby nie atak Rosji na Ukrainę, Szwedzi tkwiliby niewzruszenie w swej ponaddwustuletniej neutralności, Finowie zaś pozostawaliby w przeświadczeniu, że więzy handlowe z Rosją i dobre z nią stosunki, jakie mimo wszelkich zmian – na czele z wejściem do Unii Europejskiej – pozostały Finlandii po czasach zimnej wojny, są skuteczne tak jak dawniej. Wojna ukraińska podziałała jak kubeł zimnej wody, otrzeźwiająco, a przy tym błyskawicznie.

Decyzja bez chwili zwłoki

Doskonałą tego ilustracją jest tempo, w jakim dokonała się zmiana nastawienia i kół politycznych, i obu społeczeństw. Wejście do NATO Finowie i Szwedzi ujrzeli w nowym świetle już w dniu, w którym Rosja zaatakowała Ukrainę. To nie jest pokłosie strasznych wydarzeń w Buczy czy Mariupolu, tylko poczucia, że zagrożenie ze strony Rosji jest realne i że należy się przed nim skutecznie i jak najszybciej zabezpieczyć.

Pierwsze sugestie co do potrzeby podjęcia starań o członkostwo padły więc niemal natychmiast. – W Finlandii decyzja zapadła z chwilą, gdy rosyjskie wojska uderzyły na Ukrainę – mówił później ekspremier Alexander Stubb.

26 tys. zabitych Finów, 130 tys. Sowietów. Znacząca wojna, o której Zachód zapomniał

Osiem scen i terminów wojny zimowej, które proszą się o kamerę.

zobacz więcej
Trudno się dziwić obawom Finów. Wojny ze Związkiem Sowieckim – wojna zimowa, 1939-40, i wojna kontynuacji, 1944 rok – mimo upływu lat mocno tkwią w zbiorowej pamięci narodu. Finowie mają powody do dumy, bo ich mały, zaledwie 5-milionowy kraj podczas wojny zimowej przez blisko pół roku stawiał zaciekły opór, zadał Sowietom wielkie straty i zyskał niekłamany podziw świata (a dla tych, którzy, jak Polacy, znaleźli się pod okupacją, stanowił źródło otuchy i nadziei). Finlandia przegrała i w konsekwencji straciła aż 10 proc. swego terytorium – Karelię na południu i Pieczengę (po fińsku: Petsamo) na północy, a tym samym dostęp do Morza Barentsa. Zdołała jednak (o czym dalej) zachować sporą dozę niezależności, za cenę jednak ścisłej współpracy z ZSRS.

Może nawet większy powód do obaw daje bardzo długa fińsko-rosyjska granica: aż 1340 km. Gdy Finlandia stanie się członkiem sojuszu, długość granicy między NATO a Rosją zwiększy się ponad dwukrotnie. Obecnie to zaledwie 1233 km, na co składają się granice Rosji z Polską, Litwą, Łotwą, Estonią i Norwegią. W Finlandii pojawiły się głosy, by na granicy z Rosją wybudować mur, a że przy takiej jej długości jest to zadanie właściwie niewykonalne, pomysł sprowadzono do najbardziej newralgicznych odcinków.

Szwecja i Finlandia listy z wnioskiem o członkostwo złożyły wspólnie w połowie maja na ręce sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga. Było to zatem, można by rzec, również wydarzenie o wymiarze skandynawskim, bo Stoltenberg jest Norwegiem. Przystąpienie Szwecji i Finlandii sprawi, że w NATO znajdą się wszystkie kraje nordyckie (Norwegia, Dania i Islandia są w sojuszu od chwili jego powstania).

Kwestia przyjęcia Szwecji i Finlandii będzie omawiana na najbliższym szczycie NATO, który pod koniec czerwca odbędzie się w Madrycie, i wobec powszechnej akceptacji rozstrzygnęłaby się bez żadnych problemów, gdyby nie niespodziewany sprzeciw Turcji. Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan, ku zaskoczeniu wszystkich, zgłosił zastrzeżenia, zarzucając obu krajom wspieranie separatystów kurdyjskich. Zarówno Stoltenberg, jak amerykański sekretarz stanu Antony Blinken są jednak przekonani, że Turcję da się przekonać.

Geopolityczne rodzeństwo

Tak czy inaczej, NATO-wskie plany Szwecji i Finlandii przyjęto jako niespodziewany, wręcz zaskakujący zwrot w ich polityce. Neutralność obu, choć zrodzona w odmiennych okolicznościach i podyktowana innymi względami, wydawała się bowiem nie do podważenia. Fakt, że w 1995 roku oba przystąpiły do Unii Europejskiej, wydawał się i tak wystarczającym wyłomem.

Faktem jest jednak, że ani Szwecja, ani Finlandia nie poruszały się na tym polu po omacku, na nieznanym i nieprzygotowanym terenie. Wprost przeciwnie. W obu krajach temat przystąpienia do NATO regularnie pojawiał się w debacie publicznej. Przeprowadzane od czasu do czasu sondaże wykazywały mniej więcej stały, niewygórowany poziom akceptacji dla członkostwa – ok. 30 proc. w Szwecji, 20-25 proc. w Finlandii.

Tym bardziej uderza z jednej strony wielki skok, jaki nastąpił po 24 lutego, z drugiej zaś nieoczekiwana zamiana ról. Dziś wejście do NATO popiera ponad 60 proc. Szwedów i aż 76 proc. Finów. Co pokazuje, że o ile przez lata Szwedzi wykazywali się większą przychylnością wobec NATO, dziś ster przejęli Finowie, stając się lokomotywą w drodze do sojuszu.
W czasie spotkania prezydentów Niinistö i Putina, szef państwa rosyjskiego ostrzegał, że gdy Finlandia wejdzie do NATO, Rosja ujrzy w niej wroga. Fot. Mikhail Svetlov/Getty Images
Prezydent Finlandi Sauli Niinistö, bardzo ostatnio aktywny, wspominał w jednym z wywiadów swe spotkanie z Władimirem Putinem, gdy w 2016 roku składał on wizytę w Finlandii. Podczas rozmowy, która miała miejsce w Kesarantä, letniej rezydencji fińskich prezydentów, padło pytanie, co zrobi Rosja, jeżeli Finlandia postanowi przystąpić do NATO. Putin, wspomina Niinistö, odparł krótko, że Rosja dziś widzi w Finlandii przyjaciela, jeśli jednak wejdzie ona do NATO, ujrzy w niej wroga...

Zdaniem prezydenta – a także Alexandra Stubba i wielu ekspertów od spraw bezpieczeństwa – jeżeli można mówić o zagrożeniu ze strony Rosji, to raczej w formie cyberataków na instytucje państwowe (co zresztą już miało miejsce, zapewne nieprzypadkowo w dniu, gdy Wołodymyr Zełeński przemawiał podczas sesji fińskiego parlamentu), siania dezinformacji i ewentualnie naruszania fińskej przestrzeni powietrznej przez samoloty rosyjskie. Nie budzi to, jak widać, specjalnych obaw, bo takie ryzyko zostało z góry wkalkulowane. Podobnie jest w wypadku Szwecji, która skądinąd miała w swoim czasie problem z sowieckimi okrętami podwodnymi, o których wiedziano, że penetrują usiane wysepkami i szkierami wody wzdłuż szwedzkiego wybrzeża, ale których nigdy nie udało się namierzyć.

Poczynania obu krajów są od dawna ściśle skoordynowane. Weźmy choćby ich wejście do Unii Europejskiej – od 1 stycznia 1995 roku, wraz z Austrią. Rozmowy z Brukselą, proces przygotowania społeczeństw – wszystko to odbywało się równolegle. Ale choć inicjatorką była Szwecja, termin referendów w sprawie przystąpienia do Unii ustawiono tak, by najpierw odbyło się w Finlandii. Bardziej proeuropejscy Finowie mieli w pożądanym kierunku wpłynąć na Szwedów – co też się stało. Co więcej, jeden kraj doskonale służył drugiemu w roli swego rodzaju bezpiecznika. Sugestie, pojawiające się przecież przez ostatnie lata, by jednak starać się o członkostwo w NATO, w Szwecji władze zbywały argumentem, że nie da się tego zrobić, skoro Finlandia stawia opór.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Elisabeth Braw z American Enterprise Institute, specjalistka od spraw bezpieczeństwa, nazywa Szwecję i Finlandię mianem „geopolitycznego rodzeństwa”. Trudno o lepsze i bardziej lapidarne oddanie istoty ich współpracy, choć wyjątków – takich jak choćby waluta: Finlandia przyjęła euro, podczas gdy Szwecja pozostała przy koronie – oczywiście nie brakuje.

Na straży pokoju

Szwecja i Finlandia to pod tym względem szczególny przykład nawet wśród państw skandynawskich – czy, ściślej, nordyckich – które od dawna stanowią mocny i stabilny blok. To pokłosie historii, która wiązała je ze sobą licznymi nitkami, że przypomnimy unię kalmarską (Dania, Szwecja i Norwegia, 1397 rok), Norwegię pod władzą Danii, a później Szwecji, Księstwo Finlandii pod rządami Szwecji, czy Islandię, pozostającą do 1945 roku w unii personalnej z Danią. Nie mówiąc już o wyprawach wikingów, rodzinnych więzach skandynawskich dynastii, poczuciu wspólnoty w kulturze i mocnych więzach językowych, bo tylko Finowie posługują się językiem całkowicie niezrozumiałym dla reszty. Była to zarazem szkoła rozwiązywania konfliktów, których przez stulecia było aż nadto.

Dla Szwecji ostatnim konfliktem, w który się zaangażowała, było stłumienie aspiracji niepodległościowych Norwegów w 1814 roku. Później już skrupulatnie przestrzegała przyjętej zasady neutralności, nieangażowania się w konflikty i pokojowego rozwiązywania sporów. Po wojnach napoleońskich przykładnie odstąpiła Finlandię Rosji, a sto lat później, w 1905 roku bez oporów przystała na secesję Norwegii i jej niepodległość. Nie brała udziału ani w pierwszej, ani w drugiej wojnie światowej, za to nie uchylała się od handlu (nie bez korzyści, co jednak puszczono Szwedom w niepamięć). Zaowocowało to w sumie utrwaleniem się obrazu Szwecji jako nie tylko oazy pokoju u siebie, ale także kraju, który nie szczędzi wysiłków, aby utrzymać pokój w każdym zakątku świata.

Wielostronnie nietypowi. Jak nie z tego świata

Szwecja właściwie nigdy się o niego nie upomniała, nie uparła się przy konieczności wyjaśnienia okoliczności jego śmierci.

zobacz więcej
Symbolem mediacyjnych wysiłków stał się Dag Hammarskjöld, który w 1961 roku zginął w Kongu w katastrofie lotniczej, gdy leciał z misją do Katangi, acz występował on wówczas nie jako przedstawiciel Szwecji, lecz sekretarz generalny ONZ. Wysiłki Hammarskjölda docenił Komitet Noblowski, który uhonorował go Nagrodą Pokojową, jedyną zresztą przyznaną pośmiertnie.

Trudno znaleźć taki spór czy konflikt, w którym Szwedzi nie oferowaliby się z mediacją i nie próbowali szukać rozwiązań pokojowych – od południowej Afryki przez Bliski Wschód po wojnę w Jugosławii. Nie od rzeczy będzie też przypomnieć, że w Sztokholmie ma siedzibę SIPRI – Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem, najbardziej znana z placówek tego rodzaju. Ale jedna z najbardziej znanych instytucji, która za cel stawia sobie uśmierzanie konfliktów – Crisis Management Initiative powstała w Finlandii. Stworzył ją b. prezydent, Martti Ahtisaari, ktory prowadził m.in. mediację między Serbią i Kosowem, a w Irlandii Północnej sprawdzał stan rozbrojenia IRA. I również noblista.

Ideologia kontra egzystencja

– Neutralność Szwecji to sprawa tożsamości i ideologii. Z Finlandią jest zupełnie inaczej. W jej wypadku w grę wchodzi kwestia samego jej istnienia – tak różnice między geopolitycznym rodzeństwem ujął w niedawnej rozmowie z BBC Henrik Meinander, fiński historyk, tak jak Mannerheim wywodzący się z mniejszości szwedzkiej.

Te egzystencjalne aspekty dają o sobie znać w różnym czasie – zarówno teraz, gdy Finlandia myśli o przystąpieniu do NATO, jak przed trzydziestu laty, gdy postanowiła wejść do Unii Europejskiej. Decyzję Finów dyktowały nie tylko wspomniane względy gospodarcze – które w wypadku Szwecji były dominujące – ale także polityczne, zwłaszcza pod kątem bezpieczeństwa. Wejście do Unii samo w sobie zresztą stanowiło akt samodzielności, nie do pomyślenia w czasach, gdy decydowało zdanie Moskwy. Było jak deklaracja: Zdecydowaliśmy sami, bo już możemy.
Po latach szwedzcy żołnierze znowu pojawili się na Gotlandii. Odbywają się tam nawet wojskowe manewry. Fot. Narciso Contreras/Anadolu Agency via Getty Images
Neutralna Szwecja to kraj, który gruntownie zerwał ze swą aż nadto wojenną i wojowniczą przeszłością – boleśnie odczuło ją wiele krajów Europy środkowej, północnej i wschodniej, od niemieckich księstw przez Polskę po Rosję – i skutecznie obsadził się w roli strażnika pokoju. To droga zupełnie inna od tej, jaką ma za sobą Finlandia, której neutralność jest nie tylko o wiele świeższej daty, ale została też narzucona przez jeden kraj: Związek Sowiecki. Na mocy zawartego w 1948 roku układu o przyjaźni Finlandia zobowiązała się do respektowania wymogów bezpieczeństwa ZSRS i niewchodzenia w sojusze wojskowe, w zamian za co otrzymała sporą swobodę w polityce wewnętrznej.

Tak zrodziło się pojęcie „finlandyzacji” – ograniczonej suwerenności. Finlandia, podobnie jak Szwecja, również angażowała się w przedsięwzięcia pokojowe, ale tylko te, które, jak Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, miały aprobatę Moskwy. I nawet na własnym terenie Finowie nie na wszystko mogli sobie pozwolić. Krytykowanie poczynań Moskwy i sowieckich przywódców było na przykład wykluczone. Słowem, konieczna była daleko posunięta ostrożność. W zamian za to jednak Finlandia nie najgorzej wychodziła na wymianie handlowej ze Związkiem Sowieckim, co skądinąd sprawiło, że po jego rozpadzie Finowie doświadczyli trudnych czasów. Wejście do UE traktowano po części jak remedium.

Moskwa ma imperialne know-how

Rosja sprzedaje broń zarówno Armenii, jak i Azerbejdżanowi – mówi Wojciech Górecki, analityk OSW.

zobacz więcej
Nic dziwnego, że na Zachodzie finlandyzacja ma wydźwięk negatywny. Co innego w obozie socjalistycznym, gdzie Finlandii – co tu dużo mówić – po prostu zazdroszczono. Takie rozwiązanie, z przyczyn geopolitycznych nie do zastosowania w Europie Środkowej, per saldo okazało się dla Finów korzystne.

Żołnierze znowu na Gotlandii

Szwecja i Finlandia są, w zgodnej opinii specjalistów, doskonale przygotowane do członkostwa w NATO. Wyposażenie, szkolenia, wydatki, procedury – pod każdym względem są kompatybilne z państwami sojuszu. Finlandia spełnia nawet warunek, jakim jest przeznaczanie na cele wojskowe 2 proc. PKB. Szwecja jest na poziomie 1,4 proc., ale zapowiada, że szybko się poprawi. Oba kraje zasiadają też w Radzie Atlantyckiej i uczestniczą we wspólnych sojuszniczych ćwiczeniach.

W sferze czysto wojskowej jednak rodzeństwo nie zawsze dzialało w jednym duchu. Szwecja, podobnie jak wiele innych państw, wobec ogłaszanego końca historii postanowiła oszczędzić na obronie. Zlikwidowano więc na przykład pobór i zdemilitaryzowano Gotlandię, uznając, że nie ma potrzeby utrzymywania tam garnizonu. Ale już aneksja Krymu otrzeźwiła tych, którzy uwierzyli, że świat czeka czas wiecznego pokoju. Szwedzcy żołnierze wrócili na Gotlandię, która ma zbyt strategiczne położenie, by można było pozostawić ją na uboczu. Od Kaliningradu dzieli wyspę niewiele ponad 400 km. I, jak mówią szwedzcy dowódcy, z Gotlandii można panować nad całym Bałtykiem.

Finlandia nigdy jednak takim mrzonkom nie uległa. Kupowała najnowocześniejszy sprzęt i inwestowała w wyszkolenie. Fińska armia liczy dziś 280 tys. żołnierzy, a wraz z rezerwistami aż 900 tys. – w tak małym kraju liczba imponująca. Lekcja z wojny zimowej została zapamiętana na zawsze. Nie tylko przez Finów. Również przez potencjalnych wrogów, których może nawiedzać wizja szybkich i sprawnych żołnierzy na nartach, w białych kombinezonach, którzy pojawiają się znienacka, niszczą siły wroga i znikają jak widmo.

W staraniach Szwecji i Finlandii jedyny właściwie problem – jeżeli w ogóle moźna nazwać problemem aspekt oczywisty – stanowi więc czas. Przyjęcie ich do sojuszu muszą zaakceptować wszystkie jego kraje, a jest ich aż trzydzieści. Cała ta procedura powinna zająć mniej więcej rok. Zanim akcesja zostanie sfinalizowana, obaj kandydaci – jak wynika z deklaracji składanych przez Jensa Stoltenberga, a także przywódców USA i Wielkiej Brytanii –mieliby otrzymać gwarancje bezpieczeństwa.

Czy może to być potrzebne? Z analiz przygotowanych pod kątem decyzji, jakie miały podjąć parlamenty Szwecji i Finlandii, wynika, że specjaliści nie przewidują ataku ze strony Rosji, nawet jeśli przestrzegała ona oba kraje przed konsekwencjami. Czasami wprost. Prezydent Finlandii Sauli Niinistö, gdy decyzja w sprawie akcesji zapadła, zadzwonił do Władimira Putina, by poinformować go o tym osobiście – bo, jak mówi, w fińskich obyczajach leży działanie otwarcie, nigdy po kryjomu i zza węgła. Usłyszał ostrzeżenie – ale nie uważa, by groźba była poważna.

– Teresa Stylińska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Helsinki, 4 czerwca 2022, parada wojskowa z okazji Dnia Flagi. Fot. Takimoto Marina/SOPA Images/LightRocket via Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.