Przywykło się sądzić, że poeci głowy noszą w chmurach, kwestie finansowe mając w głębokiej pogardzie. Proklamowany przez Sejm Rok Romantyzmu Polskiego jest dobrą okazją do zweryfikowania tego stereotypu.
Z czwórki wieszczów najuboższe dzieciństwo miał autor „Pana Tadeusza”. Ojciec – nowogródzki kauzyperda, umierając pozostawił żonę i czterech nieletnich synów praktycznie bez środków do życia. Adam Mickiewicz, od małego nawykły do mizerii, nigdy nie dorobił się własnego locum. Pomieszkiwał kątem u przyjaciół, w służbówkach, tanich pensjonatach i wynajętych pokojach. Pracując jako nauczyciel w Kownie, żalił się w liście do przyjaciela: „Kasa moja jak zawsze ciasna”. W podróży troskę o sprawy bytowe pozostawiał współtowarzyszom. Chętnie też korzystał z gościny, oferowanej przez właścicieli dworów i pałaców.
Przymusowy wyjazd na wschód zapoczątkował najbardziej luksusowy okres w biografii poety. Rozpieszczany przez damy i hołubiony przez rosyjskie elity, brylował w salonach, zwiedzał Krym w towarzystwie lojalistów i agentów tajnej, carskiej policji. Wpływowi znajomi załatwili mu posadę w kancelarii moskiewskiego generał-gubernatora, jednak Adam oprzytomniał i uzyskawszy zgodę na udanie się za granicę („dla ratowania zdrowia”), czmychnął do Europy.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Na półtora roku ugrzązł w Rzymie, gdzie skończyły mu się pieniądze. Z opresji ratowali Mickiewicza przyjaciele, pożyczając spore sumy na wiecznie nieoddanie lub na poczet przyszłych inwestycji, o których potem jakoś zapominali. Rzecz jasna, wieszcz zarabiał na wydaniach swoich utworów, ale gotówka się go nie trzymała (nadwyżki od razu przekazywał rodakom, będącym w większej potrzebie). By szybciej uzyskać zgodę na wjazd do Francji, zrzekł się prawa do zasiłku dla politycznych emigrantów.
Na paryskim bruku
Po upadku powstania listopadowego polscy patrioci tłumnie ruszyli na zachód. Ponad połowa z 10 tysięcy uchodźców wybrała Francję, nie jako nową ojczyznę, lecz jako miejsce oczekiwania na wojnę, która przywróci Rzeczpospolitą do istnienia. Była to, bez żadnej przesady, elita narodu, a poeci byli jej elitą, choć większość z nich prochu nie wąchała.
Któż mógł przewidzieć, że wymarzony, światowy konflikt wybuchnie dopiero za lat 80? Niedożywienie, kiepskie warunki mieszkaniowe, przymusowa bezczynność tudzież stopniowy upadek nadziei na powrót do kraju odbijały się na zdrowiu emigrantów. Gruźlica dosłownie ich dziesiątkowała. Byli panicze musieli imać się pracy fizycznej, co poniekąd tłumaczy ich radykalizację. Z wyjątkiem grupy skupionej wokół Hotelu Lambert, dryfowali coraz bardziej na lewo.
Ratunkiem przed deklasacją mógł być korzystny ożenek. Młodość, chęć walki „za wolność waszą i naszą”, czy poetycka sława nie były jednak atutami w oczach potencjalnych teściów. Mickiewicz uniknął starokawalerstwa, żeniąc się z sierotą bez posagu. Celina miała do finansów stosunek równie beztroski jak on. „Stałego dochodu nie mamy ani grosza i nie spodziewamy się mieć” – informowała znajomych. Adam pisał sztuki o historii Polski, lecz paryskie teatry ociągały się z ich wystawieniem. Funkcję redaktora „Pielgrzyma polskiego” sprawował nieodpłatnie. W końcu księgarz i wydawca jego dzieł Eustachy Januszkiewicz podjął się prowadzenia interesów krajana.