Dzięki uprzejmości Wydawnictwa NERITON prezentujemy fragment książki „Demokracja zwycięska. Ameryka Roosevelta i Trumana w II wojnie światowej. Dzieje polityczne Stanów Zjednoczonych od roku 1900”, tom 5.
Wojna z Niemcami została dokończona według recepty wypisanej za poprzedniego prezydenta. Eisenhower nie próbował ścigać się z Sowietami o zdobycie Berlina (co skazało tysiące Niemek na okrutne gwałty). Utwierdził go w tym telegram Stalina przekonującego, że stolica Niemiec nie ma już znaczenia strategicznego. Ike nie chciał również śpieszyć się do objętej powstaniem Pragi czeskiej. Choć 3 Armia Pattona dotarła do Czech, także i tam pozwolono wygrać Stalinowi.
To wtedy doszło do scen jak z greckich tragedii. Chodziło o zaakceptowaną w Jałcie przez Roosevelta i Churchilla zasadę repatriacji. Rolę głównych egzekutorów tej umowy wzięli na siebie Brytyjczycy, sprawcy sławnej deportacji 25 tysięcy Kozaków z austriackiej Karyntii. Ale zdarzało się to także Amerykanom.
Kiedy generał Alexander Patch, dowódca 7 armii, spytał, czy wydawać jeńców, którzy nie chcą wracać, dostał odpowiedź Departamentu Wojny, że tak – aż do stosowania siły. Byli oni uznawani w ZSRS przez obłędną logikę systemu za zdrajców i najczęściej zsyłani do gułagów. Już na pewną śmierć wydawano za to sojuszników Hitlera, często ludzi z brudną kartą wojenną. Ale np. żołnierze Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej (ROA) dawnego sowieckiego generała Andrieja Własowa pomogli wyzwolić Pragę jeszcze przed nadejściem Sowietów. Oni szukali gwarancji u Amerykanów.
Jakąś ich część ocalił antysowiecki i niesłuchający w takich sprawach swoich władz generał Patton. Większość została jednak, wbrew początkowym obietnicom, wydana Armii Czerwonej. Własowa wraz z grupą oficerów powieszono w Moskwie.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Churchill dobijał się do Trumana, chcąc zmienić wojenny scenariusz, ale ten nie reagował. Po latach w swoich wspomnieniach tłumaczył, że było za mało czasu na zmianę, a on był zaaferowany pytaniem, jak pokonać Japonię. Zapewne nie czuł się na siłach, aby rzucać wyzwanie autorytetowi generałów, a być może edukowany przez Hopkinsa [Harry Hopkins, 1890-1946, najbliższy i najbardziej zaufany doradca prezydenta Franklina D.Roosevelta, znany z sympatii dla Stalina i ZSRS – przyp.red.] nie rozumiał, dlaczego ma to robić. Ale Robert Murphy wspominał, że Truman nie zmieniał na początku polityki Roosevelta, nawet gdy już tego chciał.
Zanim do tego wszystkiego doszło, 25 kwietnia wojska anglo-amerykańskie i sowieckie spotkały się nad Łabą w miejscowości Torgau. Niemiecka kapitulacja 8 maja wywołała sceny entuzjazmu na amerykańskich ulicach, nie tak jednak wielkie jak na europejskich. Dla Amerykanów ta wojna się nie skończyła.
Wcześniejsze sceny pełne żołnierskiej radości podczas spotkania aliantów z Sowietami nad Łabą (nawet jeśli powtórzone następnego dnia przed kamerami) były za to tłem dla rozpoczynającej się tysiące kilometrów od Europy mamuciej konferencji narodów w San Francisco.
Mołotow w Białym Domu
Wszakże jeszcze wcześniej, 22 kwietnia 1945 roku, doszło do sytuacji, która nie miała precedensu. Stalin niepewny, czy polityka USA zmieni się czy nie, posłał jednak Mołotowa na tę konferencję. Po drodze przyjęto go dwukrotnie w Białym Domu.
Prawie zawsze ponury i przyzwyczajony do stawiania na swoim, sowiecki funkcjonariusz zasypał Trumana pytaniami o Daleki Wschód. Czy nowy prezydent zamierza podtrzymać zobowiązania starego, które były ceną za wejście do wojny z Japonią? Truman, który nie bardzo wiedział, jak ta supertajna umowa naprawdę wyglądała, zareagował irytacją.
„My dotrzymamy umów, ale Stany Zjednoczone są zmęczone zwłoką ZSRS w zastosowaniu pryncypiów Deklaracji Wyzwolonej Europy w stosunku do Polski i innych krajów” – rugał ministra podniesionym tonem. Mołotow zaczął opowiadać, że wielu Polaków to faszyści, którzy atakują linie komunikacyjne Sowietów.