Odpowiedź trzeba pilnie znaleźć, bo nie da się zamknąć Internetu i zlikwidować wpływy dezinformacyjne „sponsorowane z określonych ośrodków”. Co gorsza, badania wykazały, że pseudonauka rozprzestrzenia się po sieci znacznie szybciej, niż nauka. Ta dezinformacja pada jednak na podatny grunt, który trzeba zrozumieć.
Dobry przykład sytuacji, gdy dochodzi do utraty zaufania, stanowi najnowsza afera związana z badaniami nad genezą choroby Alzheimera. Czy to możliwe, że w pracach doszło do oszustwa?
Podważane dziś wyniki stanowiły od ponad 15 lat bazę niezliczonych eksperymentów w setkach laboratoriów badawczych. Co przyniosło propozycje nowych leków, które znajdują się już w procesie rejestracyjnym. Koszty ewentualnego oszustwa idą zatem w miliardy. . Dotknięci skutkami są zarówno chorzy liczący na terapię, jak i ich zrozpaczeni bliscy oraz akcjonariusze niedużych firm farmaceutycznych, np. Cassava Sciences, producenta leku Simufilam, który na skutek afery właśnie ląduje w koszu.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
A zaczęło się od płytek beta-amyloidu, których akumulacja uważana jest powszechnie za podstawę patologii choroby Alzheimera. Fascynacja beta-amyloidem i jego obróbką w mózgu miała swój początek w roku 2006. Na łamach prestiżowego pisma naukowego „Nature” ukazała się wówczas praca, której pierwszym autorem był Sylvain Lesné z University of Minnesota w Twin Cities, wschodząca wtedy gwiazda neuronauk.
To on właśnie – dzięki sprytnym, choć dziś podważanym badaniom na gryzoniach – stwierdził, że choroba Alzheimera wynika z pozakomórkowego odkładania się rozpuszczalnego fragmentu „beta” białka obecnego w układzie nerwowym, a zwanego amyloidem. W rezultacie badań uznano, że gromadzi się on w postaci blaszek, co może blokować funkcjonowanie synaps i w efekcie – przekazywanie impulsów z jednej komórki nerwowej do drugiej, a także wywoływać chroniczny stan zapalny.
Ostrzeżenie przed oszustwem
Eksperymentalne myszy posiadały gen na to ludzkie białko w skróconej formie, co wywoływać u nich miało otępienie. Tymczasem artykuł Lesnégo, nadal obecny w internecie, od 14 lipca tego roku opatrzony jest rozbudowanym zastrzeżeniem redakcji „Nature”, która dzieli się „obawami dotyczącymi niektórych danych” i zaleca czytelnikom „zachowanie ostrożności przy korzystaniu z przedstawionych tam wyników”. Kto wie, może żegnamy się z najpowszechniej dziś uznawaną teorią powstawania choroby Alzheimera?
Zaczęło się prześwietlanie wyników z 2006 roku. Do przejrzenia oryginałów zdjęć wysłanych do „Nature” przez autorów wspomnianej pracy, których wiarygodność jest dziś podważana, zostali zaangażowani liczni uczeni i specjaliści od obróbki danych i plików graficznych. Macierzyste uniwersytety autorów na pewno wdrożą mało przyjemne dochodzenia i lepiej by było, by zgodnie z przyjętą dobrą praktyką autorzy trzymali przez 16 lat swoje stare notatniki laboratoryjne. Albo autorzy się obronią, albo setki i tysiące prac traktujących o badaniach na ludziach, myszach i muszkach owocówkach, a dotyczących obróbki beta-amyloidu w chorobie Alzheimera, też pójdą do przeglądu. Dociekliwe oczy spoczną również na wszelkich wynikach badań klinicznych związanych z beta-amyloidem i jego agregacją.