Romantyka podróży samolotowych – a jeszcze na Dalekiej Północy! – przemawia do każdego: najlepszym dowodem nasz klasyk, Janusz Meissner, który – gdy już w 1946 wrócił z mglistej Anglii do ludowej ojczyzny, czym prędzej porzucił pisaninę o „Żądle Genowefy” i wziął się za solidną, socrealistyczną prozę o najlepszym na świecie sowieckim lotniczym pogotowiu ratunkowym, które w lodowatym wichrze i ciemnościach nocy polarnej przebywa setki kilometrów do skomplikowanego przypadku tężca arktycznego („Na Tajmyrze umiera człowiek”, MON, 1952).
Ale czym są wyczyny porucznika Gonara w porównaniu z dokonaniami pięciu sowieckich pułków transportu lotniczego, które zajmowały się przerzucaniem myśliwców i wypakowanych po brzegi samolotów transportowych z Fairbanks na Alasce do Krasnojarska i dalej na front? To gigantyczny szlak, skąpo tylko odnotowany w annałach II wojny światowej. O żegludze przez „okrutne morze” (północny Atlantyk z USA do Wielkiej Brytanii, Ocean Lodowaty – ze Stanów, a z czasem i z Wielkiej Brytanii, do ZSRS) pamiętają wszyscy. Pamiętane są zrzuty nad okupowaną Europą, „irański szlak”, którym szły na północ dostawy z portów w brytyjskim Iraku i Indiach. Ale o szlaku z Alaski na Syberię („ALSIB”), uruchomionym przed osiemdziesięciu laty, 29 września 1942 roku, pamiętają tylko historycy wojskowości.
Przystanek Alaska, przystanek Jakuck
A przecież było to przedsięwzięcie niezwykłe. Trasa ALSIBu od Fairbanks na Alasce do Krasnojarska wynosiła 6500 km, z czego ponad pięć tysięcy nad sowieckim terytorium. Żeby dolecieć z amerykańskich fabryk na front, samolot przebyć musiał w powietrzu ponad 15 tys. kilometrów. Nie było wówczas mowy o lotach na takie dystanse, trasę podzielono na pięć odcinków: pierwszy pułk sowiecki przerzucał samoloty z Fairbanks do jakuckiego lotniska Uelkal pod Anadyrem, kolejne obsługiwały odcinki Anadyr – Seimczan, Seimczan – Jakuck, Jakuck – Kireńsk i dalej już do Krasnojarska…
W trosce o zapasowe trasy i lądowiska na Syberii zbudowano wówczas w sumie 16 lotnisk, trzy stacje radiolokacyjne, sieć hangarów, magazynów paliwa, hoteli i ośrodków szkoleniowych. Sukcesy cywilnego lotnictwa na Dalekim Wschodzie, jeden z
leitmotivów radzieckiej powojennej propagandy, wyrosły w znacznej mierze w oparciu o strukturę zaprojektowaną przez znienawidzonych Jankesów.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
A jaki ruch był na trasie! W latach 1942-1945 z Fairbanks przerzucono do ZSRS blisko osiem tysięcy samolotów. Kołymskie zeki tylko głowy zadzierały: 729 sztuk bombowców B-25, 2.396 myśliwców P-63, 2.616 – P38, 707 sztuk największych wówczas samolotów transportowych Si-47.
A przecież nie leciały one na pusto: leciały w nich willysy i (w częściach) lokomotywy, obrabiarki i betoniarki, maszyny do szycia i do pisania, artykuły kancelaryjne i spłonki do min przeciwczołgowych, jajka w proszku i mrożone, igły chirurgiczne i tuszonka z chicagowskich rzeźni, a także ambasadorowie Maksym Litwinow i Anatolij Gromyko. I, jak podają kroniki, 506 ton miki (do izolatorów).