Wyborów nie będzie, bo decyzja w tej sprawie należy do partii rządzącej, a PK nie ma powodu, by je przyspieszać. Ale pytanie, jakie nurtowało i kierownictwo partii, i szeregowych deputowanych jest jasne: co będzie w styczniu 2025 roku, gdy skończy się kadencja obecnego parlamentu? Deputowani mają powód do niepokoju, bo odwrót wyborców oznacza, że ich mandaty są zagrożone. Dlatego z ich punktu widzenia zmiana lidera była wprost konieczna. Za odejściem Liz Truss, jak wynika z sondażu instytutu YouGov, jest aż 55 proc. członków partii. Wielu żałuje, że poparło ją w wyborach.
Rok 2022 przejdzie więc do historii jako czas, w którym Wielka Brytania mieć będzie aż troje premierów. Są kraje, w których nie jest to żadnym ewenementem, Wielka Brytania jednak do nich nie należy. Choć ostatnio pojawiały się satyryczne rysunki z sugestią, że jeśli chodzi o stabilność rządów, Brytyjczycy mogliby brać przykład z Włochów. Rezygnacja Liz Truss sprawia, że na porządku dziennym staje kwestia, kto mógłby ją zastąpić. Lider ma być wybrany w przyspieszonym trybie, już w przyszłym tygodniu, z ominięciem długiej procedury, jaką zastosowano latem.
Kto nim zostanie? Wśród potencjalnych kandydatów pierwsze miejsce zajmuje Rishi Sunak, niedawny rywal pani Truss (48 proc.),w ostatnich tygodniach mało widoczny. Za nim są Penny Mordaunt (25 proc.) i popularny minister obrony Ben Wallace (10 proc.). Jeremy Hunt, który już dwukrotnie starał się o przywództwo (w tym roku i w 2019, gdy bez powodzenia rywalizował z Borisem Johnsonem), nie jest zainteresowany. Może Boris Johnson? Niedawny premier ma nadal wielu zwolenników, którzy przypominają, że to on zapewnił partii wielkie zwycięstwo w wyborach z grudnia 2019 roku. Aż 63 proc. członków partii deklaruje, że nie ma nic przeciwko powrotowi Johnsona na Downing Street.
Wszyscy oni jednak mają poważnego rywala w postaci kogoś, kto w siedzibie premiera mieszka na stałe, nie musi się wyprowadzać, gdy zmieni się układ sił, cieszy się popularnością, o jakiej nie ma co marzyć żaden polityk i kto często przypomina, że kolejni szefowie rządu są na Downing Street tylko przelotem. To
Larry, ukochany kot Brytyjczyków, na etacie oficjalnego myszołapa w urzędzie premiera, gwiazda serwisów przygotowywanych przez ekipy telewizyjne przed urzędem premiera i zarazem utalentowany komentator, oceniający na bieżąco wydarzenia polityczne. First Cat oczywiście skomentował odejście Liz Truss, i to już w parę minut po ogłoszeniu jej rezygnacji, informując na Twitterze, iż „król Karol III zwrócił się do niego z prośbą, by zechciał objąć stanowisko premiera”.
Może to nienajgorszy pomysł?